Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa zaprzeczyli w środę, by miały miejsce opisywane przez media "naciski" na członków rady nadzorczej Polskiego Radia.
Szef rady nadzorczej PR alarmował natomiast posłów z sejmowej komisji kultury "drastyczną" sytuacją ekonomiczną spółki.
"Sytuacja ekonomiczna w PR jest bardzo drastyczna" - mówił przewodniczący rady nadzorczej Polskiego Radia Adam Hromiak. "Jeśli dojdzie do bankructwa będzie to sytuacja bardzo skomplikowana, z której nie wiadomo jak będzie wyjść".
Wskazał, że po raz pierwszy PR wykazało ujemny wynik finansowy. "Tendencja się nasila i na koniec roku PR uzyska spory, liczony sądzę w okolicy 20 mln wynik ujemny. Grozi to tym, że jeśli tendencja się nie zmieni, jeśli nie zostaną wprowadzone duże rygory finansowe to w marcu, może kwietniu PR wypłaci ostatnie swoje pieniądze, również te, które zgromadziło w ramach zysku za ostatnie dwa, trzy lata" - wyjaśnił.
"Proszę sobie wyobrazić co się stanie, jeśli 1400 osób w pewnym momencie nie otrzyma należnych im pieniędzy" - pytał Hromiak. Dlatego rada nadzorcza "żąda, domaga się od zarządu nie tylko haseł politycznych, że trzeba zwiększyć wpływy abonamentowe, bo ani rada, ani zarząd nie ma na to wpływu (...) Muszą być kroki oszczędnościowe we wszystkich dziedzinach w jakich są one możliwe" - mówił.
Pracę zarządów spółek radia publicznego krytykował także wiceminister skarbu Michał Chyczewski. "Cały czas zarządy te żyły w błogim przeświadczeniu, że przychody z abonamentu zapewnią całokształt przychodów, których spółka potrzebuje i nie ma potrzeby rozwijania spółki w takich kierunkach, aby uniezależnić ją od przychodów z abonamentu" - powiedział.
Według Chyczewskiego zabrakło "biznesowego, zdroworozsądkowego, tak - komercyjnego myślenia, które by prowadziło do zwiększania wartości tych spółek".
Anna Sobecka (PiS) domagała się z kolei, by komisja kultury zleciła analizę przyczyn kryzysu finansowego w Polskim Radiu. "Skąd i dlaczego nastąpił tak radykalny spadek dochodów do radia publicznego?" - pytała. Dodała, że jeśliby okazało się, że jest to spowodowane spadkiem wpływów z abonamentu to "wysocy urzędnicy państwowi działający na szkodę dobra narodowego powinni stanąć przed Trybunałem Stanu".
Sytuacja ekonomiczna PR nie była jednak głównym powodem zwołania środowego posiedzenia komisji. Wnioskujący o nie Jerzy Wenderlich (Lewica) domagał się od szefa KRRiT Witolda Kołodziejskiego wyjaśnień na temat doniesień "Gazety Wyborczej", o tym że spotykał się ze "swoimi członkami" rady nadzorczej gdy ta debatowała nad zmianami w zarządzie Polskiego Radia. Według gazety Kołodziejski "chciał wpłynąć na decyzję w sprawie odwołania dwóch PiS-owskich prezesów Polskiego Radia Krzysztofa Czabańskiego i Jerzego Targalskiego".
"Nie jest prawdą, że kogokolwiek do czegokolwiek namawiałem" - podkreślił w środę Kołodziejski. "Wyjaśniam, że rzeczywiście doszło do spotkania z członkiem rady nadzorczej (...). Umówiłem się po to, żeby się dowiedzieć, jaka jest sytuacja w Polskim Radiu. Dowiedziałem się, że padł wniosek o odwołanie bądź zawieszenie członków zarządu - chciałem się dowiedzieć czy jest uzasadnianie i czy jest propozycja kto w tym trudnym momencie będzie zarządzał Polskim Radiem" - powiedział.
Wiceminister Chyczewski odpowiadał z kolei na doniesienia "Rzeczpospolitej", która pisała, że pracownik Ministerstwa Skarbu dzwonił do "co najmniej jednego" z członków rady nadzorczej, gdy ta wybierała swego przewodniczącego. Według "Rz", przedstawiciel resortu miał prosić by poprzeć kandydaturę Adama Hromiaka, a wtedy "ministerstwo życzliwszym okiem popatrzy na radę nadzorczą".
"Nie ma możliwości udzielania instrukcji członkom rady nadzorczej" - podkreślił Chyczewski. "Jednocześnie prawo nie zakazuje członkom rady nadzorczej kontaktów z kimkolwiek również z przedstawicielem akcjonariusza" - dodał. Zaznaczył, że nie ma wiedzy czy do takiej konkretnej, opisywanej przez "Rz" rozmowy doszło czy nie. (PAP)
js/ pz/ jbr/