Rząd w czwartek ujawnił kluczowe założenia do ustawy budżetowej na 2025 r. Wzrost PKB ma przyspieszyć z 3,1 proc. w tym roku do 3,7 proc. w 2025 r. Założono, że inflacja w 2024 r. wyniesie średniorocznie 5,2 proc., a w następnym spadnie do 4,1 proc. Przeciętne wynagrodzenie ma wzrosnąć z kolei za rok o 7,1 proc. (czyli realnie z uwzględnieniem inflacji, o 2,9 proc.). Rząd proponuje waloryzację rent i emerytur o co najmniej 6,78 proc., waloryzację wynagrodzeń w "budżetówce" o 4,1 proc. oraz wzrost płacy minimalnej o 7,6 proc. Co to dla nas oznacza?
O ile wzrośnie w Polsce mały ZUS? Co dalej z inflacją i płacami Polaków?
Najpierw zacznijmy od makroekonomii. Zdaniem PKO BP jeżeli aktualne propozycje rządu wejdą w życie, to wzrost płac na początku następnego roku powinien spowolnić poniżej 10 proc. rok do roku. Obecnie jest to ok. 11 proc. Jeśli dynamika podwyżek pensji nad Wisłą wyhamuje, a produktywność firm wzrośnie, tak jak to przewiduje rząd, to według ekonomistów największego banku w Polsce, doprowadzi to do spadku kosztów pracy w firmach do wieloletniej średniej na poziomie 3 proc. Co to będzie oznaczało?
Firmy nie będą odczuwały już takiej presji, jak w ostatnich latach i mogą być mniej skłonne do przerzucania kosztów na ceny produktów czy usług. - To z kolei powinno prowadzić do spadku inflacji bazowej w kierunku celu NBP, wzmacniając argumentację za obniżkami stóp procentowych - sugerują eksperci PKO BP.
Pierwszym efektem więc sprawdzenia się nowych założeń, może być spodziewana obniżka stóp procentowych i ulga dla kredytobiorców. Jednak to nie wszystko.
Płace a mały ZUS
W 2025 roku płaca minimalna wzrośnie tylko raz – w styczniu, do kwoty 4626 zł. Przedsiębiorcom takie rozwiązanie się nie podoba. - Zwłaszcza może być problematyczne tych mikro i małych, którzy z trudem radzą sobie z rosnącymi kosztami pracy - komentuje prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Szczególnie że za wyższym minimum podążają w górę też inne składki. - W ostatnich dwóch latach płaca minimalna, przez wysoką inflację, rosła dwukrotnie w ciągu roku kalendarzowego – od stycznia oraz od lipca. A każda taka podwyżka to wzrost tzw. małego ZUS - wyjaśnia Piotr Juszczyk z InFaktu.
Jak wylicza, w przypadku preferencyjnego (tzw. małego) ZUS podstawa składek (bez składki zdrowotnej) to 30 proc. wynagrodzenia minimalnego.
- Obecnie podstawa ta wynosi 1272,6 zł, a składki od niej liczone – 402,78 zł miesięcznie;
- Od lipca 2024 r. podstawa wyniesie 1290 zł, a składki 408,17 zł
- Od stycznia 2025 r. podstawa składki wzrośnie do kwoty 1387,80 zł. Składki (bez składki zdrowotnej) wyniosą 439,10 zł, a więc o 30,94 zł miesięcznie więcej niż od lipca bieżącego roku - wyjaśnia ekspert.
Składka zdrowotna również w górę
Dodatkowo trzeba pamiętać, że oprócz powyższych składek przedsiębiorcy płacą jeszcze składkę zdrowotną. - Od 2022 r. składka zdrowotna wyliczana jest na nowych zasadach. Dla osób rozliczających się na skali podatkowej składka zdrowotna wynosi 9 proc. od dochodu, a osoby rozliczające się metodą podatku liniowego płacą 4,9 proc. od dochodu. Ustawodawca zastrzegł jednak, że składka nie może być niższa niż 9 proc. liczone od wynagrodzenia minimalnego. W 2024 roku jest to więc co najmniej 381,78 zł miesięcznie - przypomina Juszczyk.
Jak wylicza, od stycznia 2025 r. pensja minimalna wzrośnie do 4626 zł, w związku z tym w 2025 roku minimalna wysokość składki zdrowotnej wyniesie 416,34 zł (o 34,56 zł więcej niż obecnie). O tyle samo więcej zapłacą też osoby rozliczające się według karty podatkowej.
- Jednak nowy rząd zapowiedział zmiany w zasadach rozliczania składki zdrowotnej, które mają zostać przyjęte w najbliższych tygodniach i mają wejść w życie od stycznia 2025 roku. Na razie bazujemy więc na prognozach, wynikających z założeń dla budżetu państwa – finalne stawki zostaną zatwierdzone na jesieni - wyjaśnia ekspert InFaktu.
Emeryci na plus, budżetówka wściekła
Na plus wyjdą także emeryci, których waloryzacja będzie wyższa niż inflacja, więc realnie zyskają. Gorzej będą jednak mieli przedstawiciele budżetówki. Przypomnijmy, w 2025 r. urzędnicy i służby mundurowe będą mogli liczyć na wzrost uposażenia zaledwie o 4,1 proc., czyli w praktyce tyle samo, ile wynosi przyszłoroczna inflacja.
Propozycja rządu jest dla związkowców nie do przyjęcia. Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa uważa, że jest ona "skandaliczna".
"Jesteśmy rozczarowani i zbulwersowani planami rządu odnośnie do wzrostu płac w sferze budżetowej w 2025 r." - pisze na platformie X Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związkowej Alternatywy.
To oznacza zamrożenie realnych pensji tysięcy pracowników. To działanie na szkodę państwa i jego obywateli. Polska potrzebuje sprawnej i dobrze opłacanej administracji. Domagamy się, aby w przyszły roku wzrost płac w sferze budżetowej i samorządowej wyniósł 20 proc. - dodaje.
Zdaniem Szumlewicza proponowana przez rząd podwyżka to "droga od odpływu wykwalifikowanych pracowników z kluczowych instytucji państwowych". "Nie idźmy tą drogą!" - grzmi przewodniczący Związkowej Alternatywy.
Zapowiedział, że jeśli rząd utrzyma wzrost płac w sferze budżetowej na poziomie 4,1 proc., pracownicy będą wchodzić w spory zbiorowe na tle płacowym i dojdzie do protestów.