Zakład Ubezpieczeń Społecznych zakończył ubiegły rok wypłatami premii dla pracowników. Jak podaje "Super Express", największe dodatki dostali dyrektorzy oddziałów oraz ich zastępcy - odpowiednio 26 i 21,2 tys. zł.
"Dyrektorskie" premie w 43 oddziałach kosztowały Zakład łącznie 3,4 mln zł. Reszta z 330 milionów trafiła do pracowników niższych szczebli.
Co ciekawe, nie każdy mógł liczyć na takie pieniądze. Pominięta została na przykład prezes ZUS, prof. Gertruda Uścińska. Ale nie tylko ona nie dostała dodatkowych środków - premii nie przyznano nikomu z zarządu oraz z rady nadzorczej. Żaden z wiceprezesów nie dostał pieniędzy, żadna z osób zasiadających w radzie również ich nie zobaczyła.
Tabloid zauważa, że o takich pieniądzach pomarzyć mogą emeryci i renciści. "SE" podkreśla, że zeszłoroczna waloryzacja emerytur wyniosła tylko 70 zł brutto, czyli raptem 57 zł netto. Podobna waloryzacja będzie w tym roku: seniorzy również dostaną gwarantowane 70 zł lub 3,56 proc. świadczenia więcej. Cytowana przez "SE" emerytka, Danuta Szymańska z Siedlec nie kryła oburzenia taką nierównością. - Postrzegam to jako obrazę nas, emerytów! Ja mam najniższą emeryturę i za 900 zł muszę przeżyć cały miesiąc! - komentowała.
Zakład tłumaczy, że premie zostały przyznane za rzetelną pracę, ale też za "realizację dodatkowych zadań oraz szczególne zaangażowanie".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl