W ubiegłym roku powstały zaledwie 2733 nowe spółki handlowe (sp. z o.o., akcyjne itd.). To najmniej w najnowszej historii. W apogeum, czyli w 2013 roku, założono ich prawie 37 tysięcy. Więcej się teraz spółek rozwiązuje, niż zakłada. I to dużo więcej, bo zamknięto aż 91 tys. firm prawa handlowego.
Raporty instytucji międzynarodowych pokazują jasno, że Polska to wciąż raj dla biurokracji. Wzrost gospodarczy opiera się na wielkich firmach, a mało uwagi poświęca się tym mniejszym i łatwości ich działania.
Zobacz też: Twardy Brexit bezlitosny dla polskich firm. Ministerstwo ostrzega
Bank Światowy w najnowszym opracowaniu "Starting Business" podsumowuje działania 190 państw w zakresie rozpoczynania przedsiębiorczości. I nie zajmujemy w tym rankingu wysokiego miejsca, delikatnie pisząc. 121. pozycja - za Nigerią, Lesoto, Egiptem, Ghaną, Nepalem itd.
Zachciewa się firmy? To trzeba poczekać
Skąd się wzięła tak niska pozycja Polski? Między innymi z utrudnień, jakie przedsiębiorcy dostają na "dobry start", w tym jeśli chodzi o czas zakładania firmy.
W Polsce trzeba na to średnio 37 dni. Co się na to składa? Zawarcie umowy spółki, sporządzanej w formie aktu notarialnego, wpłacenie kapitału zakładowego w banku, rejestracja firmy w Krajowym Rejestrze Sądowym, zgłoszenie rejestracyjne w zakresie podatku VAT i rejestracja pracowników w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
W raporcie przeanalizowano czas wspomnianych wyżej działań w praktyce firmy w Warszawie. Wynika z tego, że "wąskim gardłem" jest Krajowy Rejestr Sądowy, gdzie procedura rozciąga się do aż 4 tygodni. Dodatkowy tydzień zajmuje rejestracja VAT.
- Łącznie założenie biznesu zajmuje średnio 37 dni, z czego znaczną większość pochłania rejestracja w KRS - opisuje Bank Światowy. - Choć od 2015 r. działa elektroniczny system, który miał przyspieszyć proces rejestracji, to gdy zbieraliśmy dane do raportu "Doing Business", większość nowo powstających firm wciąż z niego nie korzystała. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się na uwzględnienie czasu rejestracji dokonywanej osobiście - podano.
Ile traci na tym wszystkim gospodarka? Bank Światowy wyliczył, że sumując koszty poświęconego czasu i pieniędzy związanych z rejestracją, łącznie nowe firmy poświęcają równowartość 11,9 proc. dochodu narodowego na głowę mieszkańca tylko po to, żeby zacząć działalność. Innymi słowy, zamiast tworzyć PKB, muszą czekać i płacić.
Rocznie ubywa nam z tytułu trudności biurokratycznych nawet około 0,6 pkt. proc. wzrostu PKB. Jak doszliśmy do tej wartości? 11,9 proc. dochodu narodowego, które daje 11 proc. małych i średnich firm, produkujących 50 proc. PKB - z prostego przemnożenia tych wartości wychodzi około 0,6 proc. PKB. Innymi słowy, w ubiegłym roku zamiast 5,1 proc. byłoby 5,7 proc. wzrostu. A za tym idzie więcej pieniędzy w gospodarce i budżecie. Może nawet nie byłoby deficytu budżetowego (0,5 proc. PKB), gdyby nie trudności, jakie napotykają od lat młode firmy?
W rankingu Banku Światowego uwzględniono firmy w stu procentach lokalne, które mają kapitał na rozruch w postaci dziesięciokrotności przeciętnego dochodu na osobę, zatrudniają pomiędzy 10 a 50 pracowników i działają w branżach produkcyjnej lub handlowej. Dane zebrano z aktualizacją na maj 2018 r.
Litwa i Estonia. Dobre przykłady
Bank Światowy daje przy tym dobry przykład: Estonia. - By założyć firmę w Estonii, zwykle potrzeba trzech kroków: w pierwszym przedsiębiorca weryfikuje nazwę firmy, składa wniosek o rejestrację i deponuje kapitał zakładowy. Wszystkie te czynności można wykonać online, co zajmuje kilka godzin i wymaga uiszczenia opłaty rejestracyjnej. Następnie rejestruje się jako płatnik VAT - trwa to trzy dni i nie wymaga dodatkowych opłat. Na końcu wpisuje do rejestru swoich pracowników. Online i bezpłatnie - tłumaczą ekonomiści.
Jakieś namacalne efekty, że to coś w ogóle daje? W latach 2007-2017 dochód rozporządzalny Estończyków z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej wzrósł o 4,7 tys. euro i był jednym z najwyższych w Europie (7. miejsce). Na Litwie - aż 6 tys. euro (1. miejsce w Europie). Litwa jest też zresztą wysoko w rankingu łatwości zakładania biznesu.
Polska właściwie nie wygląda tu źle, bo nasz dochód rozporządzalny wzrósł o 5,1 tys. euro na mieszkańca (3. miejsce). Tylko kwestia zasadnicza - dlaczego nie może być lepiej? Choćby tak, jak na Litwie.
W czym "kulejemy"?
Serwis aleo.com podsumował naszą obecność w różnych rankingach związanych z przedsiębiorczością. To zestawienie pokazuje w czym jeszcze niedomagamy.
Poza czasem zakładania firmy, źle wygląda przede wszystkim sprawa własności. W ochronie praw własności zajmujemy dopiero 23. miejsce na 30 państw Europy i 47. na 190 państw świata. Tracimy w związku z problemami i czasem rejestrowania własności materialnej oraz przez zbyt słabą ochronę patentów - tak podaje organizacja Property Rights Alliance.
Lepiej jest już w łatwości prowadzenia biznesu. Tu jesteśmy na 13. miejscu wśród 30 krajów Europy (25. na świecie) według Banku Światowego. W indeksie wolności gospodarczej jesteśmy na 18. pozycji w Europie (46. na świecie).
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl