Mniej aptek, wyższe ceny i trudniejszy dostęp do leków - wszystko za sprawą kontrowersyjnej ustawy, która może zakazać ich otwierania w zależności od liczby mieszkańców na danym obszarze i odległości od już działającej placówki. - Ten kształt ustawy stworzy model kastowy na rynku, który będzie bardzo drogi. Ceny po prostu muszą pójść w górę - mówi Marcin Piskorski ze Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.
Najbliższe dni zdecydują o kształcie polskiego rynku aptecznego. Najwięcej kontrowersji w nowelizacji Prawa farmaceutycznego budzą zapisy dotyczące tego kto, może być właścicielem nowo otwieranej apteki. Nad kontrowersyjnym projektem ustawy pracuje Komisja nadzwyczajna ds. deregulacji, która po protestach wycofała się z wymogu, aby właścicielem apteki mogli być tylko farmaceuci. Przeciwko rozwiązaniu "apteka dla aptekarza" zdecydowanie wypowiadał się między innymi wicepremier Mateusz Morawiecki.
PiS chce, czyli nie chce
Poprawkę w tej sprawie zgłosił członek komisji, poseł Michał Cieślak z PiS. Zaproponował, by oprócz farmaceutów prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki mogły otrzymać osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność oraz niektóre firmy (spółki jawne, spółki partnerskie oraz nie mające osobowości prawnej spółki prawa handlowego).
W środę okazało się, że zapis "apteka dla aptekarza" wrócił jako oficjalna propozycja klubu Prawa i Sprawiedliwości, a poprawkę posła Cieślaka rozszerzającą listę ewentualnych właścicieli aptek wycofano. Jak widać, w PiS nie ma jednomyślności co do zmian w prawie.
- Biuro Analiz Sejmowych stwierdziło, że moja poprawka może być niekonstytucyjna, bo nie obejmuje spółek posiadających osobowość prawną. Ta opinia jest dość wyrazista i to może zdecydować, że zasada „apteka dla aptekarza” wróci - powiedział w środę WP money Michał Cieślak przed rozpoczęciem prac nad ustawą.
Jak wyjaśnił, wcześniej "z osobami decyzyjnymi w partii w tej sprawie” ustalono, że zapis o tym, że tylko farmaceuta może być właścicielem apteki ma zniknąć z nowelizacji. Inny poseł PiS Waldemar Buda, który wnioskował o wprowadzenie tego i innych zapisów ograniczających rozwój sieci aptecznych w Polsce, nie kryje, że jest zadowolony z ostatecznego rozstrzygnięcia.
- Powrót do ustawy zasady „apteka dla aptekarza” jest bardzo realny, choć nie ma oczywiście rzeczy absolutnie pewnych w polityce - powiedział WP money. Poseł zaznaczył, że zgłoszone w środę poprawki przywracające zapis, zostaną jutro zaopiniowane przez komisję. - Zatem nowelizacja będzie mogła trafić pod głosowanie już w piątek.
Jedna apteka na 3 tys. mieszkańców
Bardzo ostro zmianom forsowanym przez posła Budę sprzeciwiają się Komisja ds. Rynku Aptecznego Business Centre Club, Konfederacja Lewiatan, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET.
Organizacje wspólnie zaapelowały do posłów, by ci nowe prawo odrzucili w całości. Co więcej, w swoim stanowisku zaznaczają, że ostatnie wyrzucenie z niej wymogu, aby właścicielami aptek mogli być tylko farmaceuci, to za mało. Wszystko wskazuje, że ten zapis wróci do ustawy, o czym organizacje po prostu nie wiedziały.
Co jeszcze nie podoba się autorom listu? Ich zdaniem w projekcie jest wiele innych przepisów ograniczających możliwość rozwoju polskim przedsiębiorcom w branży aptecznej, tak jak zasada, by jeden właściciel mógł posiadać najwyżej cztery apteki, ale najbardziej niekorzystne w ich opinii są surowe ograniczenia terytorialne i demograficzne odnoszące się do lokalizacji placówek.
Po przegłosowaniu prawa w obecnej wersji na 3000 mieszkańców danej gminy będzie mogła przypadać tylko jedna apteka. Nowej placówki nie będzie można też otworzyć w promieniu kilometra od już istniejącej. Zdaniem autorów listu zatrzyma to powstawanie nowych aptek i rozwój sieci aptecznych.
- Oczywiście, że bronimy interesu przedsiębiorców, jesteśmy przecież organizacjami pracodawców, ale myślimy również o pacjentach. Obecny kształt ustawy przełoży się na wzrost cen dla pacjentów. Dzięki istnieniu sieci kupując leki, Polacy oszczędzają 2 mld rocznie. Kiedy sieci znikną, pacjenci zapłacą więcej - mówi WP money Marcin Piskorski.
Z tą opinią nie zgadza się poseł wnioskodawca. - Nie będzie drożej, bo przecież zachowujemy rynek w obecnej formie. Nowe wymogi będą dotyczyć nowo otwieranych aptek. Sieci nie będą mogły się rozwijać, ale będą istnieć - wyjaśnia poseł Buda.
Trudniejszy dostęp do aptek
Polityk przekonuje, że reguły demograficzne i geograficzne mają poprawić rozlokowanie aptek w całym kraju. Nowe mają powstawać tam, gdzie ich brakuje.
Tymczasem Piskorski nie ma wątpliwości, że zadziała tu prosta zasada biznesu, która mówi o tym, że firma, która nie będzie mogła się dalej rozwijać, zacznie ograniczać działalność. Przypomina, że na przykład zmiana lokalizacji przystanku czy przychodni wymusza od razu zamykanie placówek i otwieranie ich w innym miejscu.
- Nowe rozwiązania są korzystne dla hurtowników i producentów, przede wszystkich wielkich, międzynarodowych koncernów. Będzie im łatwiej dyktować ceny rozdrobnionym odbiorcom. Duża polska sieć jest dla nich trudnym przeciwnikiem - wyjaśnia Marcin Piskorski.
Jak dodaje, apteki w naszym kraju w 96 proc. są własnością polskiego kapitału. Mamy tylko pięć sieci zagranicznych, do których należy zaledwie 4 proc. rynku. Dlatego argumenty o konieczności repolonizacji przez ograniczenie działania sieci są kompletnie chybione.
Dobrawa Biadul z Konfederacji Pracodawców Lewiatan zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt nowych regulacji, który dla pacjentów może oznaczać duży kłopot. - W dużych miejscowościach, gdzie dynamicznie rozbudowują się nowe osiedla, może się okazać, że przez to prawo apteka nie będzie mogła tam powstać. Jest to szczególnie niekorzystne dla rodziców małych dzieci, którzy będą musieli szukać pomocy dużo dalej od swoich domów.
Wspieramy polski kapitał
Jak przekonuje ekspertka Konfederacji, argumenty o konieczności ochrony przed ostrą konkurencją sieci, właścicieli pojedynczych aptek, też jest chybiony. - Pytanie, czy jeśli chodzi o ochronę zdrowia, a przecież apteki są jej elementem, mamy chronić indywidualnego przedsiębiorcę czy dbać o dobro pacjenta? - pyta Biadul.
W jej ocenie proponowane zmiany stoją w oczywistej sprzeczności z tym, co głosi wicepremier Morawiecki w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. Tam przecież mówi się o konieczności wspierania budowy polskiego kapitału.
- Tymczasem powrót zasady „apteka dla aptekarza” i inne regulacje tej noweli zabijają polskich przedsiębiorców. W takich warunkach mały polski kapitał nie stanie się większym i wreszcie nie urośnie do globalnych zasięgów, jak chciałby wicepremier - wskazuje ekspertka Lewiatana.
Do projektowanych zmian oprócz Ministerstwo Rozwoju negatywnie odniósł się też UOKiK. Urząd w swojej opinii zwraca uwagę, że wprowadzenie w tak szerokim zakresie uregulowań zmniejszających swobodę konkurencji na tym rynku może prowadzić do zmniejszenia liczby aptek, a w efekcie do wzrostu cen leków dla konsumentów.
- Właściciele aptek nie będą musieli się starać i konkurować ze sobą, bo działać będą na kawałku rynku kompletnie wyrzuconym spoza prawa konkurencji - konkluduje Marcin Piskorski.