Zmiany demograficzne powodują, że polskie społeczeństwo się starzeje i w kolejnych dekadach coraz mniej będzie w gospodarce ludzi w wieku produkcyjnym (20-64 lat).
Jeśli nie zmieni się poziom aktywności zawodowej w Polsce, spadnie liczba osób pracujących. A mniej pracujących to mniej ludzi wytwarzających Produkt Krajowy Brutto (PKB). Jeżeli pominiemy inne czynniki, do 2050 roku zmiany demograficzne obniżą PKB na osobę w Polsce o 18 proc. - szacuje w raporcie OECD. To prawie najwięcej wśród czterdziestu krajów ujętych w zestawieniu.
Oczywiście mowa o pewnej sytuacji teoretycznej. Na PKB wpływa bowiem bardzo wiele czynników. Ten hipotetyczny scenariusz jest jednak bardzo ciekawy, pokazuje bowiem, że wpływ czynnika demograficznego na wzrost gospodarczy jest w Polsce wyjątkowo duży na tle innych państw.
Co oznaczałby spadek PKB per capita o 18 proc.? PKB na mieszkańca nie jest miernikiem idealnym, ale odzwierciedla bogactwo kraju, jest miarą dobrobytu. Spełnienie takiego hipotetycznego scenariusza oznaczałoby zatem, że dzieci, które obecnie uczą się w podstawówce, jako 30-, 40-latkowie będą żyły w biedniejszym kraju niż dziś.
Czy spadek PKB na osobę o 18 proc. to dużo? – To bardzo dużo, taki spadek mógłby się wiązać m.in. z obniżeniem średniej płacy. Dlatego dla zrównoważenia tego efektu i utrzymania efektywności na rynku pracy potrzebujemy dwóch innych czynników: szybkiego postępu technologicznego oraz wyższej aktywności zawodowej, czyli mobilizacji tych osób, które mogłyby, ale nie pracują – ocenia Jakub Sawulski, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE).
Wyjaśnia, że pierwszy czynnik zależy głównie od tego, jak szybkie będą zmiany technologiczne na świecie i jak szybko będziemy potrafili je adoptować w naszej gospodarce.
Na drugi, czyli na aktywność zawodową, duży wpływ ma polityka publiczna. Ekonomista zwraca uwagę, że największe rezerwy aktywności zawodowej mamy w trzech grupach: wśród młodych (którzy późno wchodzą na rynek pracy), wśród kobiet (które nie pracują z powodu opieki nad dziećmi i domem) oraz wśród osób starszych (które stosunkowo wcześnie przechodzą na emeryturę).
OECD przedstawia też drugi, optymistyczny scenariusz. Jeśli udział osób w wieku 50+ na rynku pracy w Polsce wzrośnie do poziomów jak u obecnych liderów, którymi są Nowa Zelandia czy Islandia, może nam to w przyszłości dać o jedną trzecią wyższe PKB na osobę.
Jest zatem o co walczyć. Rozbieżność między czarnym scenariuszem a wariantem optymistycznym pokazuje, jak duże znaczenie dla wzrostu gospodarczego w Polsce ma demografia.
W Polsce ostatnio sporo się mówi się o podniesieniu wieku przejścia na emeryturę. Jednak w swoim raporcie OECD nie skupia się tylko na wieku emerytalnym. – Znaczenie ma nie tylko niski wiek emerytalny w Polsce, w szczególności dla kobiet. Istotny jest także słaby stan zdrowia osób starszych, zwłaszcza tych z niskimi kwalifikacjami czy najczęściej także niskimi dochodami – zauważa Jakub Sawulski.
Jeżeli mamy pracować dłużej, musimy być zdrowi, również w jesieni życia. A liczba lat przeżytych w zdrowiu wciąż jest w Polsce zbyt mała. Przede wszystkim - zauważa Wojciech Wiśniewski z think tanku Public Policy - z powodu niezbyt zdrowego trybu życia, ale też kłopotów z dostępem do świadczeń zdrowotnych, rehabilitacji czy do badań przesiewowych.
Wielopokoleniowe zespoły bardziej produktywne
Prognozy nie zostawiają złudzeń. Jak szacuje Eurostat, za kilka dekad odsetek seniorów w stosunku do osób w wieku produkcyjnym będzie w Polsce najwyższy w UE. Co jeszcze, oprócz poprawy systemu ochrony zdrowia można zatem zrobić, aby aktywizować zawodowo nie tylko seniorów, ale też osoby w wieku 50+?
Problemem rynku pracy jest m.in. dyskryminacja ze względu na wiek. Wielu pracodawców woli zatrudniać osoby młode, nawet jeśli mają one takie same lub nawet niższe kwalifikacje niż osoby starsze.
– To błąd. Badania pokazują, że zatrudnianie osób starszych podnosi produktywność firm, a młodzi są bardziej produktywni i mają wyższe zarobki wtedy, gdy pracują w wielopokoleniowych zespołach – zauważa Sawulski.
Z badań przeprowadzonych w kilku państwach - jak podaje OECD - wynika, że najbardziej produktywne firmy mają starszą kadrę kierowniczą niż firmy o niskiej produktywności.
Jak pokazują inne międzynarodowe badania przytaczane w raporcie, ponad połowa pracowników (57 proc.) chciałaby stopniowo przechodzić na emeryturę, zamiast nagle kończyć aktywność zawodową. – Wyzwanie w Polsce to raczej mała skłonność do zatrudniania na część etatu – zauważa Sawulski.
Zdrowie, zatrudnienie, wykształcenie
W kontekście aktywizacji zawodowej różnych grup wiekowych warto też wziąć pod uwagę wykształcenie. Mamy jedną z największych w OECD różnic w zatrudnieniu osób w wieku 55-64 lata. W tej grupie stopa zatrudnienia osób z wyższym wykształceniem wynosi 72 proc., ze średnim wykształceniem 48 proc., a z niskim zaledwie 29 proc.
Jedną z przyczyn powyższego zjawiska może być stan zdrowia. Mamy też bowiem jedną z największych w OECD różnic w długości trwania życia w zależności od wykształcenia.
Jednocześnie, co pocieszające, wzrostowi aktywności zawodowej w Polsce powinien sprzyjać wzrost kwalifikacji osób w grupie wiekowej 55-64 lata. Dzisiaj tylko 15 proc. Polaków w tym wieku ma wyższe wykształcenie. W 2048 roku będzie to już 44 proc. To ogromna zmiana, którą warto wykorzystać.