O sprawie informuje serwis wiadomoscihandlowe.pl, który powołuje się na ekspertów PIG. W rozmowie z portalem Hanna Mojsiuk, prezeska Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, alarmuje, że "inflacja zabija gastronomię".
Ogrom podatków, brak ulg dla restauratorów
Tylko w ostatnich miesiącach w Szczecinie upadło kilka restauracji, w tym dwa bary mleczne. Ceny produktów rosną dynamicznie, a restauratorzy nie mogą pozwolić sobie na przerzucanie kosztów na klientów, bo ci nie będą w stanie płacić 40-50 proc. więcej za danie. Restauracje więc popadają w długi lub upadają. Północna Izba Gospodarcza apeluje o przyjęcie pakietu ratunkowego i zwrócenie uwagi na sytuacje małych przedsiębiorstw - opowiada portalowi wiadomoscihnadlowe.pl Hanna Mojsiuk.
W ramach tzw. tarczy antyinflacyjnej rząd obniżył podatek VAT na artykuły spożywcze. Rozwiązanie to jednak nie objęło dań przygotowywanych w restauracjach. Hurtownicy i sklepy spożywcze zatem nie płacą daniny za żywność, ale restauratorzy - już tak i to w wysokości 8 proc. Do tego dochodzi jeszcze zwrot dotacji od PFR w ramach tzw. tarczy finansowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Taka sytuacja obciąża przede wszystkim małe bary z obiadami domowymi, bary mleczne oraz mniejsze restauracje. Działały one dotychczas na niskich marżach, a przy dynamicznych podwyżkach wszystkich cen muszą podnieść swoje, by utrzymać rentowność. A to nie podoba się klientom.
Klienci odwracają się od restauracji
Trudną sytuację potwierdzają przedsiębiorcy zrzeszeni w PIG. Wskazują, że podwyżki wszystkich rachunków i podstawowych artykułów sprawiają, że klienci rezygnują z jedzenia w restauracjach. Oceniają, że sytuacja jest jeszcze gorsza niż w trakcie lockdownu, gdy część osób przestawiła się na zamawianie posików do domu.
Nie da się zrzucić podwyżek na klientów, bo oni po prostu by się od nas odwrócili. Ceny rosną z dnia na dzień, dosłownie budzimy się z myślą: co dzisiaj podrożeje i o ile procent - opowiada portalowi jedna z restauratorek.