Drobni przedsiębiorcy będą płacić dużo niższe składki na ZUS i Fundusz Pracy - nawet 345 zł zamiast 874 zł. Ministerstwo Rozwoju chce uzależnić wysokość składek od przychodów małych firm. Nowe przepisy mogą wejść w życie już od przyszłego roku, a skorzystać na nich ma około 200 tysięcy małych firm.
Aktualizacja 15:47
O tym, że Ministerstwo Rozwoju chce skończyć z ryczałtem ZUS dla najmniejszych firm pisaliśmy w poniedziałek.
Zgodnie z propozycjami resortu Mateusza Morawieckiego, najniższa wysokość składek na ubezpieczenia społeczne ma zostać obniżona dla tych przedsiębiorców, którzy osiągają miesięczny przychód w wysokości mniejszej niż 2,5-krotność minimalnego wynagrodzenia. W tym roku jest to 5 tys. zł.
- Tym podstawowym wskaźnikiem jest uzależnienie wysokości składek na ubezpieczenia społeczne i Fundusz Pracy od przychodów - zaznaczyła Emilewicz. - Ta zmiana zakłada, że dopiero od 2,5-krotności płacy minimalnej zaczynają obowiązywać dotychczasowe zasady i wysokość składki rośnie wraz z przychodem - dodała.
Szydło chce więcej takich zmian
Wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki zapewnił, że żaden przedsiębiorca nie straci na tej regulacji.
- Wszystkie dotychczasowe przywileje pozostaną w mocy, a ci, którzy będą chcieli skorzystać z nowych rozwiązań, będą to mogli zrobić dobrowolnie. W szczególności dotyczy to przewidzianej w Konstytucji Biznesu ulgi na start oraz możliwości skorzystania z obniżonej przez pierwsze 24 miesiące podstawy wymiaru składek - podkreślił Morawiecki w komunikacie ministerstwa.
- To dobry moment, by wprowadzać więcej zmian wychodzących naprzeciw przedsiębiorcom - powiedziała z kolei w środę premier Beata Szydło podczas spotkania z dziennikarzami.
- Uważam, że za mało zrobiliśmy do tej pory dla przedsiębiorców i będę oczekiwać, żeby te prace przyspieszyć. I żeby konkretne propozycje, ale takie, na które oczekują przedsiębiorcy, zaczęły pojawiać się na agendzie pracy rządu, bo to jest po prostu potrzebne - zadeklarowała.
Obawy przed zakładaniem własnej działalności gospodarczej
Jak tłumaczyła Emilewicz, obecnie osoba uzyskująca przychód minimalny, czyli 2 tys. zł, płaci na ZUS 812 zł oraz dodatkowo 62 zł na Fundusz Pracy. Po wejściu ustawy w życie obciążenia mają być proporcjonalnie niższe: 320 zł na ZUS i 25 zł na FP.
Jak dodała wiceszefowa resortu rozwoju, resort reaguje w ten sposób na obawy przed zakładaniem własnej działalności gospodarczej. Obawy te - jak wyjaśniła - wiążą się m.in. z tym, że przychody są zbyt niskie, a obciążenia zbyt wysokie.
- Wspieranie przedsiębiorczości, ułatwienie działalności gospodarczej oraz wyjście z szarej strefy to były cele, które nam przyświecały - podkreśliła Emilewicz.
Jak tłumaczyła, z danych wynika, że dla działalności gospodarczej krytyczny jest koniec drugiego roku prowadzenia małej lub średniej firmy w Polsce. Przedsiębiorca wtedy albo otwiera drugą firmę, albo kontynuuje działalność w szarej strefie; tego chcielibyśmy uniknąć - mówiła.
Koszt dla budżetu: 180 mln zł
- Dzisiaj ktoś, kto osiąga wynagrodzenie minimalne w skali całego roku niemal 40 proc. swoich przychodów jest zobligowany przeznaczyć na rzecz składek obowiązkowych. Ta proporcja wydaje się takim obciążeniem bardzo poważnym dla przedsiębiorców - dodała. Podkreśliła, że propozycja będzie bardzo interesująca dla małych przedsiębiorców działających poza największymi miastami.
Wiceminister mówiła też, że koszty dla budżetu związane z tym rozwiązaniem, szacuje się na ok. 180 mln zł. MR zakłada jednak, że dodatkowy wpływ do budżetu od każdego przedsiębiorcy, który z szarej strefy wejdzie do systemu, wyniesie ok. 5600 zł - dodała z zastrzeżeniem, że będzie to można wykazać dopiero po opublikowaniu danych nt. skutków zmiany w przepisach.
Wysokość podstawy wymiaru składek będzie określona w rozporządzeniu wydawanym przez ministra rozwoju w porozumieniu z ministrem rodziny, pracy i polityki społecznej. Rozporządzenie co roku będzie aktualizowane w oparciu o zmiany w kwocie minimalnego wynagrodzenia.
Wiceminister przekazała też, że projekt ustawy w ubiegły piątek został wpisany do wykazu prac Rady Ministrów i prace rządowe potrwają około miesiąca. Zakładamy optymistycznie, że jeszcze przed sezonem wakacyjnym w Sejmie możemy zakończyć prace legislacyjne - poinformowała Emilewicz.