Delta Kurier o zakończeniu działalności poinformowała swoich pracowników i klientów w poniedziałek po południu lakonicznym, jednozdaniowym mailem. Od tej chwili do 35 oddziałów firmy bez przerwy dzwonią klienci i podwykonawcy z pytaniami o pieniądze i przesyłki. Zarząd firmy jednak cały czas milczy.
Firma działała od 17 lat. Początkowo tylko w Warszawie, a od 4 lat w całym kraju. Klienci szukający teraz swoich przesyłek - oprócz maila - o plajcie dowiadują się z nagrania na infolinii o tej samej treści: Z dniem 12.02.2018 firma Delta Kurier zawiesza swoją działalność operacyjną. Z poważaniem, Zarząd Delta Kurier Sp. z o.o.
- Nie jesteśmy o niczym informowani. Dostaliśmy dokładnie tego samego maila co klienci. Problem w tym, że oni dostali go godzinę wcześniej i zaczęli dzwonić. Nie wiedziałam zupełnie co im odpowiadać i do dziś nie wiem, a oni straszą nas policją. Ja ich oczywiście rozumiem, ale Delta Kurier również nam jest winna pieniądze - mówi money.pl pracownica jednego z oddziałów, która chce zachować anonimowość, bo "lepiej żeby zapłacili za pracę".
- Zaskoczenie było straszne. Do tej pory nie mogę się pozbierać - mówi money.pl jeden z podwykonawców, który zorganizował i nadzoruje pracę jednego z 35 oddziałów firmy. Jak relacjonuje, nic nie zapowiadało takiego szybkiego i dramatycznego końca.
- 13 stycznia mieliśmy spotkanie w centrali w Warszawie i wszystko wskazywało, że będziemy się rozwijać, a nie zwijać. Inwestowała w nas firma NAC, a teraz dowiaduje się, że to koniec, a Delta Kurier nie uregulowała żadnej styczniowej faktury. Klienci nie otrzymali też pieniędzy za pobrania przesyłek za styczeń i połowę grudnia - mówi przedsiębiorca.
Długi mogą iść w miliony
Delta Kurier jest mu winna ponad 15 tys. zł. Klientom, których obsługiwał od 20 do nawet 30 tys. zł
- Proszę pamiętać, że w kraju są jeszcze 34 takie oddziały jak mój. Jednak z tego, co wiem, to każdy ma większe obroty. Łatwo sobie zatem wyobrazić, że długi Delty mogą iść nawet w miliony złotych – dodaje rozżalony podwykonawca, który ciągle licząc na uregulowanie zaległości, również pragnie zachować anonimowość.
W warszawskim biurze firmy telefony milczą. Mówi do nas tylko automatyczna sekretarka, beznamiętnym głosem powtarzając złe wieści o końcu działalności firmy. Po dłuższych poszukiwaniach i godzinach przy telefonie, wreszcie udaje nam się porozmawiać z Dariuszem Chwiejczakiem - kierownikiem operacyjnym firmy Delta Kurier.
Rozmowa jednak nie jest zbyt długa i niewiele wnosi do sprawy. - Niestety nie jestem upoważniony do udzielania informacji - rzuca krótko Chwiejczak, który jednak obiecuje przekazać numer telefonu prezesowi firmy - Krzysztofowi Porębskiemu.
Milczący zarząd
Niestety do czasu opublikowania tego artykułu prezes do nas nie zadzwonił. Nie otrzymaliśmy również żadnych wyjaśnień drogą mailową. Tu również przesłano nam tylko cytowany już jednozdaniowy komunikat informujący o zawieszeniu działalności.
Nieco więcej światła na sprawę rzuca rozmowa z jednym z pracowników centrali w Warszawie. On również licząc na wypłatę wynagrodzenia, chce pozostać anonimowym.
- Miał być rozwój i inwestycje, a jest plajta. W styczniu zapowiadano odejście od marki Delta Kurier. Nazwa ta niezbyt dobrze się kojarzyła ze względu na działalność poprzednich właścicieli. Nowy inwestor firma NAC, chciała, byśmy specjalizowali się w dużych przesyłkach, a nazwę zmienili na DLT - mówi nasz rozmówca.
Jednak, jak relacjonuje, w piątek wszyscy pracownicy i podwykonawcy dostali polecenie dostarczenia przesyłek do magazynu w Łodzi. - Około 4 tys. paczek zamknięto w magazynie i wtedy już wiedzieliśmy, że coś się szykuje. Tym bardziej, że ciągle nie otrzymaliśmy wypłaty.
W poniedziałek rano w siedzibie firmy wszystko zostało wyjaśnione. - Przyszliśmy do pracy i z samego rana dowiedzieliśmy się, że właściciele firmy NAC rezygnują z dalszego wspierania naszego biznesu. Poinformowano nas, że już nie musimy świadczyć pracy, ale wypowiedzeń jeszcze nie dostaliśmy i nie wiemy, kiedy to się stanie, ani kiedy otrzymamy zaległe wypłaty - dodaje były już pracownik Delta Kurier.
Z jego relacji wynika, że przewoźnicy w całym kraju nie otrzymują pieniędzy już od 3-4 miesięcy. Firma nie zwróciła też klientom pieniędzy za pobrania. Tutaj zaległości mogą sięgać nawet listopada. - W skali kraju to naprawdę duże pieniądze. Nie będę podawał dokładnej kwoty, bo jej nie znam, ale zapewne na końcu jest tam 6 zer - mówi nasz informator.
O przyczyny plajty chcieliśmy również zapytać inwestora wymienionego w rozmowie z byłym pracownikiem. Firma NAC ze Skierniewic zajmuje się produkcją sprzętu ogrodniczego. Po kilku przełączeniach i poszukiwaniach odpowiedniego rozmówcy, udało nam się tylko dowiedzieć, że firma "nie udziela żadnych informacji w tej sprawie".
Nowy numer konta
Po naszej poniedziałkowej publikacji na ten temat otrzymaliśmy również kilka sygnałów od zaniepokojonych klientów i podwykonawców Delta Kurier.Jeden z naszych informatorów potwierdza, że firma nie rozliczyła się z nim za przesyłki pobraniowe w wysokości około 13 tys. zł.
"Dodatkowo, kilka dni temu dostałem od tej firmy wiadomość z informacją o zmianie konta bankowego, na które należy dokonywać wpłat za wystawione faktury za usługi kurierskie" – czytamy w mailu.
Przedsiębiorca korzystający z usług Delty obawia się, że było to zaplanowane działanie zarządu firmy, mające na celu spłatę części zobowiązań. Trop ten potwierdza nasz rozmówca z centrali firmy.
- Numer konta został zmieniony przed dwoma, trzema tygodniami, ale nie mieliśmy żadnych informacji, dlaczego tak się dzieje. Podejrzewamy, że chodzi o zaległości w stosunku do jednego z banków - mówi nam były pracownik firmy.
O tę sprawę tez chcieliśmy zapytać zarząd firmy. Niestety do czasu opublikowania tego artykułu nikt nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. Nie wiemy więc kiedy pracownicy, podwykonawcy i współpracownicy otrzymają pieniądze. Nie wiemy również co stanie się z paczkami zamkniętymi w magazynie w Łodzi, kiedy i czy w ogóle klienci otrzymają swoje pieniądze za przesyłki pobraniowe.