Ofertę dla seniorów przygotowało każde ugrupowanie startujące w wyborach. Koalicja Obywatelska chce, aby emeryci nie płacili podatku dochodowego, o ile ich świadczenia nie będą wynosić więcej niż 5 tys. zł brutto.
Lewica i Polskie Stronnictwo Ludowe nie zapomnieli o emeryturach stażowych i rencie wdowiej. Postulatem, który łączy partie, jest również druga waloryzacja, czyli podniesienie emerytur w przypadku wystąpienia co najmniej 5 proc. inflacji w pierwszej połowie roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Finanse państwa a reforma systemu emerytalnego
Problemem, z którym zmierzy się przyszły rząd, jest stan finansów publicznych.
Przestrzeń finansowa jest ograniczona, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości zostawił budżet z potrzebami pożyczkowymi 420 mld zł brutto, nie licząc na przykład utrzymania zerowego VAT na żywność czy wydatków Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych – mówi w rozmowie z money.pl Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
Koszty poszczególnych obietnic wyborczych opisywaliśmy w money.pl w "Liczniku Wyborczym" – projekcie zrealizowanym razem z Funduszem Odpowiedzialnego Rozwoju.
- Przywrócenie emerytom mundurowym praw nabytych (KO, Lewica) to koszt 1,2 mld zł.
- Podwojenie kwoty wolnej od podatku (KO) – koszt 43,3 mld zł (koszt dzielony razem z osobami aktywnymi na rynku pracy).
- Wypłata zaległych "trzynastek" w dniu przejścia osobom na emeryturę, które zdecydowały się pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego (Trzecia Droga) – 1,9 mld zł.
- Renta wdowia (Lewica i PSL) – 13,0 mld zł.
- Emerytury stażowe (Lewica i PSL) – 3,2 mld zł.
Są jeszcze obietnice, które nie mają wskazanego budżetu. Liderzy partii opozycyjnych wydają się zdeterminowani, aby utrzymać duże wydatki socjalne wprowadzone dotychczas przez odchodzący rząd, ale jednocześnie deklarują zamiar wdrożenia własnych propozycji – wskazują Piotr Kalisz, Arkadiusz Trzciołek i Zuzanna Mroczka z Citi Handlowego. Zdaniem analityków ich koszt może przekroczyć 3 proc. PKB.
Jeżeli te zapowiedzi się potwierdzą, a rząd nie zaproponuje nowych źródeł finansowania, deficyt może osiągnąć 6-7 proc. PKB w latach 2024-2025, czyli znacznie powyżej aktualnego rynkowego konsensusu (na poziomie ok. 4,3 proc.) – piszą w opracowaniu eksperci Citi Handlowego.
Należy przy tym zaznaczyć, że skupili się wyłącznie na programie wyborczym Koalicji Obywatelskiej, która nie mówi o rencie wdowiej czy emeryturach stażowych.
Analitycy wskazują, że pole manewru w polityce fiskalnej w 2024 roku jest bardzo ograniczone, a potrzeby pożyczkowe i presja na wzrost rentowności obligacji będzie dużo wyższa. Odblokowanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy może pomóc, jednak nie będzie wystarczające.
"Trzynastki" i "czternastki" nie poprawią kondycji budżetu
W rozmowie z money.pl rzecznik prasowy Lewicy Marek Kacprzak zaznacza, że obietnica renty wdowiej będzie dla partii bardzo istotna, ponieważ to była rzecz, z którą szła ona do wyborów.
– Jest to projekt obywatelski, społeczny, który na pewno będzie procedowany – podkreśla Kacprzak. Dodaje, że najważniejszymi punktami programu dla seniorów będą poza rentą wdowią emerytury stażowe i waloryzacja emerytur.
Jak już wspomnieliśmy, "stażówki" znalazły się też wśród obietnic wyborczych PSL. Ten pomysł nie podoba się głównemu ekonomiście Pracodawców RP.
Obecnie emerytury w Polsce zależą od tego, ile kto zapłacił składek emerytalnych. Osoby faktycznie pracujące w sposób ciągły od młodego wieku dostaną nagrodę w postaci wysokiej emerytury. Nie potrzebujemy wprowadzać emerytur stażowych. Wystarczy utrzymać logikę proporcjonalności – mówi nam Kamil Sobolewski.
– Pod tym względem do likwidacji nadają się "trzynastki" i "czternastki", bo ten wynalazek PiS zaburza proporcjonalność emerytury do zapłaconych składek. Warto się zastanowić, czy zrekompensować likwidację tych dodatków. Samo podniesienie kwoty wolnej nie pomoże osobom z emeryturą 2000 zł miesięcznie – dodaje.
Pomysłem, który popiera zarówno KO, jak i Lewica, jest wprowadzenie dodatkowej waloryzacji emerytur. Ale jak zaznacza Kamil Sobolewski, nie będzie ona potrzebna, jeżeli inflacja znajdzie się w celu inflacyjnym wynoszącym 1,5-3,5 proc. To, czego ekonomista oczekiwałby od rządzących, to plan redukcji wysokich cen, a nie wymyślanie na nowo mechanizmów, które ją utrwalają.
Sobolewski docenia jednak te postulaty, które zmierzają do dobrowolnego podniesienia aktywności zawodowej osób w wieku powyżej 50 lat. To np. ulgi podatkowe czy zaliczenie składki rentowej jako emerytalnej, co służyłoby wyższym emeryturom w nagrodę za aktywność zawodową po 50. czy na emeryturze.
Mówią o tym eksperci, ZUS, ale nie politycy
Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Consulting, uważa, że zmiany dotyczące emerytur są potrzebne. Widzi jednak istotny problem, którego rozwiązania na próżno szukać w deklaracjach partii.
Należy uporządkować system emerytalny. Tutaj brakuje mi przede wszystkim podniesienia kwestii emerytur groszowych. Obecnie tak naprawdę jedna składka daje nam emeryturę. To oczywiście nie jest wysoka kwota – w granicy kilkunastu, kilkudziesięciu groszy. Warto zauważyć, że liczba osób, które pobierają emerytury niższe niż minimalna (obecnie 1588 zł brutto), jest coraz wyższa. To temat, który jest na ustach ekspertów i ekspertek, ZUS, ale nie polityków. A w mojej ocenie powinien stać się częścią szerszej reformy emerytalnej – wskazuje Oskar Sobolewski.
Jak informowaliśmy w money.pl, emerytury groszowe otrzymuje już ponad 365 tysięcy osób w Polsce, a w perspektywie kilku lat będzie ich ponad 600 tys. – tak wskazują prognozy ZUS.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl