Jak informuje Polska Agencja Prasowa, zarzuty dotyczą 139 kobiet, które otrzymywały nienależne świadczenia z ZUS przy pomocy spółki "Równi w pracy".
Scenariusz zazwyczaj był taki sam. Kobiety zakładały działalność gospodarczą, a po krótkim czasie opłacały składki od najwyższej możliwej podstawy wymiaru.
Niedługo potem decydowały się na urlop macierzyński, więc przysługiwał im zasiłek z ZUS. A ponieważ płaciły gigantyczne składki, to i wysokość zasiłku była bardzo wysoka.
Niektóre pomysłowe mamy zdołały w ten sposób wyłudzić nawet 117 tys. zł. Inne nie były aż tak zachłanne i wystarczyło im "zaledwie" 5 tys. zł.
Oczywiście nie trzeba dodawać, że w rzeczywistości żadnej działalności nie prowadziły, były one zarejestrowane fikcyjnie, zazwyczaj w branży kosmetycznej. Proceder dotyczył lat 2015-2017.
Wszystkie kobiety musiały tłumaczyć się w prokuraturze i właśnie usłyszały zarzuty. Chodzi o wyłudzenie lub próbę wyłudzenia. Nie wiadomo jednak, czy to koniec śledztwa. Przedstawiciele prokuratury zaznaczają, że do wspomnianych 139 kobiet mogą dołączyć kolejne.
Problem "przedsiębiorczych mam" istnieje w przestrzeni publicznej od dłuższego czasu. W 2016 roku przepisy zmieniły się na tyle, że oprócz wysokości składek, pod uwagę brany był również czas ich opłacania. Dlatego już nie było tak łatwo sztucznie "podbić" sobie zasiłku.
Z kolei niedawno informowaliśmy w money.pl, że przedsiębiorcze mamy skarżą się na wzmożone kontrole.
Przedstawiciele Ruchu Społecznego Kobiety na Działalności gospodarczej Kontra ZUS spotkali się kilka dni temu w Sejmie z pracownikami ZUS i resortu rodziny, pracy i polityki społecznej.
Jak pisała "Rzeczpospolita", każda ze stron okopała się na własnych pozycjach. Matki twierdziły, że ZUS prowadzi zmasowaną akcję nakierowaną na przedsiębiorcze kobiety, a ZUS podkreśla, że wykonuje swój ustawowy obowiązek i kontroluje jedynie te osoby, których składki nagle zostały podniesione.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl