Ma się tak stać mimo wzrostu składek na ubezpieczenia społeczne. Z początkiem 2023 r. obciążenia na rzecz ZUS mają wzrosnąć o 200 zł z 1211 do 1418 zł miesięcznie. Będzie to rekordowa podwyżka składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Kwota ta nie obejmuje składki zdrowotnej, której wysokość uzależniona jest od dochodu (lub przychodów w przypadku ryczałtu).
Jak czytamy w "DGP", ZUS wyliczył, że ryzyko otrzymywania najniższej emerytury przez obecnych 40-latków prowadzących działalność gospodarczą, dotyczy przede wszystkim kobiet.
Przykładowa samozatrudniona, która ma obecnie 43 lata i w 2039 r. przejdzie na emeryturę (po 30 latach prowadzenia działalności), uzbiera na świadczenie w wysokości 2254 zł. Przy czym za 17 lat najniższa emerytura ma wynosić 3456 zł, co będzie stanowić około 20 proc. przeciętnego wynagrodzenia - czytamy w dzienniku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Będziemy dopłacać do emerytur samozatrudnionych.
Jest jednak i dobra wiadomość. "Państwo dopłaci takiej emerytce różnicę - oczywiście z publicznej kasy" - napisano dalej.
W lepszej sytuacji będą mężczyźni. W drugiej symulacji dla 48-latka, który przejdzie na emeryturę również w 2039 r, ale po 35 latach prowadzenia firmy, jego emerytura wyniesie 3230 zł. "Oznacza to, że za 17 lat podatnicy będą musieli co miesiąc dorzucić mu 226 zł" - pisze "DGP".
- Problem ten to efekt tego, że obecny system jest nieelastyczny, przez co osoby ze stosunkowo niskimi dochodami płacą składki w wysokości niedostosowanej do ich możliwości finansowych - uważa Łukasz Kozłowski, ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, w rozmowie z gazetą.