PKN Orlen rozmawia z Robertem Kubicą o możliwej współpracy. Chodzi o zapewnienie Polakowi startów w wyścigach Formuły 1. Spółka nie podaje szczegółów.
Nieoficjalnie mówi się, że wprowadzenie kierowcy do rajdowej elity miałoby kosztować koncern 40 mln zł. Pieniądze trafiłyby prosto do Williams Martini Racing. Zdaniem ekspertów, brytyjski team korzysta z przewagi i dyktuje warunki.
F1 bez limitów
- 40 mln zł, o których mówi się nieoficjalnie, to próg wejścia. Jest to stawka narzucona z góry, która w ogóle nie zależy od Roberta Kubicy – mówi money.pl Seweryn Plotan, dyrektor zarządzający w Sponsoring Insight. Jak dodaje: - Formuła 1 polega na tym, że jeździ w niej ten, kto ma pieniądze. Gdyby to zależało od negocjacji pomiędzy kierowcą a sponsorem to zapewne w grę wchodziłaby niższa stawka.
Ekspert zaznacza, że kwota 40 mln zł i tak nie wbija w fotel. Zdarzają się firmy, które są w stanie płacić nawet po 40-50 mln... euro, by ich zawodnik jeździł w F1. W tych rozgrywkach nie istnieją takie pojęcia jak "zbyt dużo" czy "za drogo". Budżet teamu Williams Martini Racing na ten rok to 135 mln euro, Mercedes-AMG Petronas ok. 450 milionów euro, a Scuderia Ferrari - 430 milionów euro
Siatkarze dopłacą na Kubicę?
Jednak czy coś, co jest niedużym wydatkiem dla teamu wyścigowego, nie uszczupli budżetu sponsora. W tym wypadku spółki skarbu państwa. Eksperci zajmujący się marketingiem sportowym przyznają, że sprawa jest delikatna. Nie każdy chce ją komentować pod nazwiskiem.
- 40 mln zł to duża część wydatków na sponsoring sportu. To musi oznaczać oszczędności w innych miejscach lub przesunięcia. Orlen na pewno odczuje tę kwotę – przyznaje anonimowo nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że koncern finansuje m.in. reprezentację Polski w piłce siatkowej, lekkoatletów i klub sportowy Wisłę Płock. Do tego dochodzą różne programy jak Orlen Team, Verva Street Racing i Orlen Warsaw Marathon. Pamiętajmy, że pieniądze te idą do wielu osób. W przypadku samej siatkówki mamy do czynienia z prawdziwą piramidą szkoleniową. Orlen przekazuje środki nie tylko dla kadry seniorów, ale też na zajęcia dla dzieci, turnieje młodzieżowe i różne działania społeczne.
Eksperci z firmy Sponsoring Insight szacują, że budżet Orlenu na te akcje to ok. 70-80 mln zł. Nie jest wykluczone, że co najmniej połowa tej kwoty pójdzie na jednego zawodnika. A dokładnie do jednego teamu z Wielkiej Brytanii, który pozwoli Robertowi Kubicy usiąść w bolidzie. Nasz rozmówca przyznał, że dyscypliną, która może najbardziej ucierpieć jest siatkówka. Dziś trafia tam ok. 10 mln zł. Tymczasem obecna umowa o współpracy właśnie się kończy, a nowa dopiero jest negocjowana.
Sponsoringowe kaprysy Orlenu w najmniejszym stopniu odczuliby akcjonariusze. W sierpniu tego roku koncern wypłacił im 1,28 mld zł z zysku za zeszły rok. Dało to ok. 3 zł za akcję. Niewykluczone, że władze koncernu będą musiały poważnie zastanowić się nad planem wydatków. W samym 2017 roku działania marketingowe kosztowały firmę ok. 170 mln zł. Przypomnijmy też, że rząd wprowadził limit wydatków sponsorskich dla spółek skarbu państwa. Wynosi on 0,02 proc. od przychodów ze sprzedaży w roku poprzednim. W 2017 roku Orlen zanotował w tym obszarze 95 mld 364 mln zł. Oznaczałoby to, że teoretycznie w tym roku na wsparcie sponsoringowe mógł wydać wyłącznie 19 mln zł.
Orzeł ze złamanym skrzydłem
Robert Kubica prawdopodobnie staje przed ostatnią szansą powrotu do Formuły 1. Tymczasem Orlen nie szczędzi pieniędzy na patriotyczne akcje. Komu więc ta współpraca opłaci się bardziej? Złośliwi twierdzą, że Orlen zyska co najwyżej większą naklejkę na bolidzie, która pojawi się na burcie auta, a nie obok lusterka.
- Jakieś dziewięć lat temu Orlen był sponsorem transmisji Formuły 1. Wydał na to kilkaset tysięcy złotych. Ludziom jednak wydawało się, że koncern sponsoruje całą Formułę. Tak wyszło w badaniach marketingowych. A teraz Orlen chce wydać kilkadziesiąt milionów złotych na działanie, które jest bardzo dyskusyjne pod kątem biznesowym – uważa nasz anonimowy rozmówca.
Jednak zdaniem Seweryna Plotana, wszystko zależy od tego, czy Kubica będzie wygrywał.
- Kubica nie musi promować swoim wizerunkiem głównej marki. Mówi się o tym, że może to być np. sieć kawiarń Orlenu – Stop Cafe. Sponsorowani przez koncern piłkarze ręczni Wisły Płock mają z kolei na swoich strojach logo programu lojalnościowego Vitay – wyjaśnia dyrektor w Sponsoring Insight. I dodaje:
- Jeśli Robert będzie jeździł i osiągał sukcesy, to z pewnością przywróci popularność F1. Każdy kontrakt sponsoringowy obarczony jest ryzykiem, ale firmom zależy na tym, by wykorzystywać wizerunek sportowców. Wartość Kubicy jest ważna dla Orlenu.
Zdaniem niektórych osób ryzyko porażki jest większe niż powodzenia. Tłumaczą, że Kubica nie ma dziś tak dobrej formy jak kiedyś.
- Robert Kubica może dostać miły prezent. Ale pamiętajmy, że jest on 34-letnim mężczyzną, a nie 20-letnim młodzieńcem. Nie jest tajemnicą, że jego ramię nie jest w pełni sprawne. To może oznaczać, że nie wystartuje we wszystkich cyklach. Ciasne zakręty na torach w Singapurze czy w Monte Carlo mogą być ponad jego możliwości – słyszymy od naszego informatora.
Nieoficjalnie mówi się, że szefowie Lotosu poczuli się niezręcznie z powodu całej sytuacji. Przypomnijmy, że ta spółka skarbu państwa również sponsoruje Roberta Kubicę. Co więcej, w zeszłym roku prowadziła rozmowy z teamem Williams o powrocie Polaka do wyścigów. Brytyjczycy mieli żądać równowartości kilkudziesięciu milionów złotych. Z rozmów nic nie wyszło. Podobno i tak było to tylko przedstawienie, aby skłonić Rosjan do wpłacenia większej sumy za swojego zawodnika, który rywalizował z Kubicą.
Tymczasem nikt z gdańskiej grupy nie komentuje nowych rewelacji dotyczących Roberta Kubicy. Również Orlen utrzymuje, że jest za wcześnie, aby mówić początku współpracy.
„Na tym etapie jest zbyt wcześnie, by mówić o potencjalnej współpracy lub jakichkolwiek jej szczegółach. Jednocześnie potwierdzamy, że odbyło się spotkanie Prezesa Zarządu PKN Orlen Daniela Obajtka z zawodnikiem. Miało ono na celu omówienie perspektyw i potencjału rozwoju sportów motorowych, które od wielu lat pozostają w kręgu ścisłych zainteresowań PKN Orlen” – przeczytaliśmy w jedynym jak dotychczas komunikacie.
Eksperci obliczyli, że w 2017 roku rynek sponsoringu sportowego w Polsce był wart 870 mln zł. Do roku 2020 suma tych wydatków powinna przekroczyć 1 mld zł. Najwięcej pieniędzy wydają spółki skarbu państwa. Główny udział w sponsorowaniu sportowców mają firmy energetyczne, paliwowe i chemiczne. Co trzecia złotówka trafia do piłkarzy, co piąta do siatkarzy, a ok. 11 proc. środków zasila sporty motorowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl