W czwartek Sejm opowiedział się w głosowaniu przeciw odrzuceniu przez Senat ustawy o Centralnej Informacji Emerytalnej. Tym samym ustawa została przyjęta i teraz trafi do prezydenta do podpisu.
Za pośrednictwem Centralnej Informacji Emerytalnej (CIE) użytkownicy będą mieli dostęp m.in. do informacji poglądowej o stanie oszczędności emerytalnych i wysokości przyszłych świadczeń. W jednym miejscu mają być prezentowane informacje o stanie kont w filarze publicznym, czyli przede wszystkim w systemach prowadzonych przez ZUS i KRUS, prywatnym filarze pracowniczym, czyli w Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK) oraz w Pracowniczych Programach Emerytalnych (PPE), a także w prywatnym filarze indywidualnym: IKE, IKZE i OFE. Informacje z CIE będzie można uzyskać za pośrednictwem domeny gov.pl albo poprzez aplikację mobilną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje Interia, dzięki CIE będziemy mogli zdecydować, kto po naszej śmierci ma prawo do dziedziczenia zgromadzonych środków w ZUS. Za pośrednictwem ewidencji będzie można wskazać lub zmienić beneficjenta, a że spora grupa wpisywała taką osobę w 1999 roku, być może obecnie chce wskazać kogoś innego. - Nawet jeśli nie zostały podane dane kontaktowe, to poprzez PESEL i rejestr danych kontaktowych osoby wskazanej jako uprawniony beneficjent, poinformuje ją, że czekają na nią pieniądze - powiedział w rozmowie z portalem Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR.
Wszystkie dane w jednym miejscu
W uzasadnieniu do projektu zaznaczono, że "Polacy nie mają komfortu panowania nad całością swoich oszczędności gromadzonych z myślą o przyszłości"; "nie ma jednego, spójnego, docelowego miejsca, gdzie taką informację można całościowo uzyskać bez konieczności zwracania się do wielu instytucji". W efekcie, jak oceniono, "powoduje to także niskie zainteresowanie oszczędzaniem, niską dyscyplinę w oszczędzaniu, a nawet potencjalnie ograniczone zaufanie do instytucji gromadzących oszczędności".
Zgodnie z ustawą za gromadzenie, porządkowanie i organizowanie informacji emerytalnych i usług elektronicznych w ramach CIE odpowiedzialny będzie Polski Fundusz Rozwoju. Na PFR będą spoczywały obowiązki zapewnienia ochrony przed nieuprawnionym dostępem do danych zgromadzonych w CIE, integralności tych danych oraz zapewnienia podmiotom obowiązanym dostępu do systemu. PFR umożliwi także integrację CIE i systemów teleinformatycznych ZUS i KRUS oraz podmiotów obowiązanych.
Opozycja bije na alarm
Podczas sejmowych prac nad ustawą na początku lipca poseł Dariusz Rosati z Koalicji Obywatelskiej podkreślał, że jego klub uważa ten projekt za niepotrzebny. - Informacje, które ma gromadzić Centralna Informacja Emerytalna, są dostarczane na bieżąco i dostępne dla wszystkich uczestników systemów wszystkich filarów emerytalnych już w tej chwili - tłumaczył.
- Na żądanie zarówno ZUS i KRUS, filar publiczny, jak i filar prywatno-pracowniczy i filar indywidualno-emerytalny dostarczają informacji o stanie rachunków, o przewidywanej wysokości świadczenia emerytalnego. Nie wiem, na jakiej podstawie rząd twierdzi, że Polacy domagają się scentralizowanego systemu informacji emerytalnej – zaznaczył.
W ocenie Rosatiego argumenty podane w uzasadnieniu ustawy, że potrzeba zbyt wielu loginów i haseł do kont są komiczne i nie uzasadniają powołania do życia nowej instytucji. Podkreślił, że rozwiązania zawarte w ustawie rodzą ryzyko nadużyć.
- Prowadzeniem CIE ma zajmować się spółka prawa handlowego PFR Portal, podległa Polskiemu Funduszowi Rozwoju, który jest instytucją podlegającą nadzorowi prezesa Rady Ministrów. Więc wszystkie dane o naszych oszczędnościach emerytalnych będzie gromadziła spółka, którą nadzoruje premier rządu, a nad którą kontrolę bieżącą sprawuje minister cyfryzacji (...). Tak się składa, że ministrem cyfryzacji jest Janusz Cieszyński, znany z tego, że w sposób ewidentny prowadził niegospodarną politykę w Ministerstwie Zdrowia – mówił.