Kiedy inni myśleli, jak zarobić na internecie, on zauważył, że jakoś do domów trzeba go dostarczyć. Zamiast produkować zwykłe kable prądowe, postawił na światłowody. Dziś Fibrain przejmuje rywali, wyznacza standardy w branży, a jej właściciel Jan Kalisz sam liczy na tytuł EY Przedsiębiorca Roku.
- Tam to wiedziałem, czego się spodziewać, a z wami to nigdy nic nie wiadomo - zaczął spotkanie z dziennikarzami po przesłuchaniu w konkursie na EY Przedsiębiorcę Roku prezes spółki Fibrain. Bać się jednak nie miał czego. Jego firma to bowiem pasmo ciągłych sukcesów.
Kalisz - jak sam mówi - w czasach słusznie minionych, pracował w energetyce. Po zmianach ustrojowych postawił na swoją firmę - Elmat. Razem z kolegami zaczęli dostarczać sprzęt elektroenergetyczny, szybko zdobyli też licencję na sprzedaż produktów marki Legrand. Pod koniec lat 90. dostrzegli, że dużo więcej niż na kablach dostarczających prąd, zarobić można na światłowodach.
Na początku osprzęt i światłowody zaczęli importować, ale szybko postawili na własną markę - Fibrain. Ta powstała w 2004 roku, czyli w tym samym roku co Skype czy Facebook. Kalisz wiedział, że nowoczesne usługi ktoś będzie musiał dostarczyć nowoczesnym kablem.
- Marżowość była dużo wyższa niż na rynku energetycznym, choć oczywiście trzeba było postawić na nowoczesną technologię - tłumaczy. Jednocześnie właśnie na rozwój udało się pozyskać fundusze unijne.
Nowa nazwa marki światłowodów brzmiała dużo lepiej niż Elmat, a spółka właśnie powoli przecierała sobie szlaki na zagraniczne rynki. W 2006 roku już pod zmienioną nazwą firmy Fibrain (ostateczne połączenie spółek nastąpiła dopiero 10 lat później) sprzedaje kable do Europy Zachodniej, Afryki, Azji i Ameryki Południowej. Systemy mikrokanalizacji światłowodowej autorstwa firmy kupowały największe przedsiębiorstwa telekomunikacyjne m.in. z Hiszpanii, Francji czy Niemiec. Jednocześnie Kalisz powoli wykupywał wspólników.
Biznes szybko kwitł, bo Fibrain od początku stawiał na innowacje. A te były niezbędne, by sprostać dynamicznie rozwijającemu się rynkowi telekomunikacyjnemu. Kalisz przyznaje, że nigdy o inwestorze zagranicznym nie myślał, bo nie był mu potrzebny. Zawsze gdy potrzebował pieniędzy na rozwój, starał się o unijne dotacje. W sumie otrzymał ich od początku istnienia firmy ok. 120 mln zł.
Obecnie Fibrain to trzy zakłady, spory dział B+R i ponad 500 pracowników. Roczne obroty to ok. 160 mln zł, z czego znaczna część to eksport. W 2017 roku ma to być już 200 mln zł, w czym pomóc mają przejęcia. Na oku są dwie firmy.
- Zastanawiamy się też nad kolejną inwestycją. Chcemy wybudować fabrykę, która będzie produkować kable hybrydowe, czyli łączące miedź i światłowód. Mamy już swój patent na tę technologię - mówi prezes Fibrain.
Oprócz swoich naukowców współpracuje też z ośrodkami badawczymi, m.in. berlińskim uniwersytetem i włoskim instytutem badawczym. O grant na nowe technologie starać się chce razem z firmą Ericsson. W sumie rocznie inwestuje w wynalazki ok. 4 mln zł.
Przed Kaliszem teraz najtrudniejsze zadanie - oddanie firmy dzieciom.
- To chyba był dotąd mój największy sukces, że udało się zbudować firmę rodzinną. A nie było łatwo. Jeden syn chciał być leśniczym, drugi kelnerem. Ostatecznie udało się przekonać pierwszego do ekonomii, a drugiego do studiów na politechnice. Presja i terror ojca pomogły - śmieje się Kalisz.
Prezes-ojciec przyznaje, że rzucał swoje dzieci na głęboką wodę i jeszcze jako studentów, którzy jedynie dorabiali sobie po godzinach i w wakacje w firmie, wysyłał w zagraniczne delegacje na spotkania biznesowe.
Ostatnio postanowił, że aby nie było kłótni o majątek, należy spisać rodzinną konstytucję, która doprecyzuje kto, co i kiedy może. - Głupio by było, żeby to wszystko się... No, ale na szczęście wszystko już zostało uzgodnione w rodzinie, teraz tylko prawnicy - stwierdza.
Kalisz daje sobie jeszcze w fotelu prezesa dwa lata. Potem pałeczkę przejmie jego młodszy syn Rafał, a on będzie mógł zająć się swoim ogródkiem i wreszcie bez problemu pojechać na ryby. Zanim podczas wędkowania w Norwegii wyciągnie kilkudziesięciokilogramowego czarniaka, liczy że w Polsce uda się ukoronować biznesową karierę tytułem EY Przedsiębiorca Roku.