Przywracając wiek emerytalny wywiązujemy się z niezwykle ważnego zobowiązania wyborczego. Budujemy jako rząd i ugrupowanie polityczne naszą polityczną wiarygodność - mówi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
Rafalska podkreśliła, że przejście na emeryturę po osiągnięciu 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn wieku nie jest obowiązkiem, a jedynie prawem. - Stworzyliśmy absolutnie wszystkie warunki, żeby osoby, które decydują się przejść na emeryturę, miały pełną świadomość co do wysokości spodziewanego świadczenia, ale również tego, jakie byłoby to świadczenie, gdyby pracowały one dłużej - oświadczyła.
- Myślę, że przywracając wiek emerytalny wywiązujemy się z niezwykle ważnego zobowiązania wyborczego. Budujemy, jako rząd, ugrupowanie polityczne, naszą polityczną wiarygodność. Przywracamy taką sprawiedliwość społeczną. Wydłużenie wieku emerytalnego odbyło się absolutnie przeciw społecznym nastrojom, bez rozmowy społecznej, bez dialogu, zupełnie niespodziewanie. Bo w żadnym expose, czy w czasie kampanii wyborczej, Donald Tusk tego nie zapowiadał. To było całkowicie nieuczciwe - dodała minister.
Niższy wiek emerytalny będzie oznaczał zapaść finansów?
Rafalska przypomniała, że należy wstrzymać się z próbami dokonywania pogłębionej analizy skutków reformy emerytalnej. Zwróciła uwagę, że już przy wprowadzeniu programu Rodzina 500+ wiele osób wieszczyło, że doprowadzi to do masowej dezaktywizacji zawodowej Polaków, rozpicia narodu i całkowitej zapaści finansów publicznych.
- Nie uwzględniano jednak, że w tej dużej liczbie 330 tys. osób, które nabywają uprawnienia, jest spora grupa osób, która była wykluczona z rynku pracy, która na ten rynek nie mogła wrócić i która tylko czekała, żeby przejść na emeryturę, żeby mieć stałe, bezpieczne, może niewielkie, ale jednak, podstawy materialne. Te osoby nie ubyły z rynku, bo ich na rynku pracy nie było - zauważyła Rafalska.
Podkreśliła, że z liczby wniosków złożonych w ZUS o przyznanie świadczenia emerytalnego nie wynika bezpośrednio, ile osób faktycznie przejdzie na emeryturę. - Trzeba jeszcze rozwiązać stosunek pracy - wyjaśniała minister.
Zobacz też, jakie będą konsekwencje * *niższego wieku emerytalnego:
Ważne zmiany od 1 października
1 października w życie weszły przepisy, które przywracają wiek emerytalny: 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Jest to powrót do stanu sprzed reformy z 2012 r., która wprowadziła stopniowe podwyższanie wieku emerytalnego do 67 lat bez względu na płeć. ZUS spodziewa się, że w ostatnim kwartale tego roku na emeryturę może przejść ok. 331 tys. osób.
W nowym systemie wysokość świadczenia emerytalnego będzie silnie powiązana z liczbą przepracowanych lat. Rafalska zwróciła uwagę, że każdy rok przepracowany po osiągnięciu wieku emerytalnego będzie oznaczał podwyższenie świadczenia o ok. 8 proc.
Minister przypomniała, że należy uszanować decyzję osób, które skorzystają z obniżonego wieku emerytalnego. - Są osoby, których stan zdrowia, wydolność fizyczna i długi staż pracy powodują, że one mówią: "wystarczy, dość, napracowaliśmy się w życiu; teraz chcemy mieć czas dla siebie, dla bliskich, rodziny". Albo po prostu: "nie mogę już pracować, bo nie mam siły" - powiedziała Rafalska.