Zgodnie z przedstawionymi danymi przez Główny Urząd Statystyczny wskaźnik waloryzacji rent i emerytur w 2023 r. wyniesie 14,8 proc. Zgodnie z tym, co planował rząd, mechanizm podwyżkowy ma być kwotowo-procentowy. To oznacza, że osoby z najniższymi emeryturami (ale poniżej świadczenia minimalnego) mogą liczyć na wzrost o co najmniej 250 zł brutto.
Dobra wiadomość, ale dla nielicznych
Tak wysoka waloryzacja bierze się faktu utrzymywania się na wysokim poziomie inflacji przez cały poprzedni rok. Wskaźnik ten jest bowiem wyliczany m.in. na podstawie średniorocznego wzrostu cen w roku poprzednim i powiększony o co najmniej 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia.
Jak jednak zauważa "Rzeczpospolita", nie wszyscy zyskają. W rozmowie z dziennikiem dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że skorzystają osoby, które przeszły na emeryturę i rentę od stycznia 2023 r. Dlaczego?
Wskaźnik waloryzacji jest obliczany na podstawie danych o inflacji i płacach za ubiegły rok, a wówczas te osoby nie pobierały jeszcze świadczeń. Dodatkowo przed przejściem na emeryturę zwaloryzowano im składki i kapitał początkowy za trzy kwartały 2022 r., łącznie o ponad 24 proc. Z kolei w marcu ich świadczenia wrosną jeszcze o 14,8 proc. – wyjaśnia dr Tomasz Lasocki, cytowany przez dziennik.
Stratni natomiast będą ci, którzy pobierali świadczenia przed 1 stycznia. Oni mogą liczyć wyłącznie na jednorazową podwyżkę w wysokości 14,8 proc. Taka waloryzacja nie zrekompensuje im obecnego wzrostu cen (w grudniu inflacja wyniosła 16,6 proc.).
Rozwiązaniem częstsza waloryzacja?
Jak zatem lepiej rekompensować skutki wzrostu cen emerytom i seniorom? W rozmowie z "Rz" Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ, proponuje, by wprowadzić częstszą waloryzację świadczeń. Zgadza się z nim dr Tomasz Lasocki.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.