Od 2011 do 2022 r. liczba pobierających groszowe emerytury wzrosła z 23,9 tys. do 365 tys. osób. Jak pisze "SE", aż 17 proc. z nich otrzymuje świadczenia wynoszące nawet 15 groszy miesięcznie.
- Ten problem powinien zostać rozwiązany. Trudno mówić, że świadczenia wysokości kilku groszy to emerytura, to nie jest emerytura. Obecny rząd doprowadził do tego stanu, że zaczęliśmy mówić o groszowych emeryturach. Rząd nic nie zrobił przez osiem lat, gdy to zjawisko narastało - stwierdził Kolek w rozmowie z "SE".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kto otrzymuje groszowe emerytury?
Groszowe emerytury to problem osób, które nie wypracowały sobie prawa do minimalnego świadczenia, a ich składki nie pozwalają na ustalenie wyższej kwoty. Co zrobić, aby ten problem rozwiązać?
- Najlepszym rozwiązaniem byłby filar zerowy, czyli stosowanie pomocy społecznej dla osób, które nie zgromadziły wysokiego świadczenia. Ten kapitał byłby przekazywany do pomocy społecznej i wypłacany osobom, które potrzebują tego typu wsparcia. Jest kwestia ustalenia, na jakim poziomie takie wsparcie powinno być. Moim zdaniem na poziomie minimum egzystencji - ocenił prezes Instytutu Emerytalnego.
"Sami sobie zapracowali"
Jest jednak i druga strona medalu. Drogę do pobierania emerytury otwiera nawet jedeń dzień pracy na umowie o dzieło, od której zostaną odprowadzone składki. Obecnie system emerytalny skonstruowany jest o wypłatę świadczenia z nagromadzonego kapitału.
- Ludzie pracują na umowach cywilno-prawnych, a potem się dziwią, że mają bardzo niskie emerytury. Osoby z niskimi emeryturami często same na to zapracowały, a właściwie nie zapracowały, będąc jeden dzień w pracy na umowie zleceniu - mówił w programie Money.pl prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów, były główny ekonomista ZUS.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.