Jak wynika z odpowiedzi resortu finansów na pytanie money.pl, w 2023 roku z ulgi w PIT dla seniorów skorzystały 144 tysiące osób. Zdecydowały się one pracować bez pobierania emerytury, mimo że przekroczyły granicę wieku emerytalnego. To o 17 tysięcy więcej niż rok wcześniej, kiedy z ulgi można było skorzystać po raz pierwszy.
Dane ZUS pokazują, że oprócz tej kategorii osób mamy jeszcze te, które są aktywne zawodowo, ale jednocześnie pobierają świadczenie. Większość z tej grupy pracuje na etacie czy umowach cywilnoprawnych i nadal odprowadza składki emerytalne. To niemal 550 tys. osób, ale oprócz nich 270 tys. pracuje, odprowadzając jedynie składkę zdrowotną - to w większości osoby prowadzące działalność gospodarczą (w takim przypadku nie ma obowiązku opłacania składki emerytalnej).
Te liczby oznaczają, że łącznie na rynku pracy koniec 2023 roku było aktywnych prawie milion osób, które przekroczyły granicę wieku emerytalnego - prawie 50 tys. więcej niż rok wcześniej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sukces czy porażka?
Na pewno zasadne jest pytanie o ocenę skuteczności ulgi. To instrument, który został wprowadzony niedawno i z którego mogły w świadomy sposób skorzystać roczniki, które wkraczały wówczas w wiek emerytalny. Wśród ekspertów zdania co do skuteczności ulgi są podzielone. Pozytywnie zaskoczony jest Piotr Arak, główny ekonomista Velo Banku.
Niższe podatki i jednocześnie wyższa emerytura po kilku latach nie wydawały mi się wystarczającymi zachętami dla podtrzymania aktywności zawodowej, a tu proszę jakie zaskoczenie. 150 tys. osób korzysta z ulgi i dalej pracuje - podkreśla Arak.
Bardziej sceptyczny jest Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców i Pracodawców. - Analiza jej skuteczności wskazuje, że wizja jednoczesnego pobierania emerytury i wynagrodzenia jest znacznie bardziej atrakcyjna dla wielu osób niż praca z ulgą podatkową, która oferuje jedynie perspektywę wyższych świadczeń w przyszłości - podkreśla. Zwraca też uwagę, że krótkoterminowe korzyści materialne często przeważają nad długofalowymi planami.
Seniorzy nie biorą pod uwagę, że w przyszłości ich potrzeby nie zostaną zaspokojone, kiedy już nie będą mogli pracować i zostaną z mniejszym świadczeniem. Ulga podatkowa w obecnej formie nie jest wystarczającą motywacją do przełamania tych obaw - przekonuje Kozłowski.
Wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubsiak uważa, że ulga jest za mało znana. - Wydaje mi się, że ona trochę umknęła opinii publicznej i dzisiaj nie jest znanym motywatorem do tego, żeby zostać w pracy i nie płacić podatku dochodowego. To jest niezłe narzędzie, ale mało rozpowszechniona jest wiedza na jego temat - podkreśla Kubisiak.
Ulga w liczbach, czyli minister finansów się cieszy
A jak ulga wygląda w liczbach? W ciągu ostatnich dwóch lat prawo do emerytury uzyskało około 1,2 mln osób. Gdyby przyjąć, że większość z korzystających z ulgi na PIT to osoby z tych roczników, to oznaczałoby, że ponad 10 proc. z nich zdecydowało się pracować dalej. Ale wśród nich są także sędziowie, emeryci mundurowi czy rolnicy, którzy są w innych systemach emerytalnych. Jeśli chodzi o sam ZUS, w 2022 r. przybyło mu 302 tys. emerytów a w 2023 r. już 323 tys., czyli łącznie ponad 600 tys. osób. W porównaniu z tą liczbą odsetek korzystających z ulgi zbliża się już do 20 proc.
Jest jeszcze jeden aspekt ulgi - finansowy. Jak informuje resort finansów, przychód zwolniony z podatku tych 144 tys. osób wyniósł 8 mld zł, co daje przeciętnie 55 tys. zł na osobę.
Jak wynika z naszych wyliczeń, podatek od tej grupy wyniósłby około 450 mln zł, czyli taki był koszt ulgi dla fiskusa. Ale z drugiej strony te osoby nie pobrały emerytury. Jeśli przypisać im przeciętne świadczenie, to ZUS musiałby im wypłacić 5,7 mld zł. Czyli w jednym roku finanse publiczne są do przodu o blisko 5 mld zł. Wszystko to przy skrajnie optymistycznym założeniu, że wszystkie uprawnione osoby zdecydowały się na pracę bez pobierania emerytur dzięki uldze.
Przypomnijmy: ulga PIT dla pracujących emerytów polega na tym, że nie zapłacą oni podatku od przychodów do kwoty 85,5 tys. zł rocznie.
Co dalej?
Zdaniem ekspertów na pewno warto uzupełnić ulgę o kolejne instrumenty, które zwiększają jej atrakcyjność. - Likwidacja ulgi nie jest rozwiązaniem, należy rozważyć wprowadzenie dodatkowych zachęt. Np. by takie osoby mogły otrzymać 13. i 14. emeryturę z okresu, gdy nie pobierały świadczenia. Dziś to, że tracą prawo do tych świadczeń, jest silną motywacją, żeby wziąć emeryturę - podkreśla Łukasz Kozłowski.
Pakiet takich dodatkowych zachęt przedstawił ostatnio w swojej analizie Instytut Sobieskiego. Zakłada on wprowadzenie specjalnego świadczenia dla osób, które zdecydują się pracować po ukończeniu wieku emerytalnego bez pobierania świadczenia. Wynosiłoby ono 12 tys. zł za każdy rok pracy ponad wiek emerytalny, jednak świadczenie byłoby niepodzielne i wypłacane byłoby za każdy przepracowany rok. Przyszły emeryt mógłby wybrać czy byłoby wypłacane w gotówce, czy w formie dopłaty do kapitału emerytalnego. Kolejny pomysł to zmiana większości składki rentowej pracowników w emerytalną. To także dotyczyłoby pracowników, którzy po przekroczeniu wieku emerytalnego nadal są aktywni i nie pobierają emerytury.
Wszystkimi możliwymi sposobami trzeba przekonywać seniorów do pozostania na rynku pracy, to wszystkim się opłaca - podkreśla Bartosz Marczuk z Instytutu Sobieskiego, autor analizy i pomysłodawca ulgi w PIT.
Tego typu pomysły popiera Kozłowski. - Obietnica gotówki po przepracowaniu roku jest zgodna z zasadami ekonomii behawioralnej i trafia bardziej do przekonania niż obietnica nieco wyższego świadczenia za kilka lat. To może okazać się bardziej skuteczne niż niewielkie podwyżki emerytur w perspektywie kilku lat - podkreśla Kozłowski. Choć należy dodać, że tego typu instrumenty to kosztowny zamiennik podwyżki wieku emerytalnego lub chociażby zrównania wieku kobiet i mężczyzn. Ale o jego podniesieniu nie ma mowy.
Seniorzy zamiast cudzoziemców
Pozostaje jeszcze kwestia, jaki wpływ na rynek ma praca osób, które przekroczyły wiek emerytalny. Jak podkreśla Piotr Arak, na pewno jest duży potencjał do zwiększenia ich aktywności zawodowej. - W wieku 60-64 lat aktywnych zawodowo jest zaledwie 24-25 proc. kobiet. Przed wejściem ulgi odsetek ten wynosił około 22 proc., więc nie spowodował on radykalnej zmiany w aktywności zawodowej. W przypadku mężczyzn, w wieku 65-69 lat, dalszą aktywność zawodową prowadzi około 17 proc. z nich. W 2021 roku było to około 15 proc., więc także nie widać ogromnego postępu - podkreśla Arak.
Wspomniany niemal milion seniorów w wieku emerytalnym aktywnych zawodowo to prawie 6 proc. rynku pracy. To też liczba zbliżona do liczby pracujących imigrantów w Polsce, choć jak zwraca Andrzej Kubisiak, niższa jeszcze o około 200 tys. osób.
- Paradoksalnie ta grupa osób, które osiągnęły wiek emerytalny i będą dalej pracować, może być w najbliższym czasie dla polskiego rynku pracy znacznie ważniejsza i możliwe, że dużo szybciej rosnąca niż grupa cudzoziemców. Z jednej strony w wiek emerytalny będą wchodziły nadal bardzo liczne roczniki, z drugiej dane z ostatnich lat pokazują, że napływ cudzoziemców na nasz rynek słabnie, ich liczba fluktuje - podkreśla Kubisiak.
Do tego dochodzą zapowiedzi bardziej restrykcyjnej polityki migracyjnej. Więc nie można wykluczyć, że dla gospodarki rola osób powyżej wieku emerytalnego będzie coraz większa, a ich liczba na rynku pracy wyprzedzi cudzoziemców.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl