Zmasowana krytyka rządowego pomysłu zniesienia limitu składek ZUS po przekroczeniu 30-krotności przeciętnej pensji przyniosła skutek. Zmiana, która de facto wprowadza trzeci próg podatkowy, została odroczona o rok - jednogłośnie zadecydowali w piątek posłowie.
Jak pisaliśmy w money.pl, rząd chciał pierwotnie, by już od stycznia 2018 r. po przekroczeniu dochodu ok. 128 tys. zł brutto, za każdą dodatkową zarobioną złotówkę trzeba było płacić według efektywnej stawki 40,8 proc. Dla 350 tysięcy najlepiej zarabiających oznacza to nawet kilka tysięcy złotych mniejszy przelew na konto co miesiąc.
Przeciw zmianom protestowali nie tylko przedsiębiorcy, którzy alarmowali o olbrzymich kosztach, które będą musieli ponieść, lecz nawet NSZZ "Solidarność".
Ustawa, która ma przynieść państwu 5,4 mld zł rocznie, dotyczy ok. 350 tysięcy osób, czyli 2 proc. zatrudnionych. Od 2019 roku wszyscy ubezpieczeni będą płacili takie same składki na ZUS - niezależnie od tego, ile zarabiają. Składka na ubezpieczenie emerytalne i rentowe będzie odprowadzana - tak jak w przypadku składek chorobowych i wypadkowych - od całości przychodu.