Po stronie polskich przedsiębiorców stoi unijne prawo. Dzięki przepisom o swobodzie świadczenia usług firma zarejestrowana w jednym kraju UE, może prowadzić działalność na terenie całej wspólnoty.
Najwyraźniej francuscy urzędnicy patrzą na te przepisy inaczej. Dla nich firma, która prowadzi działalność we Francji, ale jest zarejestrowana w Polsce po prostu unika płacenia podatków we Francji. Efekt? Wzmożone kontrole.
Problem zauważyła Inicjatywa Mobilności Pracy. Dr Marcin Kiełbasa, który jest prawnikiem w tej organizacji, opowiedział nam o polskich przedsiębiorcach, którzy uskarżają się na przejścia, jakie funduje im francuska inspekcja pracy.
- Inspektorzy zostali poproszeni o to, aby rzucić wszystko i zająć się kontrolami pracodawców delegujących pracowników. Nie wynikało to z żadnych nowych przepisów, które miałyby uzasadniać takie działanie. Kontrole są tak prowadzone, aby udowodnić pracodawcom przestępstwo pracy nierejestrowanej – tłumaczy Kiełbasa.
- Przedsiębiorcy są wzywani na przesłuchania, a tam dostają ultimatum - mają trzy miesiące na założenie spółki we Francji, albo inspekcja przekaże informacje o prowadzeniu postępowania kontrahentom polskich firm, co grozi utraceniem zaufania – dodaje.
Jednym z przedsiębiorców, który tego doświadczył, jest Wojciech Mroczkiewicz. Prowadzi we Francji firmę budowlaną.
- W Polsce miałem wizyty z inspekcji pracy dwa razy w ciągu 12 lat. We Francji 14 razy w ciągu roku. Za najmniejsze przewinienia stosuje się najsurowsze kary – tłumaczy Mroczkiewicz.
Nasz rozmówca przytoczył historię, jak jego klient przeniósł pracowników z jednej budowy na drugą w innym mieście. Mężczyzna poinformował o tym pana Wojciecha w momencie, gdy budowlańcy pracowali już na miejscu od 3-4 godzin.
- Niezwłocznie napisaliśmy do inspekcji pracy, że oddelegowaliśmy pracowników do innego miejsca. Jednak przez opóźnienie uznano, że złamaliśmy prawo. Łączna kara, którą na nas nałożono, wyniosła 8 tys. euro – dodaje.
Pan Wojciech nie zgadza się z wysokością kary i zaskarżył decyzję. Czeka teraz na rozstrzygnięcie. Jak zauważa, jego koledzy z branży, którzy są Francuzami, takich grzywn nie dostają, choć zdarza im się znacznie dłużej zwlekać z wysyłaniem deklaracji do urzędów.
- Czemu na nas się uwzięli? Przez pieniądze. Tu chodzi wyłącznie o pieniądze – podkreśla Mroczkiewicz. Doprecyzujmy, pieniądze z podatków. Francuskie służby kontrolne widzą, że przez brak rejestracji firmy we Francji uciekają im liczne daniny. - Jeżeli założyłbym działalność we Francji, to koszty prowadzenia firmy urosłyby o 40 proc. – mówi nasz rozmówca.
Francuzi stawiają na jakość
Co przyciąga polski firmy do Francji? Przede wszystkim duży i dojrzały rynek, na którym funkcjonuje ponad 66 mln potencjalnych konsumentów. - Klient francuski w dużej mierze zwraca uwagę na jakość produktów, nie tylko na cenę, co często stawia w lepszej pozycji polskich producentów niż firmy np. azjatyckie – komentuje Monika Constant, dyrektor generalna Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej.
Agendy rządowe i izby gospodarcze wspólnie zachęcają polski biznes do ekspansji nad Sekwanę. Kuszą wsparciem finansowym, udziałami w targach i misjami handlowymi. Jedna z ostatnich takich akcji odbyła się jesienią 2019 z ramienia Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
Z kolei w poniedziałek 3 lutego odbędzie się I Polsko-Francuskie Forum Przemysłu Przyszłości, w którym uczestniczyć będzie dwoje francuskich ministrów: gospodarki - Bruno Le Maire oraz transformacji ekologicznej - Elisabeth Borne. Oboje przyjadą do Polski w delegacji towarzyszącej wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Warszawie i Krakowie. Jest to pierwsza wizyta francuskiego prezydenta od 2013 r.
We francuskich warunkach dobrze odnajdują się duzi gracze.
Spółka informatyczna Comarch od 13 lat ma swój oddział nad Sekwaną. - Mieliśmy kilka kontroli z urzędu skarbowego oraz francuskiego zakładu ubezpieczeń społecznych. Natomiast nic nie wykazały ani nie były jakoś nadmiernie częste – opowiada Arkadiusz Iłgowski, dyrektor zarządzający Comarch we Francji.
- Nie słyszałem o jakichś specjalnych kontrolach polskich spółek we Francji. Dodatkowo pełnię funkcję członka zarządu w stowarzyszeniu Polskiej Izby Handlowej we Francji i ten temat nie był ani poruszany ani eskalowany przez jakiekolwiek polskie firmy – dodaje.
Dla mniejszych graczy, którzy prowadzą biznes we Francji, ale formalnie są zarejestrowani w Polsce, oznacza to, że mogą albo przyjąć warunki, które narzucają francuskie urzędy, albo trwać przy swoim i znosić kolejne kontrole.
Głos małych firm usłyszały europosłanki PiS - Beata Szydło, Elżbieta Rafalska, Joanna Kopcińska i Anna Zalewska. Skierowały zapytanie do Komisji Europejskiej, o czym poinformowała na Twitterze Kopcińska. "W wyniku kontroli firmy mają być uznawane za działające nielegalnie na terytorium Francji, za co zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 roku grożą bardzo wysokie kary finansowe, sięgające nawet 30 tys. euro lub więzienie. Jak informują przedsiębiorcy, rzeczywistym celem kontroli nie jest wykrywanie nieprawidłowości, ale wywarcie presji na polskie firmy i w rezultacie zmuszenie ich od przeniesienia części lub całości działalności na stałe do innego państwa, a co za tym idzie - składek i podatków" - czytamy w komunikacie europosłanek.
- Nie będę rejestrował firmy tylko dlatego, że gnębi mnie inspekcja pracy. Chcę realizować swobodę działalności gospodarczej. Nie dam się dyskryminować i pouczać. Chce uczciwe pracować – puentuje Wojciech Mroczkiewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl