W ciągu ostatnich 12 miesięcy z najlepszego funduszu emerytalnego ubyło blisko 10 procent, a z najgorszego ponad 18 procent z naszych pieniędzy. Ale nawet uwzględniając bessy, bardziej opłaca się oddawać składki do OFE niż do ZUS.
Przynależność do OFE jest obowiązkowa (dla osób urodzonych po 31 grudnia 1968 roku), ale nawet, gdyby była dobrowolna, warto byłoby się zapisać zamiast całą składkę powierzać państwowemu ubezpieczycielowi.
Do OFE składkę odprowadza ZUS - jest to 7,3 proc. podstawy wymiaru składki, którą jest nasza pensja brutto. Reszta środków (12,22 proc.) zostaje w ZUS-ie i służy do wypłacania świadczeń obecnym emerytom.
Emerytura z ZUS-u dla dzisiejszych pracowników będzie wypłacona ze składek ich dzieci. Jej wysokość nie będzie wynikać z zarządzania naszymi składkami, bo tak naprawdę kapitał przyszłych emerytów to tylko zapis księgowy.
Przedstawione tu wyliczenia mają charakter szacunkowy. Ich celem jest pokazanie zjawiska, a nie wyników konkretnej inwestycji. Dlatego przykładowe zyski z inwestycji nie uwzględniają opłat i prowizji, choć są oparte na wynikach konkretnych funduszy.
OFE na mocy przepisów mogą inwestować do 40 procent środków w akcje, resztę lokując w obligacjach skarbowych. Takie rozwiązanie powoduje, że nasze składki mogą wypracować dużo większą stopę zwrotu niż środki (a w zasadzie zapis elektroniczny) w ZUS-ie. Jednak jak się okazuje, stopę zwrotu dużo mniejszą, niż fundusze akcji, które na giełdzie inwestują 100 lub prawie 100 procent środków.
Nasz _ kapitał _ w ZUS-ie jest waloryzowany o trzy czwarte realnego wzrostu płac (czyli ponad inflację). Przy realnym wzroście płac na poziomie 2 procent wskaźnik waloryzacji wyniesie 1,5 procent, zaś przy wzroście 8 procent wskaźnik ten wyniesie 6 procent.
Wraz ze wzrostem płac, różnica w przyroście składek będzie się powiększać na korzyść OFE, gdyż oprócz tego, że od wyższego wynagrodzenia będzie odprowadzanych więcej pieniędzy (to dotyczy obu filarów) i fundusze będą wypracowywać w czasie dobrej koniunktury znacznie wyższy zysk niż wysokość stopy waloryzacji ZUS.
Od początku swego istnienia wszystkie OFE wypracowały trzycyfrową stopę zwrotu. Najlepszy ponad 170 procent, a najgorszy 140 procent.
Nawet mimo trwającej już rok bessy najlepszy fundusz może pochwalić się średnioroczną stopą zwrotu w wysokości około 12 procent. Takiej stopy nie zapewni ZUS, obligacje, ani lokaty bankowe. Dodatkowo uwzględniając, że wzrost cen w okresie 1999-2008 może wynieść ponad 46 procent (zakładając inflację na koniec 2008 roku w wysokości 4,5 procenta) uzyskujemy realny wzrost wartości naszego portfela na poziomie od 62,5 do 85,7 procenta. Z upływem czasu ten realny zysk będzie się powiększał.
Przyjrzyjmy się, jak w poszczególnych latach wyglądał przyrost naszych pieniędzy. *Money.pl *porównał ZUS-owski wskaźnik waloryzacji ze stopą zwrotu najlepszego i najgorszego OFE w danym roku.
Nawet najgorszy OFE zarabiał więcej niż wynosił wskaźnik waloryzacji składki trafiającej do ZUS. Wyjątkiem jest miniony rok oraz lata 2000 i 2001. Jednak na przestrzeni 9 lat - co widać na pierwszym wykresie - każdy OFE zarobił więcej, niż urosła nasza składka w ZUS.
Ważne jest to, że choć _ pieniądze _ w ZUS _ marnują się _, to jednak są chronione przed inflacją. Średnio rocznie dały nam 5 procent zysku ponad inflację.
Choć OFE mimo bessy wciąż wypadają nieźle i ta tendencja zapewne się utrzyma - przed przyszłymi emerytami jeszcze wiele hoss i bess - to jednak ich osiągnięć nie da się porównać z wynikami Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych. Te agresywne, inwestujące niemal wyłącznie w akcje na warszawskiej giełdzie, mogą zarobić nawet dwukrotnie więcej niż OFE.
Widać, że gdy giełda jest słaba, to i fundusz akcji radzi sobie źle i może mieć nawet gorsze wyniki niż nie inwestujący ZUS. Jednak w czasie hossy nadrabia zaległości z nawiązką.
Wyraźnie widać to, gdy porównamy, ile zyskaliśmy z każdych stu złotych wpłaconych do poszczególnych instytucji.
| KOMENTARZ MONEY.PL |
| --- |
|
Bartosz Chochołowski, Money.pl ZUS i OFE są potrzebne obecnym emerytom i państwu Wniosek jest jeden - godną emeryturę moglibyśmy mieć tylko w tym przypadku, gdybyśmy całość składki - zamiast do ZUS i OFE - wpłacali na fundusz akcji. Można pomarzyć. Nie jest to możliwe z kilku względów. Po pierwsze, obecni emeryci zostaliby na lodzie, po drugie, OFE są potrzebne, bo muszą kupować obligacje skarbu państwa, a zatem finansować dług państwa. Sytuacja wygląda więc tak, że 60 procent naszej składki trafiającej do OFE idzie na sfinansowanie bieżących wydatków budżetu. Żaden rządzący polityk więc nie zgodzi się na to, aby pozwolić OFE inwestować więcej - niż przewidziane prawem 40 procent - na giełdzie, a najlepiej także na giełdach zagranicznych. Pozostaje więc jedno - odkładać indywidualnie drobne sumy na emeryturę i inwestować je w fundusze akcji. Szczególnie młodzi ludzie mają szanse uzbierać sporą
kwotę odkładając po 100 złotych miesięcznie. Jak to zrobić? Przeczytasz tu: Jak zarobić 850 tys. zł na emeryturę. |