Tonsil był na dobrej drodze, by podzielić los wielu przedsiębiorstw z PRL-owskim rodowodem. Firma nie poradziła sobie w gospodarce rynkowej, pomimo pomocy bardzo silnego partnera. Padła, ale nie zapomnieli o niej klienci, partnerzy i pracownicy. Reaktywowany Tonsil znów produkuje głośniki i kolumny, bardzo ciepło przyjmowane przez rynek. Nic dziwnego – to jeden z naszych narodowych skarbów, produkt, z którego możemy być dumni.
Historia fabryki głośników we Wrześni zaczęła się w 1940 roku, od niemieckiego przedsiębiorstwa produkującego na potrzeby Wehrmachtu. Po wojnie firma została przejęta przez polskie władze, które zdecydowały o kontynuowaniu produkcji. Nazwę Tonsil wymyślono w 1960 roku. Pierwszy jej człon to oczywiście synonim dźwięku, drugi zaś jest nawiązaniem do silników, które również były we Wrześni produkowane.
Przez kolejną dekadę firma rozwijała produkcję i na polskim rynku była praktycznie monopolistą. Ale trzymała jakość, więc w latach 70., czyli w epoce Gierka, Tonsilowi znaleziono poważnego partnera. Został nim japoński Pioneer. Dzięki temu we Wrześni znalazły się nowoczesne maszyny i know how. Zakład wyposażono w jedną z najlepszych w Europie komór bezechowych do badań akustycznych.
Pioneer pomógł też Tonsilowi w latach 90. ubiegłego wieku, po transformacji ustrojowej. Już wtedy był to nowoczesny zakład, wypuszczający na rynek bardzo dobre produkty, znajdujące uznanie na wielu rynkach świata. W tym okresie na Zachód trafiało 90 proc. głośników z Wrześni. Tonsil współpracował z Sony, Grundigiem czy Blaupunktem. W firmie pracowało ponad 3,5 tysiąca osób.
Wszystko szło dobrze aż do momentu kryzysu. Od 1997 do 2004 roku w Tonsilu działo się coraz gorzej. Problemy na światowych rynkach spowodowały drastyczny spadek liczby zamówień, potem zaczęły się spory właściciela z pracownikami. Finalnie Pioneer po prostu porzucił fabrykę, ta zaś upadła. Na jej miejscu zbudowano osiedle mieszkaniowe i centrum handlowe.
Wielki come back
Pozostała marka, maszyny i know how. W 2011 roku od syndyka masy upadłościowej prawa do marki, łącznie z dokumentacją techniczną i parkiem maszynowym, kupił przedsiębiorca z Wrześni Sławomir Wieszczeciński. I zaczął pisać na nowo historię Tonsilu.
– Owszem, istniały wcześniej firmy, które dzierżawiły znak towarowy i wypuszczały na rynek sprzęt pod marką Tonsil. De facto nie miały jednak nic wspólnego z dawną fabryką. Ludzie mieli wrażenie, że Tonsil wraca na rynek, ale nie była to prawda. Dopiero nam udało się ją faktycznie wskrzesić. Trafiła do nas nawet duża grupa dawnych pracowników – mówi nam prezes Tonsilu.
W starym-nowym Tonsilu ostro wzięli się do pracy. Na rynek trafiały nowe modele, będące w pewnym sensie następcami historycznych. Szczególną atencją cieszyły się i cieszą do dziś kolumny o nazwie Altus.
– On jest marką samą w sobie. Kiedy reaktywowaliśmy tę markę, stwierdziliśmy, że najlepiej to zrobić przez flagowy produkt. Można sobie zadać pytanie, czy one mają coś wspólnego z protoplastami. Technicznie niewiele, ale jak się spojrzy na nowego Altusa 380, to widać taki sam układ głośników, wielkość, charakterystyczne obwódki wokół głośników. Po prostu widać, że to Altus. Te kolumny są niesamowicie fajnie wykończone, zbudowane w dużej mierze z naturalnych materiałów. Do tego dochodzi oczywiście świetne brzmienie – mówi nam Kajetan Adamczak, dyrektor operacyjny firmy.
Można odnieść wrażenie, że przedstawiciele Tonsilu nieco wstydzą się cen swoich produktów. Na przykład Altusy 380 kosztują ok. 6000 złotych za komplet. To sporo, ale prawda jest taka, że grają we własnej lidze. Dealerzy Tonsilu podkreślają, że tak dobrych głośników za te pieniądze nie sposób kupić u konkurencji. Nieco wcześniejsza seria Altusów 300 jest sporo tańsza, kosztuje ok. 2000 złotych.
Nie obyło się bez problemów
W trakcie zawirowań własnościowych, w Tonsilu spłonęła duma firmy – komora bezszumowa.
– Niestety, nie mamy jej. Szkoda, bo była jedną z najlepszych w Europie. Ale obecnie współpracujemy z Akademią Muzyczną w Poznaniu, która ma najlepszą komorę w Polsce. Mamy z nimi podpisaną umowę o współpracy, korzystną dla obu stron. My korzystamy z komory, kiedy mamy taką potrzebę a tam na stałe stoi tam nasz sprzęt pomiarowy, z którego mogą korzystać studenci w swoich badaniach czy próbach. A sprzęt udało nam się odzyskać z poprzedniej fabryki – to jedne z najlepszych na świecie urządzeń tego typu – mówi nam prezes Wieszczeciński.
Pytam obu panów, czy kolumny Tonsilu to sprzęt dla melomanów czy audiofilów. Mówią zgodnie, że dla tych pierwszych.
– Audiofile to trudny rynek, zupełnie inna grupa klientów. Na dodatek trudno na niej zarobić – mówi Adamczak.
Obecnie Tonsil ma w ofercie ok. 30 różnych modeli, sporo jest inspirowanych sprzętami z przeszłości. Jest to jedna z niewielu firm audio w Europie, która w całości samodzielnie produkuje swoje urządzenia. Tak – wszystko jest robione we Wrześni. Kajetan Adamczak zdradza, że w niedalekiej przyszłości oferta zostanie rozszerzona np. o głośniki mobilne czy soundbary.
Na razie dużą sprawą dla Tonsilu jest przejęcie Sounddeco. To niewielka polska firma, doskonale jednak znana w środowisku melomanów. Produkuje najwyższej jakości obudowy do kolumn. Co ciekawe, Tonsil nie ma zamiaru wchłonięcia marki. Kolumny będą oferowane pod brandem Sounddeco by Tonsil. W ramach umowy, firma Witowa, ekspert działający na rynku wysokojakościowej stolarki, będzie dalej produkować obudowy głośnikowe dla produktów Sounddeco. Warto również dodać, że produkty Sounddeco by Tonsil nie będą zmienione technologicznie. To przykład udanej współpracy dwóch polskich firm.
– Cieszy nas to, że sprzedajemy coraz więcej, że obroty rosną, więcej osób kupuje nasze głośniki i kolumny. Nie wiemy, na jakim miejscu w rankingach jesteśmy, nie to jest dla nas istotne. Na pewno pomaga nam patriotyzm gospodarczy – wielu klientów woli kupić polski produkt, jeśli tylko jakość i cena są atrakcyjne w stosunku do konkurencji – mówi nam Sławomir Wieszczeciński.
– Wiele osób mówi sprzedawcom, że chcą mieć Tonsile, bo kiedyś już mieli i byli z nich zadowoleni. I to jest bardzo mocny argument, podobnie jak cała nasza marka. Bez tej marki taki poziom sprzedaży byłby kompletnie nierealny – dodaje Kajetan Adamczak. Tłumaczy, że Tonsil konkuruje z markami, które większość sprzętu produkują w azjatyckich fabrykach i w wielokrotnie większej skali.
– Ich koszty wytworzenia są niepomiernie mniejsze. Za to cena na półce jest taka sama. Więc my musimy się trochę bardziej postarać – uśmiecha się Adamczak.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.