Po wybuchu pandemii łańcuchy dostaw z Chin zostały przerwane, przez co towary z Państwa Środka nie docierały do Europy. To skłoniło firmy z tego kraju do poszukiwania nowej lokalizacji dla swoich fabryk.
Jak informuje "Puls Biznesu", chińscy przedsiębiorcy rozważają otwieranie punktów produkcyjnych nad Wisłą. Dziennik tłumaczy to faktem, że towary z Polski można dostarczyć w 24 godziny do miast w najgęściej zaludnionych regionach Europy. Natomiast w 48 godzin - na cały kontynent.
Jak poinformował gazetę Jan Barbasiewicz, partner i dyrektor działu powierzchni logistycznych i przemysłowych w Colliers International, zapytania w tym zakresie nie są już jednostkowymi przypadkami. Ulokowaniem swoich fabryk nad Wisłą szczególnie jest zainteresowana branża związana z elektroniką.
Ekspert tłumaczy, że przeniesienie produkcji do Polski trwa najczęściej od roku do dwóch. Od 6 do 12 miesięcy trwa analiza i wybór lokalizacji. Natomiast drugie tyle czasu - wybudowanie obiektu.
Jednak wskazane terminy dotyczą normalnych okoliczności. Teraz zaś mamy do czynienia z pandemią koronawirusa, zatem nad analizą ryzyka firmy pochylają się z większą pieczołowitością. Barbasiewicz twierdzi jednak, że pierwsze fabryki chińskich przedsiębiorstw mogłyby się pojawić w Polsce w połowie 2021 roku.