Kazimierz Szwajcowski, Mirosław Hakiel i Bronisław Buniowski otrzymali z MSWiA decyzje uchylające obniżenie emerytur na mocy ustawy dezubekizacyjnej - informuje "Rzeczpospolita". Wpływowi funkcjonariusze, mimo że w karierze mają kontrowersyjne karty (m.in. służba w ZOMO), są w grupie 39 byłych funkcjonariuszy, wobec których zastosowano art. 8a ustawy, czyli wyłączenia w "wyjątkowych przypadkach".
Artykuł określa, że minister może odstąpić od dezubekizacji "w szczególnie uzasadnionym przypadku", jeśli służba w aparacie represji (przed 31 lipca 1990 roku), trwała krótko, a po 12 września 1989 r. funkcjonariusz szczególnie zasłużył się dla wolnej Polski. Jak czytamy w "Rz", przywrócenie pełnej emerytury gen. Szwajcowskiemu decyzją wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego nie budzi zastrzeżeń w środowisku. Jednak podobne potraktowanie dwóch pozostałych wysokich funkcjonariuszy służb już zdecydowanie tak.
Szwajcowski podpadł pod ustawę, bo pod koniec lat 80. przez kilka miesięcy pracował w pionie przestępczości gospodarczej SB. Jednak epizod z ZOMO (gdzie trafił wbrew swojej woli) odrobił z nawiązką. Stał się legendą śląskiej policji, całe życie ścigał przestępców: w Katowicach i po ściągnięciu do Warszawy, gdzie w KGP kierował "pezetami", był wiceszefem Centralnego Biura Śledczego i przez cztery lata (do 2012) zastępcą komendanta głównego. Wtedy policja wykryła aferę starachowicką i rozbijała gangi - napisano w dzienniku.
Z kolei Bronisław Buniowski to wieloletni szef prewencji z Rzeszowa, ma za sobą krótką pracę w strukturach bezpieczeństwa państwa PRL. W styczniu 1987 roku przeniesiono go z funkcji dowódcy ZOMO w komendzie wojewódzkiej w Rzeszowie na naczelnika inspekcji Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. W inwentarzu IPN widnieje informacja, że w WUSW cały czas był funkcjonariuszem MO. - Jak trafiłem do WUSW? Zostałem oddelegowany, o zdanie nikt mnie nie pytał. Po dziewięciu miesiącach napisałem raport o odejściu z zastrzeżeniem, że w innym wypadku odejdę ze służby - powiedział "Rz" Buniowski.
Były funkcjonariusz nie wypiera się ZOMO. Ta struktura nie podlegała jednak SB, lecz Milicji Obywatelskiej, której nie wymienia ustawa. Buniowski pojawia się w opracowaniach IPN o pacyfikacji kopalni Wujek. Był dowódcą grupy szturmującej bramę nr 1. Zomowcy używali broni długiej i strzelali do górników. Dziewięciu zginęło, dziesiątki raniono. Buniowski w wolnej Polsce w prewencji służył 16 lat.
Jeszcze większe kontrowersje budzi pozytywna decyzja wobec Mirosława Hakiela, byłego funkcjonariusza komunistycznej bezpieki. Zrobiło się o nim głośno, gdy w 2013 r. ówczesny szef MSWiA Bartłomiej Sienkiewicz obsadził go w roli "pełnomocnika ds. kiboli" - do walki z przestępczością stadionową, co ujawnił "Dziennik Gazeta Prawna", przypominając, że Hakiel wcześniej, jako szef CBŚ, brał udział "w jednym z największych skandali" w historii policji.
W 1989 r. Hakiel był inspektorem w wydziale polityczno-wychowawczym WUSW w Krakowie. Wydział odpowiadał za kontrolę funkcjonariuszy SB i MO, ich rodzin i koordynowanie pracy "ideowo-wychowawczej, wspólnie z organizacjami partyjnymi". Później Hakiel szefował policyjnemu CBŚ w Krakowie i Rzeszowie. To za jego kadencji w Krakowie gangster o pseudonimie Goebbels, z broni, na którą dostał pozwolenie od policji, zastrzelił konkubinę, jej znajomego, ranił jej ojca, po czym się zastrzelił. Ówczesny komendant główny policji Marek Bieńkowski odwołał Hakiela ze stanowiska.
Ustawa dezubekizacyjna objęła ponad 38 tys. byłych funkcjonariuszy. Odwołanie do MSWiA w oparciu o art. 8a złożyło 4,6 tys. z nich.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl