- Do maja zaproponuję dobrowolność składek na ZUS dla przedsiębiorców wzorem niemieckim - deklaruje Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców.
Abramowicz mówi, że niemiecki przedsiębiorca może zdecydować, czy chce odkładać na emeryturę, czy nie. Zapytaliśmy za naszą zachodnią granicą, jak to wygląda w praktyce. - Większość nie odprowadza składki na tamtejszy odpowiednik ZUS-u i sama zabezpiecza się na emeryturę - wyjaśnia money.pl Adam Botor, prezes firmy doradztwa podatkowego BotorPlus z Hanoweru.
Dodaje, że dobre zarobki w Niemczech pozwalają odłożyć przyzwoite pieniądze na stare lata. Ale jednocześnie zaznacza, że ten system jest za Odrą bardzo krytykowany. - To kontrowersyjne rozwiązanie. Powoduje, że z niemieckiego systemu emerytalnego odpływa bardzo dużo pieniędzy, zwykle świetnie zarabiających osób.
Nie tylko to budzi wątpliwości. Jak zaznacza ekspert, wiele osób mających zwykłą umowę o pracę też nie chce płacić składek. Dogadują się więc z pracodawcami, by ci zatrudniali ich jako zewnętrznych przedsiębiorców. W ostatnich latach jest to w Niemczech coraz popularniejsze.
Dlatego, jak mówi Botor, niemieckie urzędy coraz częściej przyglądają się umowom. I często każą zatrudnić na umowę o pracę - a wtedy unikać składek już nie można. Jego zdaniem składki emerytalne powinny być obowiązkowe dla każdego
Biorąc pod uwagę polskie realia, można się spodziewać, że również i u nas szeregowi etatowi pracownicy będą przechodzili na samozatrudnienie i nie będą płacić ZUS-u. Już dziś pracownicy firm często dogadują się z szefami i zakładają własną działalność, żeby obejść część danin i mieć wyższą pensję. Za to niepłacenie ZUS-u przez drobnych przedsiębiorców, którzy sami nie odłożą zbyt wiele na emeryturę, może być niebezpieczne.
"Lepiej zwiększyć składki"
Czy niemieckie składki bardzo różnią się od tych polskich? Pytamy księgową w przygranicznym mieście Görlitz. - Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, ile wynoszą teraz polskie składki - mówi. Tłumaczę, że w przypadku jednoosobowej działalności jest to obecnie około 1,3 tys. zł. Reaguje zdziwieniem.
- W Niemczech składki emerytalne są wyliczane dla każdego indywidualnie, w zależności od dochodów, ale i sytuacji rodzinnej. Tu nie ma żadnych jednolitych reguł. Dziwi mnie to, że w Polsce jest jedna składka dla każdego. Szczerze mówiąc, uważam to po prostu za nieuczciwe. Bogaci powinni płacić więcej - dodaje księgowa, zaznaczając, że przeciętny niemiecki przedsiębiorca płaci w przeliczeniu znacznie więcej niż 1,3 tys. - jeśli oczywiście zdecyduje się na odprowadzanie składek.
Podstawowa składka na ubezpieczenie emerytalne w Niemczech to ok. 18 proc. dochodów.
Emerytalne - nie, zdrowotne - tak, czyli reguły "niemieckiego ZUS-u"
Składki na polski ZUS i na jego niemiecki odpowiednik sporo się różnią. W Polsce większość składki to ubezpieczenie społeczne. Tego przedsiębiorca z Niemiec płacić nie musi. Ale ZUS to też składka na ubezpieczenie zdrowotne - w tej chwili dla osób na działalności to nieco ponad 340 zł. W Niemczech jest ono obowiązkowe dla każdego. Nie tylko pracownik etatowy, ale też każdy przedsiębiorca musi je płacić.
Ile osoba z własną firmą musi przeznaczać na takie ubezpieczenie? Podstawowa składka to 14,6 proc. dochodów - niezależnie, czy pochodzą one z pracy na etat, działalności gospodarczej, renty, czy też na przykład z wynajmu. W przypadku etatu połowę składki opłaca pracownik, a drugą połowę - pracodawca. Ale przedsiębiorca wszystko musi opłacać sam.
Niemieckie "dowolne składki" kuszą polskich przedsiębiorców. - W tej chwili nie ma dnia, żebym nie rejestrowała firmy dla jakiegoś Polaka - mówi nam księgowa z Görlitz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl