Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o wypłacie "czternastek" w 2022 roku. Dodatkowa wypłata emerytury ma odbyć się na podobnych zasadach jak w ubiegłym roku.
Ci, którzy pobierają świadczenia emerytalno-rentowe w wysokości nieprzekraczającej 2900 zł, otrzymają "czternastkę" w pełnej wysokości. To 1338,44 zł, czyli tyle, ile wynosi minimalna emerytura. Dla osób pobierających świadczenia wyższe niż 2900 zł czternasta emerytura zostanie pomniejszona o kwotę nadwyżki ponad ten próg.
Wypłata również w tym roku czternastej emerytury to nasza odpowiedź na inflację, bo chociaż ma ona charakter zewnętrzny, walczymy z nią na wielu polach - wskazała minister Marlena Maląg, cytowana przez PAP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosztowne 14. emerytury
Słowa szefowej Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) wywołały duże poruszenie wśród ekonomistów, którzy wskazują, że rozdawanie pieniędzy nie jest odpowiedzią na inflację. Ono tę inflację wywołało i sprawi, że w portfelach Polaków będzie zostawało jeszcze mniej pieniędzy poprzez jeszcze silniejszy wzrost cen.
Sam rząd koszt "czternastki" wyliczył na 11,4 mld zł. Do tego dojdzie około 6 mld zł na zapowiedzianą pomoc kredytobiorcom i ponad 7 mld zł na podwyżki dla lekarzy. Eksperci wyliczają, że przy takim pompowaniu pieniędzy w najbliższych miesiącach w gospodarkę inflacja nie może się szybko skończyć.
"Rząd nie próbuje zatrzymać inflacji. Próbuje przepchnąć sprawę na okres po wyborach. Załóżmy, że rząd ma dobre intencje i pragnie chronić przed skutkami inflacji pewne grupy. Natomiast per saldo te wszystkie działania tylko sprzyjają inflacji" - mówił w środę Marek Belka, były premier i były szef NBP w TVN24.
"Jeśli chodzi o 14. emeryturę i generalnie świadczenia dotyczące emerytów, to rząd PiS staje się w tych sprawach już niemalże monotematyczny. Emeryci otrzymali w ramach Polskiego Ładu olbrzymie przywileje podatkowe. W gruncie rzeczy 90 proc. z nich zostało zwolnionych z podatku. Ja traktuję te 13., 14. jako typowe przedwyborcze działania, a nie rzeczywiste próby ochrony najbiedniejszych przed skutkami inflacji" - podkreślił.
Więcej "pustego pieniądza"
- Działania rządu są proinflacyjne. Rząd pcha na rynek pusty pieniądz - komentuje sytuację profesor Marian Noga, były członek RPP, który w latach 2004-2010 był jedną z osób, które w NBP były odpowiedzialne za stabilny poziom cen w kraju.
W niedawnej rozmowie z money.pl wskazał, że rozdawanie pieniędzy to prosta droga do nakręcenia bardzo groźnej dla gospodarki spirali cenowo-płacowej. Zauważył, że NBP i rząd prowadzą właściwie przeciwstawne polityki. Bank podnosi stopy procentowe, by zmniejszyć ilość pieniądza w obiegu i zwalczyć inflację. Tymczasem rząd pcha na rynek coraz więcej gotówki.
Już w momencie, gdy pojawiały się pierwsze sugestie rządu, że będzie chciał dalej wypłacać 14. emerytury, ekonomiści Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) sugerowali, że to bardzo zły pomysł z perspektywy gospodarki.
"Niestabilne otoczenie gospodarcze i rosnąca inflacja sprawiają, że rząd powinien raczej rewidować polityki socjalne i społeczne, niż utrwalać siatkę dotychczas wprowadzonych świadczeń" - wskazywał ZPP.
"Wprowadzanie kolejnych impulsów konsumpcyjnych - a do tego, z punktu widzenia gospodarki, przyczyniają się 14. emerytury - nie rozwiązuje żadnego z problemów, jedynie pogłębiając niektóre z nich. W naszym przekonaniu dodatkowe świadczenia emerytalne to niepotrzebny i kosztowny prezent dla arbitralnie określonej grupy, będącej już odbiorcą szeregu innych transferów o charakterze redystrybucyjnym" - czytamy w komentarzu ZPP.
oprac. Damian Słomski, dziennikarz money.pl