Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Tomasz Sąsiada
|

Kogo będą szukać firmy? Nowe pokolenie pracowników musi się buntować

4
Podziel się:

W zmieniającym się świecie firmy potrzebują pracowników - "buntowników": potrafiących proponować własne rozwiązania, a jednocześnie wdrażać je. Aby ich dostarczyć, trzeba aktywności przy wprowadzaniu nowoczesnych form kształcenia, w którym powinien też uczestniczyć biznes- uważają przedsiębiorcy i naukowcy.

Kogo będą szukać firmy? Nowe pokolenie pracowników musi się buntować
(Pixabay/Domena publiczna)

To wnioski z panelu dyskusyjnego o roli szkolnictwa wyższego w kształceniu nowoczesnych kadr, który odbył się w sobotę, w drugim dniu 44. sympozjum naukowego z cyklu "Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna", w Szczyrku.

Dyrektor generalny Miedzi Copper Corp. prof. Stanisław Speczik diagnozował, że potrzeby firm szybko zmieniają się, a zatem także w sposób ciągły zmieniają się pożądane kompetencje pracowników. Jego zdaniem w tym kontekście ważne, aby pracownicy uczelni byli blisko biznesu czy administracji publicznej, by istniał między nimi przepływ - żeby uczelnie nie były zamknięte, a także by studenci mogli kształcić się praktycznie już na etapie wyboru drogi życiowej.

Speczik deklarował, że Miedzi Copper, która wydała na poszukiwania w Polsce złóż miedzi i srebra już przeszło 100 mln dolarów, latem na wszystkich swoich otworach gości studentów, a działalność firmy poskutkowała już doktoratami i pracami magisterskimi. - Poprzez tę łączność i stwarzanie szansy przygotowujemy sobie najlepszą kadrę. Mój kanadyjski inwestor nie miał wątpliwości, by udostępniać nasze materiały po części zawierające jeszcze tajemnicę gospodarczą, studentom - podkreślił.

Również członek zarządu grupy Boryszew-Skawina ds. innowacji, były minister skarbu Mikołaj Budzanowski akcentował, że w skali światowej kadra jest jednym z problemów także w najbardziej zaawansowanych gałęziach przemysłu.

- To nowe wyzwanie dla uczelni, aby przygotowywać ludzi, którzy będą w stanie funkcjonować w zupełnie nowym świecie, w nowych technologiach. Inżynier musi być też ekonomistą i ekonomista musi być też inżynierem. Dla pracodawcy z jednej strony ważna jest umiejętność bycia odkrywcą, pasjonatem odkrywania nowych rozwiązań, a z drugiej strony umiejętność wdrożenia - podkreślił.

- Nie tyle sama wiedza szczegółowa jest dziś istotna, co umiejętności miękkie. Poszukujemy dziś modelowego człowieka - buntownika w pozytywnym znaczeniu, który jest w stanie powiedzieć "nie" i zaproponuje swoje rozwiązanie - mówił Budzanowski postulując w tym kontekście stawianie na praktykę zawodową już od pierwszego roku studiów. I to na dłużej, niż jeden miesiąc - tak, by wciągnąć studentów w prawdziwą pracę.

Odpowiadając na pytanie, czy takie oczekiwania są realistyczne dla uczelni, przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego prof. Jerzy Woźnicki zastrzegł, że nie jest to model, na którym można oprzeć kształcenie milionów.

Jak akcentował, w procesie kształcenia odpowiadającego na potrzeby pracodawców muszą brać udział wszyscy interesariusze - państwo z jego instytucjami, które powinno obniżać ryzyko błędnego wyboru edukacyjnego i dbać o jakość kształcenia, młody człowiek inwestujący swoje młode lata, a także pracodawcy, którzy muszą ponosić pewne koszty związane z kształceniem przyszłych pracowników. Także z kształceniem ciągłym, które może dziś być prowadzone, np. na odległość.

Prof. Woźnicki postulował zmianę kanonu dydaktycznego, indywidualizację kształcenia, co wymaga m.in. mniejszej liczby studentów. Zasugerował polskim uczelniom korzystanie z dobrych wzorców zagranicznych, a także potrzebę m.in. kształcenia konkretnych przedmiotów w obcych językach.

Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Dardziński wskazał na wagę aktywnej postawy naukowców w procesie kształcenia studentów. Zaznaczył przy tym, że np. obecne prawo umożliwia wybór rektora spoza uczelni, jednak z takiej możliwości nie skorzystała dotąd żadna polska uczelnia. Ocenił, że to przede wszystkim kwestia tradycyjnej formuły ich działania, ale tradycyjne formuły - również wygodnych dla naukowców wykładów i ćwiczeń - stają się dziś w dużym stopniu przeżytkiem.

Dardziński postulował szersze wykorzystanie wymagającej większego zaangażowania formuły dualnej, mówił też o o planach uruchomienia przez ministerstwo programu doktoratów wdrożeniowych, realizowanych w czasie pracy u pracodawców.

Speczik ocenił, że ze strony pracodawców, także w Polsce, pewna lawina wzrostu zaangażowania w proces kształcenia już ruszyła, wobec coraz większej świadomości, że "dobry pracownik może przynieść więcej niż kulawy pracownik".

Sympozja naukowe z cyklu "Współczesna Gospodarka i Administracja Publiczna" to wydarzenia, które łączą świat nauki, biznesu i polityki. Uczestnicy spotykają się dwukrotnie w ciągu roku kalendarzowego, aby rozmawiać o tematach związanych z gospodarką, administracją i społeczeństwem. Pomysłodawcą i gospodarzem sympozjum jest prof. Jerzy Hausner, założyciel Katedry Gospodarki i Administracji Publicznej w Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Pierwsze takie spotkanie odbyło się w 1995 r.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(4)
WYRÓŻNIONE
olo788
8 lat temu
"Kogo w Polsce będą szukać firmy?" TANICH pracowników. Z Ukrainy,Białorusi,Kazachstanu,Korei Północnej-wszystko jedno,byle TANICH,bo polskie firmy uważały,uważają i będą uważać pracowników za koszt.A koszty się tnie,żeby nie ciąć premii dla zarządów,prezesów i dyrektorów. Polaków nie,bo Polacy są roszczeniowi,chcieliby mieć ubezpieczenia,emerytury,urlopy,zwolnienia lekarskie...przecież to niepojęte jest. Takie rzeczy to za komuny.Teraz mamy "wolność".Jak się wam nie podoba,to wolno wyjechać.A najlepiej samemu założyć firmę-jak Balcerowicz.Ten to z 50 firm założył i z wszystkimi odniósł same sukcesy...
Robol
8 lat temu
Problemem,w Polsce juz zawsze bylo, ze na posadki menagerskie bralo sie miernych , wiernych kolesow i rodzine, a nie kompetetnych menagerow jakich wymagaja takie stanowiska firm, glownie spolek z udzilem skarbu panstwa.I nie dosc ten mierny nie mial pojecia o kierowaniu firma to jeszcze znal sie na tym jak wyprowadzic kase z firmy, bo praktycznie zazwyczaj na tym polega kierowniczenie w spolkach akcyjnych.I teraz jak juz takie zachowanie sie msci sie i ze spolek nie ma juz czego wyprowadzac co wypracowali robotnicy, znow placz i szukanie inowacyjnosci u robotnikow.To za co wy menagerowie wreszcie chce brac te wasze milionowe pensje? Za durne usmieszki i cwanictwo? Inowacyjni maja byc szfowie firm, za to przciez maja pensje po 100 i wiecej tys zl.
gotek
8 lat temu
pracodawca chce pracownika, ktorego wartosc pracy bede wyzsza niz zarobki, ktorymi sie zadowoli, najlepiej pracownik z kilkoma fakultetami jak wspomniany ekonomista-inzynier, najlepiej majacy mieszkanie po babci ( nie musi brac kredytu moze mniej zarabiac), najlepiej bezdzietny ( nizsze koszty zycia), najlepiej zeby mieszkal z mama albo z babcia, wtedy wystarczy mu 2000 zeta na miesiac, do tego jeszcze medialna nagonka ze jest duze bezrobocie, zeby mu do glowy nie przyszlo zrezygnowac z tego przywileju pracy za 2000 zeta, jedyne zagrozenie to konkurencja z w brytanii, ale jesli pracownik ma stara schorowana matke to ciezko mu bedzie ja zostawic, i wtedy taka sierota bedzie tkwic w ukladzie idealnym dla pracodawcy, ktory bedzie go instruowal telefonicznie z Maledivow
NAJNOWSZE KOMENTARZE (4)
gotek
8 lat temu
pracodawca chce pracownika, ktorego wartosc pracy bede wyzsza niz zarobki, ktorymi sie zadowoli, najlepiej pracownik z kilkoma fakultetami jak wspomniany ekonomista-inzynier, najlepiej majacy mieszkanie po babci ( nie musi brac kredytu moze mniej zarabiac), najlepiej bezdzietny ( nizsze koszty zycia), najlepiej zeby mieszkal z mama albo z babcia, wtedy wystarczy mu 2000 zeta na miesiac, do tego jeszcze medialna nagonka ze jest duze bezrobocie, zeby mu do glowy nie przyszlo zrezygnowac z tego przywileju pracy za 2000 zeta, jedyne zagrozenie to konkurencja z w brytanii, ale jesli pracownik ma stara schorowana matke to ciezko mu bedzie ja zostawic, i wtedy taka sierota bedzie tkwic w ukladzie idealnym dla pracodawcy, ktory bedzie go instruowal telefonicznie z Maledivow
Gabriela
8 lat temu
Ja potrzebuję pracownika biurowego, bez szczególnych tytułów czy umiejętności. Obsługa symfonii jest łatwa, nawet laik pojmie w mig, jak generować np. jpk czy wystawiać faktury. Prace biurowe to zajęcie, które jest potrzebne w każdej firmie, grunt to chęć do nauki i systematyczność.
Robol
8 lat temu
Problemem,w Polsce juz zawsze bylo, ze na posadki menagerskie bralo sie miernych , wiernych kolesow i rodzine, a nie kompetetnych menagerow jakich wymagaja takie stanowiska firm, glownie spolek z udzilem skarbu panstwa.I nie dosc ten mierny nie mial pojecia o kierowaniu firma to jeszcze znal sie na tym jak wyprowadzic kase z firmy, bo praktycznie zazwyczaj na tym polega kierowniczenie w spolkach akcyjnych.I teraz jak juz takie zachowanie sie msci sie i ze spolek nie ma juz czego wyprowadzac co wypracowali robotnicy, znow placz i szukanie inowacyjnosci u robotnikow.To za co wy menagerowie wreszcie chce brac te wasze milionowe pensje? Za durne usmieszki i cwanictwo? Inowacyjni maja byc szfowie firm, za to przciez maja pensje po 100 i wiecej tys zl.
olo788
8 lat temu
"Kogo w Polsce będą szukać firmy?" TANICH pracowników. Z Ukrainy,Białorusi,Kazachstanu,Korei Północnej-wszystko jedno,byle TANICH,bo polskie firmy uważały,uważają i będą uważać pracowników za koszt.A koszty się tnie,żeby nie ciąć premii dla zarządów,prezesów i dyrektorów. Polaków nie,bo Polacy są roszczeniowi,chcieliby mieć ubezpieczenia,emerytury,urlopy,zwolnienia lekarskie...przecież to niepojęte jest. Takie rzeczy to za komuny.Teraz mamy "wolność".Jak się wam nie podoba,to wolno wyjechać.A najlepiej samemu założyć firmę-jak Balcerowicz.Ten to z 50 firm założył i z wszystkimi odniósł same sukcesy...