Według brytyjskiej gazety, wiele firm niepokoi się zamiarami części europarlamentarzystów, aby "zrezygnować w dyrektywie z zasady kraju pochodzenia". Zasada ta miała umożliwić przedsiębiorcom świadczenie usług w innym kraju UE na podstawie przepisów kraju, z którego pochodzą.
Dziennik przypomina, że część frakcji Parlamentu Europejskiego doszła do kompromisu, zgodnie z którym ten zapis będzie zastąpiony innym, gwarantującym wolność świadczenia usług, ale dającym władzom danego kraju możliwość ograniczenia tej swobody.
"Financial Times" cytuje szefa jednego z brytyjskich instytutów skupiających menedżerów, który twierdzi, że unijna dyrektywa pozbawiona zasady kraju pochodzenia sprawi, iż małe firmy właściwie w ogóle nie zyskają na wprowadzeniu tego prawa.
Również amerykańskie stowarzyszenie biznesowe działające w UE wyraziło swoje zaniepokojenie kompromisem, który może ograniczyć swobodę świadczenia usług. "Financial Times" przytacza fragment listu stowarzyszenia do parlamentarzystów, w którym napisano, że proponowane derogacje (trwałe odstępstwa od reguł UE - PAP) i zwolnienia mogłyby prowadzić do fragmentacji rynku międzynarodowego.
Stowarzyszenie skrytykowało plany ograniczenia zakresu dyrektywy. Według dziennika, niektóre firmy, np. zajmujące się rekrutacją pracowników, zauważyły, że ich sektory w ogóle wykluczono z obszaru, który obejmuje dokument.
Głosowanie w Parlamencie Europejskim nad dyrektywą o liberalizacji rynku usług odbędzie się w czwartek. We wtorek Komisja Europejska wezwała eurodeputowanych do poparcia kompromisowych propozycji w sprawie dyrektywy.