- Straż Miejska potrzebuje nawet dziewięciu godzin, aby przyjechć na miejsce, gdzie popełniono wykroczenie. W tym czasie auto już odjedzie. Po wszystkim strażnicy "nie stwierdzają naruszenia" - powiedział money.pl Szymon Nieradka, twórca uprzejmiedonosze.net.
Aplikacja ma pomóc w szybszym wyłapywaniu i raportowaniu do Straży Miejskiej drogowych naruszeń. Działa to tak, że trzeba zrobić zdjęcie źle zaparkowanego pojazdu, sprawdzić automatycznie pobrany adres, dodać numer rejestracyjny i wskazać rodzaj naruszenia.
Zgłoszenie zapisuje się w specjalnym katalogu. Stamtąd można je pobrać w formie gotowego wniosku i wysłać na skrzynkę Straży Miejskiej. Można też anulować zgłoszenie jeśli po chwili namysłu uznamy, że w sumie to kierowca nie popełnił wykroczenia.
Aplikacja działa od 2015 roku. Została uruchomiona w ramach akcji "Koduj dla Polski" fundacji ePaństwo. Dziś korzysta z niej ok. 400 osób. Ile łącznie zgłoszeń trafiło do Straży Miejskiej? Pan Szymon przyznaje, że nie prowadzi statystyk. Sam wysłał ok. 100 wniosków. Nie było żadnej odmowy od Strażników.
"Straż Miejska m.st. Warszawy przyjmuje od mieszkańców zgłoszenia dotyczące różnego rodzaju wykroczeń (w tym m.in. zgłoszenia dotyczące nieprawidłowego parkowania) wyłącznie pod numerem alarmowym 986 lub za pomocą aplikacji Miejskiego Centrum Kontaktu 19115" – czytamy z kolei w komunikacie od referatu prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.
To oznaczałoby, że funkcjonariusze w ogóle nie wyłapują zgłoszeń wysłanych poprzez uprzejmiedonoszenet. Albo nie przyznają się do tego ofcjalnie.
- To nieprawda. Oni tam mają nawet całodobowe okienko, które nazywa się Referat Oskarżycieli Publicznych. Bardzo wielu Warszawiaków wysyła tam swoje zgłoszenia. Moje również tam trafiają. Więc najwyraźniej jest kiepski przepływ informacji pomiędzy oddziałami terenowymi - zanacza twórca aplikacji.
Technologia zbiera skrajne opinie. Część osób chwali rozwiązanie za to, że wreszcie można realnie wpływać na to, jak wyglądają nasze drogi i chodniki. Ale nie brakuje też krytyków. Artur Kurasiński, mówca i startupowiec, dał się poznać jako wróg wszelakich naruszeń, które utrudniają pieszym swobodne przemieszczanie się. Swoją walkę z niesfornymi kierowcami chętnie dokumentuje w swoich mediach społecznościowych.
- Tylko Policja i Straż Miejska mogą podejmować takie działania. I istnieje tylko jedna aplikacja do zgłaszania wykroczeń w Warszawie. Inne traktowane są jak spam – skomentował dla money.pl Kurasiński.
Inną kwestią pozostaje stosunek do informowania odpowiednich służb, gdy dzieje się coś niedobrego. W krajach zachodnich donos to spełnienie obywatelskiego obowiązku. W Polsce bardzej pobłaża się kryminalistom niż donosicielom.
- Delikatne działania nie przynoszą skutku. Możemy dyskutować o tym, że kierowcy źle parkują, bo jest za mało miejsc parkingowych i nagle wszyscy będziemy specjalistami od urbanistyki. Ale gdy sprowadzimy to do prostej rzeczy, że nie lubimy, gdy ktoś parkuje na trawniku czy pasach, to 95 proc. osób popiera to, by takiego kierowcę ukarać mandatem. To narzędzie jest dla nich - wyjaśnia Nierada.
Aplikacja jest bezpłatna. Nie ma na niej reklam. Szymon Nieradka nie miałby nic przeciwko temu, aby z jego doświaczenia skorzystało inne miasto.
- Marzyłoby mi się, aby jakiś społecznik spróbował przerobić moją oddolną akcję na bardzej oficjalne narzędzie. Pewne duńskie miasto się do tego przymierzało, ale w końcu nic z tego nie wyszło.
Od początku tego roku do warszawskiej straży miejskiej wpłynęło ponad 53 tys. zgłoszeń dotyczących nieprawidłowości w zakresie parkowania pojazdów. Strażnicy ponad 4 tys. razy zablokowali koła, ponad 5 tys. razy sypnęli mandatami. Do sądów trafiło ok. 800 wniosków o ukaranie kierowców.
Masz newsa? Wyślij go do nas przez dziejesie.wp.pl