W UE obowiązuje maksymalna 22-proc. stawka VAT, obniżona wynosząca 7 proc. oraz stawka zerowa.
Kwestia jednolitych stawek podatkowych od przedsiębiorstw (CIT) jest przedmiotem kontrowersji pomiędzy Niemcami i Francją a kilkoma państwami Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski. Wiosną tego roku kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder domagał się wprowadzenia "widełek", które miałyby zapobiegać obniżaniu podatków w nowych krajach Unii. Ocenił, że działania - które określił jako "dumping podatkowy" - powodują przenoszenie produkcji przez niemieckie firmy do krajów wschodnioeuropejskich.
Według byłego ministra gospodarki i finansów Francji Dominique Strauss-Kahna - który był uczestnikiem konferencji "Polska i Francja w UE: czy potrafimy razem działać na rzecz przyszłości Europy", zorganizowanej wspólnie przez ambasadę Francji i polskie MSZ w Belwederze - ucieczka przedsiębiorstw do krajów o niższych podatkach stanowi dla Francuzów problem numer jeden. Uważa jednak, że przy wprowadzaniu jednolitej stawki podatków możliwe są okresy przejściowe dla nowych członków Unii.
Zdaniem prezydenckiego doradcy ds. ekonomicznych Witolda Orłowskiego, rozwiązaniem konfliktu narastającego wokół propozycji podwyższenia stawek CIT w nowych krajach UE mogłoby być stosowanie ich tak, jak stosuje się dziś w Unii podatek VAT.
Uczestnicząca w debacie wiceprzewodnicząca sejmowej komisji finansów publicznych Zyta Gilowska (PO) zwróciła uwagę, że choć podatek od dochodów osób prawnych jest w Polsce niski, to mamy wysokie koszty pracy, wyższe opodatkowanie osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą oraz jedną z najwyższych stawek podatku od towarów i usług. Bardzo wysokie są też progi podatkowe w Polsce - uważa posłanka PO.
"Rozmowa o stawce (podatku) jest bardzo myląca. Porozmawiajmy o realiach, o poziomie życia, o poziomie PKB" - nawoływała. Jej zdaniem, zmartwieniem UE nie jest to, jak sprawić by nie było śladów konkurencji podatkowej w UE, ale jak powstrzymać odpływ kapitału do takich krajów jak Indie czy Chiny.
Były szef polskiej dyplomacji, Bronisław Geremek, który również uczestniczył w konferencji zauważył, że wola odwoływania się do wspólnego interesu Europy w działaniu Francji i Niemiec - których współpraca stanowiła "motor" integracji europejskiej - osłabła.
"Nie można dawać innym krajom, mniejszym i biedniejszym nauk jakie mają one ustalać podatki, kiedy jednocześnie prowadzi się do decyzji motywowanej własnym interesem narodowym, a nie interesem wspólnym, jak to było w sprawie naruszenia Paktu Stabilizacji i Wzrostu" - ocenił.
Natomiast szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) Henryka Bochniarz uważa nawet, że "jeśli mówimy o dumpingu podatkowym, to spokojnie Polska może wystąpić pod adresem Francji". Zwróciła też uwagę, że podatki pośrednie i obciążenia socjalne są tam bowiem niższe niż u nas.
"Jeśli wzięlibyśmy pod uwagę wszystkie obciążenia, to okazałoby się, że jesteśmy pod tym względem mniej więcej równi" - ocenia. Bochniarz podkreśliła, że nie podejrzewa, żeby "starym" krajom UE chodziło o to, by "otoczyć nas wysokim płotem i pokazywać jako postkomunistyczny skansen".
Zauważyła jednak, że inicjatywa Francji i Niemiec w sprawie obniżenia podatku CIT w nowych krajach Unii prowadziłoby do powiększenia różnic w rozwoju między nimi i "starymi" członkami Unii, co w efekcie byłoby wbrew interesom tych dwóch krajów.
"Trudno zmuszać ubogiego krewnego, którego stać tylko na rower, żeby kupował Peugeota" - podkreśliła szefowa PKPP. Jej zdaniem, ogromna motywacja Polaków zaprawionych do działania w trudnych warunkach scentralizowanej gospodarki, może stać się atutem Europy. Bochniarz ostrzegła jednak, że jednolite stawki podatku dla przedsiębiorców pociągną za sobą masowe bankructwa małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce i "Europa straci tę szansę".