"Pomimo wprowadzonych zmian idących w kierunku poprawy sytuacji osób pobierających najniższe świadczenia emerytalno-rentowe, wysokość tych świadczeń wciąż uznawana jest za niewystarczającą w odniesieniu do kosztów utrzymania" - czytamy w uzasadnieniu.
Dlatego rząd podobnie jak w poprzednich latach planuje waloryzację kwotowo-procentową. Co to oznacza?
Mniej więcej tyle, że każdy emeryt i rencista dostanie w przyszłym roku świadczenie wyższe o 4,16 proc. (kilka miesięcy temu było to 3,84 proc.), ale nie mniej niż 50 złotych. Im wyższe więc emerytury, tym większe podwyżki.
Emeryci z najniższymi świadczeniami będą więc w przyszłym roku pobierać nie 1200, ale 1250 złotych brutto. Informowaliśmy o tym już w naszych serwisach.
Rząd zostawi sobie jednak furtkę, gdyby rzeczywisty wskaźnik waloryzacji (będzie znany dopiero w lutym 2021 roku) okazał się wyższy od 4,16 proc. "W takim przypadku waloryzacji świadczeń w 2021 r. dokona się rzeczywistym wskaźnikiem waloryzacji" - informuje rząd. A wyższy wskaźnik jest o tyle realny, że w dużej mierze zależy choćby od inflacji.
W nowelizacji ustawy ma się również znaleźć zmiana dotycząca rent. Najniższa renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy ma wynieść w przyszłym roku 937,50 zł.