Polacy, którzy odpowiednio długo pracowali za granicą, mają prawo do zagranicznej emerytury. Wypłaca ją państwo, w którym się pracowało. Formalności często się przeciągają, trwają nawet ponad rok.
Czytaj także: Waloryzacja rent i emerytur w 2019 roku. PiS chce zmienić zasady, skorzystają tylko najbiedniejsi
Na przykład jeśli Kowalski, teraz mieszkający w Polsce, pracował dziesięć lat w Niemczech, to - po osiągnięciu niemieckiego wieku emerytalnego – może zwrócić się do polskiego ZUS-u, by ten zgłosił odpowiednie dokumenty niemieckiej stronie. W ten sposób Kowalski będzie pobierał dwie emerytury – polską i niemiecką – nie wyjeżdżając z kraju.
Zdarza się jednak, że załatwienie sprawy przez instytucję zagraniczną znacznie się wydłuża, bo nie ma żadnych unormowań czasu rozpoznania sprawy – mówi „Gazecie Wyborczej” dyrektor departamentu rent zagranicznych ZUS Andrzej Szybkie.
Problem bierze się z tego, że instytucje ubezpieczeniowe wymieniają się dokumentami w formie papierowej. Przesłanie i weryfikacja każdego z nich, np. świadectwa pracy, trwają miesiącami. Średnio od wystawienia wniosku do wypłaty mija od trzech do sześciu miesięcy. Jednak są kraje, z którymi dopięcie formalności trwa ponad rok, np. Norwegia.
Czytaj także: "Emerytura bez podatku" – do Sejmu trafiły podpisy poparcia dla sztandarowego projektu PSL
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, jest szansa, że to się zmieni. Od lipca 2019 r. nastąpi wdrożenie unijnego rozporządzenia o elektronicznym obiegu dokumentów między unijnymi zakładami ubezpieczeń społecznych.
System do wymiany dokumentów między krajami UE budowany jest od kilku lat. Centralne struktury systemu IT przygotowuje też Komisja Europejska. Polski ZUS też pracuje nad odpowiednią aplikacją, a niedługo zacznie szkolić pracowników.
Elektroniczne przesyłanie dokumentów może skrócić czas przyznawania świadczeń emerytalnych nawet dwukrotnie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Pracownicze Plany Kapitałowe coraz bliżej. Prezes PFR wyjaśnia, o co chodzi