Przedsiębiorcy, którzy rozliczają się ryczałtem lub kartą podatkową, mogą zadeklarować tak niskie dochody, że pieniądze z programu 500+ otrzymają już na pierwsze dziecko. W sztandarowym programie rządu istnieje poważna luka pozwalająca nieuczciwym rodzicom bezkarnie wyłudzać świadczenie, bo urzędnicy nie mają w tej kwestii żadnego pola manewru.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", przedsiębiorcy rozliczający się ryczałtem lub kartą podatkową, których w Polsce jest około pół miliona, wykazują tylko przychód. Dlatego we wniosku o 500+ mogą zadeklarować tak niski dochód, że świadczenie otrzymają już na pierwsze dziecko. Uprawnienie to przysługuje rodzinom, w których dochód na osobę wynosi do 800 zł.
Urzędnicy gminni przyznają, że nawet jeśli są przekonani, że dochód przedsiębiorcy jest zaniżony, nie mają podstaw prawnych, by takie oświadczenie podważyć. W niektórych przypadkach miesięczny dochód 800 zł na osobę deklarują nawet osoby, które osiągają setki tysięcy złotych przychodu.
Urzędnicy nie mogą liczyć na to, że pomoże im fiskus. Przedstawiciele izb skarbowych podkreślają, że w przypadku wyboru podatku zryczałtowanego, przedsiębiorca musi zadeklarować swój pełny przychód, ale ich koszty nie są już sprawdzane.
O problemie wie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wiceminister Bartosz Marczuk zapowiada, że resort postara się uszczelnić system, ale jednocześnie przyznaje, że próbę takiego uszczelnienia już raz podważył Trybunał Konstytucyjny. Dlatego Marczuk liczy na uczciwość przedsiębiorców.
O tym, że przepisy chronią ryczałtowców, potwierdził właśnie wyrok Sądu Administracyjnego w Krakowie. Jak pisze gazeta, sprawa dotyczyła przedsiębiorcy, który osiągnął roczny przychód w wysokości ok. 208 tys. zł, ale zadeklarował, że koszty prowadzenia działalności wyniosły 186 tys. zł. Roczny dochód wyliczył więc na 13,8 tys. zł i wystąpił o świadczenie 500+ na pierwsze dziecko. Gdy urzędnicy odmówili, przedsiębiorca poszedł do sądu, który przyznał mu rację.
To nie pierwszy problem resortu rodziny z programem 500+. Ostatnio głośno zrobiło się o podradomskim Potworowie, w którym 500 zł na dziecko dostaje aż 90 proc. rodzin. Miejscowi urzędnicy zapewniają, że w tej 4-tysięcznej miejscowości z 14-proc. bezrobociem prawie nikt nie przekracza progu dochodowego, ale ministerstwo im nie wierzy i zapowiada kontrole.
Minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska zapowiedziała pod koniec stycznia, że będzie chciała zwiększyć kontrolę gmin, w których poziom pobierania 500 zł na dziecko przekracza 70 proc. - Chcemy sprawdzić, czy jest to związane przykładowo z funkcjonowaniem szarej strefy, czy rzeczywiście jest takie głębokie ubóstwo, że prawie wszystkie dzieci pobierają tam świadczenie - powiedziała na antenie TVP Elżbieta Rafalska.