Zdaniem ekspertów z PIE, cytowanych przez portal strefabiznesu.pl za Polską Agencją Prasową, estoński CIT mógłby zagwarantować wzrost zatrudnienia o blisko 120 tys. osób. Dzięki nowemu rozwiązaniu zwiększyłyby się dodatkowe inwestycje. Ich roczna wartość "odpowiadałaby blisko 2 proc. PKB".
Z estońskiego CIT będą mogły też skorzystać spółki nieposiadające udziałów w innych podmiotach; zatrudniające co najmniej 3 pracowników; wykazujące nakłady inwestycyjne.
W skrócie chodzi o to, że CIT płacony jest dopiero po podziale wypracowanego zysku. Tak w rozmowie z Marcinem Łukasikiem chwalił ten system Tomasz Kozłowski, który ma w Estonii zarejestrowaną firmę spedycyjną Eco Logistics Hub.
- Jeżeli chodzi o spółki, to CIT właściwie nie występuje. Firma płaci go dopiero wtedy, gdy "wyjmuje" zysk. Może się to wydarzyć za rok czy nawet za 20 lat – mówił. - Ludzie mniej kombinują, nie ukrywają zysków, bo nie ma takiej potrzeby. Urzędy widzą, jaka jest sytuacja spółki, bo pieniądze nie są wyprowadzane w jakiś dziwny sposób. To przyciąga biznes do Estonii.
Koszt estońskiego CIT dla budżetu jest szacowany na ok. 5 mld złotych. Ma on wystartować od 2021 roku. Więcej szczegółów dotyczących tego rozwiązania znajdziesz tutaj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl