Podczas sobotniej konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że emeryci, którzy otrzymują w ZUS świadczenia w przedziale od 4920 zł do 12 800 zł brutto miesięcznie, nie stracą na Polskim Ładzie. Ministerstwo Finansów pracuje bowiem nad nową ulgą, a właściwie algorytmem, który wyrówna im stratę części dochodów spowodowaną wyższą składką zdrowotną od tego roku.
Zgodnie z sobotnią informacją rzecznika rządu nowa ulga miała być przedstawiona na ostatnim, wtorkowym posiedzeniu rządu. Jednak tak się nie stało.
Jak dowiedział się nieoficjalnie money.pl, rząd nie zajął się ulgą dla emerytów w trybie pilnym, ponieważ minister finansów wydał rozporządzenie w sprawie przedłużenia terminów poboru i przekazania przez niektórych płatników zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych, które weszło w życie 8 stycznia. Według resortu finansów pozwala ono ZUS-owi na korzystniejsze przeliczanie zaliczek na podatek dochodowy od emerytur bez odpowiedniej ustawy, to znaczy według zasad systemu podatkowego sprzed Polskiego Ładu.
- Prace nad nowym algorytmem ulgi dla emerytów są już bardzo zaawansowane. Ustawa powinna trafić do Sejmu jeszcze na styczniowe posiedzenie, które zaplanowane jest na 26-27 stycznia – słyszymy od naszego informatora z kręgu zbliżonego do resortu finansów.
Algorytm dla emerytów będzie inny niż w przypadku ulgi dla klasy średniej, gdyż świadczenia z ZUS są naliczane inaczej, niż wynagrodzenia etatowców. Wyrównanie obejmie emerytów, których świadczenie jest wyższe niż 4920 zł brutto i niższe niż 12 800 zł brutto miesięcznie.
Dwa tysiące osób "za burtą"
Z wyliczeń Instytutu Emerytalnego wynika, że na Polskim Ładzie źle wyszło 421 tys. emerytów, czyli takich, którzy otrzymują więcej niż 4,9 tys zł brutto miesięcznie.
Osoby, które otrzymywały emeryturę na poziomie 5 tys. zł brutto miesięcznie, bez ulgi musiałyby dopłacić do podatku w tym roku 72 zł. Natomiast przy emeryturach w wysokości 7 tys. zł brutto miesięcznie, różnica ta wynosi rocznie aż 2436 zł.
Jak przyznaje nasz rozmówca z kręgów zbliżonych do Ministerstwa Finansów, algorytm nie uwzględnia tych, którzy mają świadczenia wyższe niż 12 800 zł brutto miesięcznie - to oznacza, że oni zapłacą wyższe podatki. Takich osób jest w grupie poszkodowanych ok. 0,05 proc., czyli 2,1 tys. w skali całego kraju - wynika z szacunków naszego źródła.
Rząd jest w szachu i stąd ulga?
Zapytaliśmy naszego rozmówcę, dlaczego dopiero gdy emeryci otrzymali pomniejszone o kilkaset złotych świadczenia z ZUS i zagrozili pozwem zbiorowym przeciwko państwu, rząd zdecydował się im te straty wyrównać oraz dlaczego odrzucone zostały poprawki senackie do ustawy, które takie rekompensaty fiskalne gwarantowały.
W odpowiedzi usłyszeliśmy, że senackie rozwiązanie było wadliwie skonstruowane, bo opierało się na uldze dla klasy średniej. Jacek Dubois, adwokat i członek Trybunału Stanu, do którego zgłosili się pokrzywdzeni przez Polski Ład emeryci, uważa, że rząd jest w szachu, bo w grudniu 2021 r. aż trzykrotnie nowelizował Polski Ład, wnosząc do niego poprawki.
To z kolei powoduje, że Polski Ład, jako rozwiązanie mniej korzystne podatkowo dla podatnika, nie powinien wejść w życie od 1 stycznia 2022 r. Zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego dla takich zmian obowiązuje bowiem 30-dniowy termin vacatio legis.
Jak podkreśla w rozmowie z money.pl adw. Dubois, przeprosiny rządu ani rozporządzenia nie załatwiają problemu. - Dalsze kroki w sprawie pozwu zbiorowego zostaną podjęte, gdy pojawi się projekt ustawy – podkreśla prawnik. Dodaje, że emerytom zostały bezprawnie odebrane prawa nabyte i że jeśli będzie taka potrzeba, seniorzy pójdą ze skargą nawet do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Również prof. Joanna Senyszyn, która od dwóch lat pobiera emeryturę zarówno z ZUS (12 861,93 zł miesięcznie), jak i z Parlamentu Europejskiego (1543 euro miesięcznie) w rozmowie z money.pl przyznaje, że konsultowała się z prawnikami w kwestii zaskarżenia Polskiego Ładu do Trybunału Konstytucyjnego, bo narusza on jej zdaniem zasady państwa prawa.
Zdaniem prof. Senyszyn, która długo pozostawała aktywna zawodowo (była m.in. wykładowcą akademickim, a także wieloletnią poseł na Sejm), odbieranie emerytom świadczeń poprzez zwiększenie ich opodatkowania działa na niekorzyść rządowych apeli, by jak najdłużej pozostawać na rynku pracy.
Jej zdaniem ludzie nie dadzą się nabrać na argument o wyższym świadczeniu w przyszłości, gdyż tym, co wypracują, będą musieli się podzielić z państwem.
Z kolei eurodeputowany i były prezes NBP prof. Marek Belka, którego świadczenie w ZUS wynosi ok. 8 tys zł miesięcznie, poinformował, że jego emerytura w wyniku wejścia w życie schudła o 250 zł miesięcznie. - Obserwuję to z filozoficznym spokojem - powiedział w programie "Newsroom" WP były premier.
Rząd co prawda przeprasza wszystkich pokrzywdzonych za "niedogodności", ale dodaje też, że emeryci otrzymają wyrównanie dopiero z lutową emeryturą. - W stosunku do tej grupy (poszkodowanej przez Polski Ład - przyp. red.) zwrot nadpłaconej zaliczki z tytułu podatku dochodowego nastąpi w lutym wraz ze świadczeniem – poinformowała w rozmowie z PAP prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska.