To kolejny sposób na wyciągnięcie pieniędzy.
Pan Jan prowadzi firmę od lat. Nic wielkiego, jedno z dwóch milionów polskich małych przedsiębiorstw. W połowie października dokonywał wpisu do KRS. Nie minął tydzień, a dostał wezwania do zapłaty 400 i 490 zł. Wezwania wyglądały profesjonalnie. Miały urzędową formę, napisane charakterystycznym dla tego typu pism językiem.
Kto chce pieniędzy od przedsiębiorców
W obu było można przeczytać, że w związku ze zmianą w Krajowym Rejestrze Sądowym jest zobowiązany do dokonania wpłaty. Kwota, tytuł przelewu, numer konta. A w jednym także pouczenie, że Sąd Rejestrowy może orzec o rozwiązaniu wpisanej do rejestru spółki kapitałowej. I że brak wpłaty spowoduje sankcje.
Pod tym pieczęć i nieczytelny podpis.
Pan Jan pewnie zapłaciłby obie kwoty, gdyby jego uwagi nie przykuł jeden szczegół. A w konsekwencji pisma trafiły do naszej redakcji.
Otóż nadawcą nie był wcale Krajowy Rejestr Sądowy. Ale Krajowy Rejestr Sadowny. Dwie literki, a zmiana duża. Ponieważ pan Jan wcale nie musi wpłacać jakichkolwiek pieniędzy na Krajowy Rejestr Sadowny. Jakkolwiek sugestywnych pism by nie otrzymywał.
Podobnie zresztą jak drugi nadawca - ten od wypełnionego blankietu przelewu. Tym razem nadawcą jest Krajowy Rejestr Firm.
Tego typu pisma krążą od lat. Na nic ostrzeżenia. "Ministerstwo Sprawiedliwości ostrzega, że na rynku funkcjonują firmy komercyjne przesyłające przedsiębiorcom oferty dokonania wpisu do prowadzonych przez siebie rejestrów" - to komunikat ze strony resortu sprawiedliwości. "Wpis taki ma charakter czysto informacyjny lub reklamowy. Wezwania do zapłaty nadsyłane przez różne podmioty należy traktować więc jako ofertę komercyjną niezwiązaną z Krajowym Rejestrem Sądowym. Nieuiszczenie opłaty nie wywołuje żadnych skutków prawnych w Krajowym Rejestrze Sądowym" - przestrzega ministerstwo.
Sądowy czy Sadowny
Rok temu media informowały o tego typu pismach, ale wysyłanych przez Krajowy Rejestr Sądowny. Nie mylić z Sądowym, ani Sadownym. Pierwsze informacje o tego typu działalności - wysyłaniu do przedsiębiorstw wezwań do zapłaty - pojawiły się około pięciu lat temu. Tyle że wtedy było taniej. Domagano się 100-150 zł. Teraz stawka wzrosła.
Pamiętajmy, że niezależnie od tego, co czytamy w takim piśmie, nie musimy płacić. Wpis do Centralnej Ewidencji Informacji o Działalności Gospodarczej jest bezpłatny. Natomiast Krajowy Rejestr Sądowy nie wysyła wezwań do zapłaty. Zmiany dokonywane są na wniosek przedsiębiorcy, a opłaty uiszcza się w sądzie. Jeśli mamy wątpliwości co do wiarygodności nadawcy, to warto przyjrzeć się adresowi zwrotnemu. I bardzo uważnie czytać treść powiadomienia.
A co, jeśli ktoś już się naciął?
Jak ustalił nieoficjalnie money.pl, sprawy tego typu, nawet jeśli trafiają na policję, rzadko kończą się aktem oskarżenia. Większość jest po prostu umarzana. Inną sprawą jest to, że przypadki zgłaszane w całym kraju nie są zbierane w większą całość, a na ogół rozpatrywane oddzielnie.
W zeszłym roku media informowały o przypadku Alessandra S.-G.,który został skazany na dwa lata więzienia za wyłudzenie 1,2 mln zł od 11623 osób. Schemat działania był bardzo podobny. Czerpał dane z bazy CEIDG i wysyłał do przedsiębiorstw przypominające urzędowe dokumenty pisma. Sugerowały one, ze wpłata 110 zł na Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach jest obowiązkowa.
Oszust usłyszał wyrok, ale sposób na wyłudzenia przetrwał. Wystarczy szybka kwerenda po forach internetowych, by się przekonać, że pan Jan nie jest jedynym, który dostaje podejrzane wezwania.