Stopa zastąpienia, czyli wysokość naszych przyszłych emerytur w stosunku do otrzymywanej pensji, będzie z czasem drastycznie maleć i jest to dla obecnych 30-latków zła wiadomość. Przeskok z wysokich zarobków do znacznie niższych świadczeń będzie bolesnym doświadczeniem. Analizy samego ZUS-u nie pozostawiają złudzeń.
Stopa zastąpienia - wyliczenia ZUS nt. emerytur Polaków
W czerwcu pisaliśmy, że - jak wynika z najnowszego raportu Komisji Europejskiej - w 2060 r. nasza emerytura będzie stanowić zaledwie 25 proc. ostatniej pensji. Obecnie ten wskaźnik wynosi ok. 54 proc. Czeka nas więc szybki spadek. Także najnowszy raport OECD na ten temat jest alarmujący. Stopa zastąpienia w Polsce będzie jedną z najniższych w krajach rozwiniętych. Podobnie niepokojące szacunki dotyczą tylko Litwy oraz Republiki Południowej Afryki.
Okazuje się jednak, że szacunki Komisji mogły być zawyżone. Na zlecenie ZUS dr. Jarosław Oczki z Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania UMK w Toruniu wraz z zespołem sporządził raport, w którym czytamy, że "przy założeniu wieku emerytalnego 60/65 stopa zastąpienia w 2060 r. może wynosić nawet 18,7 proc.".
W raporcie dodano, że w takiej sytuacji występuje "zagrożenie ubóstwem w wieku emerytalnym". Sytuacja wydaje się być poważna, gdyż Międzynarodowa Organizacja Pracy za minimalny standard przyjmuje granicę stopy zastąpienia na poziomie 40 proc.
- Oczekiwania społeczne są takie, aby ten rozdźwięk między naszą ostatnią wypłatą a emeryturą nie był tak duży. Polacy nie zgodzą się, aby ich poziom życia z miesiąca na miesiąc się drastycznie obniżył - tłumaczył w rozmowie z money.pl ekspert Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, który przez lata interesował się rynkiem emerytalnym w naszym kraju.
Emerytury Polaków będą niskie? To zależy od tego, ile będziemy pracować
Z czego wynika tak fatalna prognoza emerytur Polaków? Z przyjętego systemu zdefiniowanej składki, który przyjęliśmy w Polsce pod koniec lat 90. Zasada jest prosta: co wpłaciłeś do systemu, tyle dostaniesz. W takim rozrachunku emerytura to po prostu suma zwaloryzowanych składek podzielona przez średnie oczekiwane dalsze trwanie życia. Im dłużej żyjemy i mniej legalnie pracujemy, tym niższe świadczenie otrzymamy.
Po reformie naszym emeryturom nie został również, jak wcześniejszym świadczeniom, naliczony kapitał początkowy (ZUS nie był w stanie odtworzyć, ile kto pracował, stąd założył odpowiednią sumę z góry). Te emerytury są wysokie, ale z upływem lat takich wypłat będzie coraz mniej.
Przyczyną spadku jest również wydłużenie średniego dalszego trwania życia po przejściu na emeryturę, które jest uwzględniane przy wyliczaniu emerytur. Z wyliczeń ZUS z 2019 r. wynika, że wspólne dla obu płci średnie dalsze trwanie życia wzrośnie dla 60-latków z 22,5 roku w 2020 r. do 29,8 roku w 2080 r. oraz dla 65-latków - z 18,7 w 2020 r. do 25,3 w 2080 r.
- Należy podkreślić, że indywidualne stopy zastąpienia są bardzo zróżnicowane i zależą od tego, ile składek odłoży osoba ubezpieczona i w jakim wieku przejdzie na emeryturę. Im później to nastąpi i im więcej składek zostanie odprowadzonych za tę osobę do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, tym wyższe świadczenie ona otrzyma - mówiła nam w czerwcu profesor Gertruda Uścińska, szefowa ZUS.
Siła nabywcza emerytur ma rosnąć
Jest jednak i druga strona tego medalu, tym razem pozytywna. Money.pl dotarł do wewnętrznych analiz Zakładu, w których czytamy, że stopa zastąpienia to tylko jeden ze wskaźników dot. wysokości emerytur. Równie ważna jest także ich siła nabywcza, a ta ma rosnąć.
Trzy lata temu ówczesny główny ekonomista ZUS Paweł Wojciechowski przekonywał, że obniżenie stóp zastąpienia nie oznacza obniżenia rzeczywistej wartości świadczenia. "W 2080 r. prognozowana średnia emerytura w ujęciu jej siły nabywczej na obecny moment byłaby dwukrotnie wyższa niż teraz" - zaznaczył
Wynika to z faktu, że efekt wzrostu wnoszonych składek z powodu wzrostu wynagrodzeń, rosnącej skali dopłat do minimalnej emerytury oraz nieujemnej waloryzacji jest silniejszy niż wpływ czynnika demograficznego - tłumaczył.
O jakich liczbach mówimy? Zakład szacuje, że przeciętna miesięczna wysokość emerytury wypłacanej z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych łącznie z dodatkami pielęgnacyjnymi w 2030 r. ma wynieść 3652 zł. W 2060 r. ma urosnąć do ponad 9 tys. zł, by później szybko przyspieszyć i w 2080 r. wynieść blisko 21 tys. zł. Ta kwota skorygowana o inflację z następnych 60 lat to dzisiejsze ok. 4,5 tys. zł brutto.
Rośnie liczba emerytur niższe niż najniższa
Coraz większym problemem w Polsce jest również rosnąca liczba osób pobierających emerytury niższe niż najniższa, która od marca 2022 r. wynosi 1338,44 zł brutto. Przypomnijmy, że emerytura podwyższona do tej wysokości przysługuje osobom, które osiągnęły wiek emerytalny i posiadały okres składkowy i nieskładkowy wynoszący co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet.
W przypadku, gdy emeryt nie posiada wymaganego stażu, jego emerytury nie podwyższa się do wysokości najniższej. "Stąd też coraz częściej pojawiają się emerytury wypłacane w wysokości niższej niż najniższa" - wyjaśnia ZUS w opracowaniu z tego roku.
W grudniu 2021 r. wypłacono 337,6 tys. takich emerytur, a w ciągu ostatnich 11 lat ich liczba wzrosła ponad 14-krotnie. Udział groszowych świadczeń w liczbie wypłacanych emerytur wzrósł z 4,2 proc. w grudniu 2011 r. do 9,5 proc. na koniec zeszłego roku.
Aż 57 tys. osób w naszych kraju otrzymuje emeryturę w wysokości 600 zł lub mniejszą. A ponad 195 tys. w przedziale 800-1,3 tys. zł co miesiąc. Tak niskich emerytur przybywa z każdym rokiem.
Damian Szymański, zastępca redaktora naczelnego money.pl