Później wielokrotnie tak właśnie przedstawiano ten projekt, jakby były to jakieś ekstra pieniądze z nie wiadomo jakiej kasy, które rządzący zdecydowali się oddać emerytom, W tej narracji nie wspominano o oczywistości, czyli o tym, że za te emerytury zapłacimy my wszyscy, a nie rząd ze swoich pieniędzy.
W TVP nazwano to świadczenie "jarkowym", a w ślad za telewizją zaczęli je tak nazywać politycy PiS. Teraz już po wyborach cytowany przez Fakt wiceminister rodziny i pracy Krzysztof Michałkiewicz ujawnia że na wypłatę trzynastej emerytury „pozwoliła dobra sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”.
Okazuje się po prostu, że pieniądze na ten cel pochodzą z wyższych wpływów ze składek ZUS.
- Uproszczenie i uszczelnienie systemu poboru składek od przedsiębiorców zwiększyło wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. W lipcu br. kwota wpłat na indywidualne rachunki składkowe w ZUS była wyższa o prawie 9 proc. niż w lipcu ubiegłego roku - wyjaśnia cytowany przez dziennik wiceminister Michałkiewicz.
Majowa wypłata13. emerytury kosztowała tylko w tym roku 10 mld zł. Pieniądze trafiły do 10 mln osób.
Tymczasem agencja ratingowa Moody's pyta wprost, dlaczego pomysłu nie można znaleźć w projekcie budżetu. Nie można, bo PiS, jak już pisaliśmy w money.pl, skorzystał ze sztuczki księgowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl