Na giełdzie można było dobrze zarobić, a raty kredytów walutowych powinny być niższe - to efekt lepszej kondycji gospodarki. Polska ma rozwijać się szybciej niż dotychczas przewidywali specjaliści. To wszystko dzięki temu, że nie zaniechaliśmy zakupów.
Wczoraj Bank Światowy ocenił, że nasz PKB wzrośnie w tym roku o ponad 2 procent. Rząd poszedł jeszcze dalej stawiając na 3,4 procent.Czy to oznacza, że kryzys już za nami?
Optymistyczne założenia rząd - według nieoficjalnych informacji - zawarł w Programie Konwergencji, który lada dzień ma zostać przyjęty. Tymczasem prognoza budżetowa z ubiegłego roku zakładała wzrost na poziomie 1,2 procent. Bank Światowy mówi o przyroście PKB na poziomie 2,2 procent w tym roku i 3,4 procent w przyszłym.
- _ Różnice rzeczywiście są spore. Mam wrażenie, że rząd odbija się od ściany do ściany, przechodząc od prognoz bardzo pesymistycznych do zbyt optymistycznych, których zapewne nie uda się zrealizować _ - uważa Krzysztof Wołowicz, analityk makroekonomiczny banku BPS. - _ Myślę, że najbliższy prawdy jest Bank Światowy _.
Jego zdaniem za trafnością ostrożniejszej prognozy przemawia słabszy od oczekiwań wynik produkcji przemysłowej, która ostudziła nieco zbyt optymistyczne wizje ekonomistów.
W grudniu jej wzrost wyniósł bowiem 7,4 procent wobec ubiegłego roku, podczas gdy analitycy oczekiwali skoku na poziomie nawet 11 procent. Może to wynikać z tego, że firmy, którym banki zakręciły kurek z kredytami, na razie wstrzymują się ze zwiększaniem produkcji i nowymi inwestycjami.
Źródło: Money.pl na podstawie danych GUS
To konsumenci ratują gospodarkę
Jak podkreślają ekonomiści, z którymi rozmawiał Money.pl, tak duże rozbieżności pomiędzy ubiegłorocznymi i tegorocznymi prognozami wzrostu gospodarczego w Polsce wynikają przede wszystkim z niedoszacowania konsumpcji indywidualnej, która stanowi ponad trzy czwarte naszego PKB.
- _ Nie zrealizowały się obawy dotyczące tego, że Polacy w kryzysie przestaną kupować, tak jak stało się to w krajach Europy Zachodniej _ - tłumaczy Krzysztof Wołowicz.
Podobnego zdania jest profesor Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej. - _ Jesteśmy krajem rozwijającym się, więc nie mam obaw o spadek konsumpcji. Na wzrost naszego PKB wpływają też inwestycje ze środków unijnych, a także te związane z przygotowaniami do Euro 2012. To one mogą spowodować, że w przyszłym roku wzrost PKB w Polsce wystrzeli do poziomu ponad czterech procent _ - twierdzi profesor Noga.
Polska liderem w Europie
Bank Światowy, który jest ostrożniejszy w prognozach od naszego rządu, chwali jednak naszą gospodarkę za to, że udało się jej uniknąć kryzysu.
- _ Inne europejskie gospodarki wschodzące odnotowały duże spowolnienie, które w dużej mierze było spowodowane spadkiem popytu na ich towary w Europie Zachodniej _ - czytamy w raporcie Banku Światowego.
Wśród gospodarek naszego regionu, które najmocniej odczuły skutki kryzysu w 2009 roku Bank Światowy wylicza: Litwę (spadek PKB o 17,5 procent), Ukrainę (-15 procent), Rumunię (-7,8 procent) i Bułgarię (-6,5 procent).
Prognozy na ten rok są już dla tych krajów nieco lepsze, choć zakładają, że będą się one rozwijać wolniej niż Polska. Daleko nam jednak do wzrostów odnotowanych w Azji. Zdaniem ekspertów Banku Światowego Chiny odnotują w tym roku przyrost PKB na poziomie 9 procent, a Indie 7,5 procent.
Źródło: Money.pl na podstawie danych Banku Światowego
- _ Wzrosty PKB na świecie w tym roku są jak najbardziej realne. Nie oznacza to jednak, że druga fala kryzysu jest niemożliwa _ - sądzi Krzysztof Rybiński, ekonomista z Ernst&Young, były wiceprezes NBP.
Jak podkreśla, teraz wiele będzie zależało od tego, jak rządy poradzą sobie z ograniczaniem olbrzymich wydatków budżetowych, które wzrosły przede wszystkim wskutek wdrażania bardzo kosztownych programów pomocowych.
Mniejszy deficyt, mocniejszy złoty
Informacje dotyczące lepszego od oczekiwań wzrostu PKB w Polsce to dobra wróżba dla złotego. Polska waluta od kilku dni wyraźnie rośnie i za euro trzeba zapłacić już mniej niż cztery złote. Zdaniem analityków ankietowanych przez Money.pl ten rok upłynie właśnie pod znakiem mocnego złotego, choć w pierwszym półroczu może go czekać korekta.
Źródło: Money.pl na podstawie ankiety wśród analityków walutowych
Te wahania to efekt ciągłych niepokojów o stan finansów publicznych w Polsce, choć wyższy PKB pozwala jednocześnie zakładać, że deficyt budżetowy będzie w tym roku niższy od zakładanych pierwotnie 52 miliardów złotych.
- _ Myślę, że wyniesie on około czterdzieści miliardów _- mówi Krzysztof Wołowicz. - _ To dobra informacja, choć trzeba pamiętać o tym, że poprawa wynika tylko z lepszej sytuacji gospodarczej i stan naszych finansów publicznych może się znacznie pogorszyć, gdyby spowolnienie wróciło _.
Początek korekty na giełdzie?
Podobnie wygląda sytuacja na warszawskiej giełdzie, która dobre prognozy gospodarcze uwzględniła w swoich wynikach już wcześniej, wspinając się na kilkunastomiesięczne szczyty. Od swoich minimów z połowy ubiegłego roku do maksymów główne indeksy GPW poszybowały o około 90 procent. Teraz większość analityków obstawia korektę w pierwszym półroczu.Ich zdaniem w najgorszym wypadku wartość indeksu WIG20 może stracić około 15 procent i spaść do poziomu dwóch tysięcy punktów. Jak podkreśla Paweł Cymcyk, analityk z firmy AZ Finanse, o zyski na giełdzie pomimo lepszej sytuacji gospodarczej będzie w tym roku znacznie trudniej niż w ubiegłym.
| Łukasz Pałka, Money.pl: Dane zaprezentowane przez Bank Światowy pozwalają mieć nadzieję na to, że koniec spowolnienia gospodarczego na świecie jest tuż tuż. Nie wolno jednak zapominać o tym, że ceną tego kryzysu, praktycznie we wszystkich gospodarkach na świecie, będzie niespotykany dotychczas wzrost ich zadłużenia. A to może sprawić, że zamiast obawiać się bankructw banków zaczniemy się teraz bać bankructw całych państw. W tym kierunku zmierza chociażby Grecja. Pasa nie zaciskają też Amerykanie, którzy już dawno by zbankrutowali, gdyby nie fakt, że największa światowa gospodarka rządzi się innymi prawami niż reszta świata i na razie wydaje się, że upaść po prostu nie może. Niemniej jednak sprawdzianem dla światowych rządów prędzej czy później będzie to, jak poradzą sobie z gigantycznymi deficytami. Jeżeli go nie zdadzą, druga fala kryzysu stanie się faktem. |
| --- |