Rząd miał czas do 20 lipca na przedstawienie swojej propozycji dotyczącej minimalnego wynagrodzenia na przyszły rok. Przedstawiciele Komisji ustalili jednak, że negocjacje w tej sprawie będą jeszcze kontynuowane.
"Jestem zadowolony, że zdecydowaliśmy się na kontynuowanie negocjacji. Udzieliliśmy zespołowi mandatu. Ten mandat dotyczy nie tylko samego minimalnego wynagrodzenia, ale wszystkich elementów promowania zatrudnienia, rozwiązań systemowych (...)" - powiedział wicepremier Jerzy Hausner po wtorkowym spotkaniu Komisji Trójstronnej.
"Szczególnie chodzi o wyeliminowanie tzw. klina podatkowego nałożonego na niższe wynagrodzenia, czyli tych obciążeń, które powodują, że ich wzrost ogranicza liczbę miejsc pracy" - dodał.
Związkowcy opowiadają się za wzrostem wynagrodzeń i płacy minimalnej o poziom inflacji plus połowa wskaźnika wzrostu PKB w przyszłym roku. Rządowa propozycja to wzrost świadczeń o wskaźnik średniorocznej inflacji, prognozowanej na 2,8 proc.
"Jest propozycja rządowa, która mówi o zerowym realnym wzroście wynagrodzeń w sferze budżetowej. Mówimy wyłącznie o zachowaniu wzrostu o wskaźnik inflacji" - powiedział Hausner.
Przed spotkaniem Komisji Trójstronnej Hausner powiedział dziennikarzom, że rozsądniejszym rozwiązaniem zamiast podwyższania minimalnej płacy byłoby obniżanie obciążeń podatkowych.
"Zamiast dyskutować, o ile powinno wzrosnąć minimalne wynagrodzenie, a ustawa zobowiązuje, by wzrosło co najmniej tyle, ile inflacja, ja proponuję, żebyśmy zastanowili się, które z obciążeń podatkowych i parapodatkowych można by zmniejszyć w przypadku najniższego wynagrodzenia" - powiedział wicepremier.
Dodał, że obecnie 40 proc. najniższego wynagrodzenia trafia do fiskusa.
Minimalna płaca w tym roku wynosi około 824 zł, w przyszłym roku rząd proponuje około 840 zł.
Zdaniem wicepremiera z ustaleniem poziomu przyszłorocznego minimalnego wynagrodzenia należałoby zaczekać, aż dostępne będą dane inflacyjne za miesiące letnie, których prognoza w tej chwili obarczona jest sporym ryzykiem.
