Kwiecień był miesiącem, gdy pandemia najmocniej dała się we znaki małemu biznesowi. W tym czasie liczba wystawianych faktur spadła o 15 proc. w porównaniu do stycznia. To było prawdziwe tąpnięcie. Czerwiec przyniósł jednak pozytywną zmianę. Faktur jest o 4 proc. więcej niż w styczniu.
Faktura, mówiąc krótko, oznacza, że doszło do jakiejś transakcji. Jeśli liczba faktur rośnie to znak, że przedsiębiorcy chętniej kupują produkty lub usługi. Zdaniem ekspertów z portalu faktura.pl, ta aktywność, szczególnie w kontekście małego biznesu jest papierkiem lakmusowym stanu całej gospodarki. Małych podmiotów jest najwięcej, toteż są one najbardziej wrażliwe na zmiany.
Tymczasem z gospodarki napływa więcej pozytywnych danych. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, w czerwcu wartość produkcji sprzedanej przemysłu była o 0,5 proc. wyższa od odnotowanej w czerwcu 2019 roku. Także dane statystyczne dotyczące sprzedaży detalicznej okazały się lepsze od oczekiwań ekonomistów: w tym roku w czerwcu sprzedaż detaliczna w cenach bieżących była tylko o 1,9 proc. niższa niż w czerwcu 2019 r. Liczby są lepsze niż oczekiwania ekonomistów.
Czy na podstawie tych prognoz można stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że biznes wraca do poziomu sprzed pandemii? Analitycy są ostrożni. Np. w kwestii wystawiania faktur zauważyli, że zmienia się czas ich zapłaty. Covid wydłużył terminy.
- Biznes staje na nogi, ale zmienia się struktura płatności. Udział faktur do szybkiej zapłaty w ogólnej liczbie dokumentów spada, więcej jest natomiast faktur 14-dniowych i dłuższych. W czerwcu liczba faktur w przedziale płatności 14-29 dni była o 6 proc. większa niż w styczniu – mówi money.pl Grzegorz Grodek z Faktura.pl. - Zapewne przedsiębiorcy rozliczający się do tej pory w cyklu tygodniowym, w czasie koronawirusa prosili o dołożenie do dotychczasowych siedmiu dni jeszcze jednego lub dwóch tygodni na zgromadzenie środków na przelew – dodaje.
Problem w tym, że małe i mikrofirmy rzadko mają wystarczające środki własne, aby godzić się na wydłużanie terminu zapłaty za towar czy usługę. Zazwyczaj każdy dzień opóźnienia płatności stanowił dla nich duży problem. Jeśli więc mimo tego godzą się na dłuższe oczekiwanie na zapłatę, muszą mieć ku temu ważny powód.
- Charakterystyczny dla całej gospodarki jest w ostatnich miesiącach brak środków. Po odmrożeniu firmy wznowiły działanie, ale potrzebują więcej czasu na zapłatę za towar czy usługę. Banki niechętnie podejmują ryzyko finansowania w niepewnej sytuacji, szczególnie że często firmy zdążyły już wykorzystać limity z kredytów obrotowych. Niewykluczone, że w wielu przypadkach jest więc to żelazny warunek dla przeprowadzenia transakcji - kupię od ciebie towar, ale pod warunkiem, że dłużej zaczekasz na pieniądze, bo teraz po prostu nie mam – wskazuje Jakub Szymczak z firmy faktoringowej Finea.
Ekonomista Marek Zuber wskazuje też na inną kwestię – pieniądze z tarczy. Firmy są bardziej skłonne inwestować, ponieważ rząd wpompował w gospodarkę ogromne środki. Pytanie: co gdy te środki się skończą? - Mieliśmy gospodarczą zapaść z powodu zamrożenia. Teraz sytuacja się poprawia, więc wzrost wystawianych faktur nie może dziwić. Jednak ten czynnik nie jest miarodajny – tłumaczy ekspert. - Trzeba pamiętać, że najtrudniejszy okres recesji został zasypany pieniędzmi z tarcz. Do tego w czasie kampanii padały słowa o końcu recesji i pandemii. Przedsiębiorcy uwierzyli, że teraz będzie lepiej. Jednak to, że mamy lepsze dane, nie oznacza, że sytuacja w firmach się poprawiła. Może się okazać, że za parę miesięcy firmy nie będą w stanie regulować swoich zobowiązań – tłumaczy ekspert.
Ze wzrostem obrotów rośnie też ryzyko. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że na koniec 2019 r. firmy faktoringowe miały do odzyskania od swoich klientów oraz ich kontrahentów 389,2 mln zł. W pierwszym półroczu 2020 r. ten dług wzrósł o kolejne 15 mln zł.
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów, największym dłużnikiem firm faktoringowych są przedsiębiorcy z branży handlowej. Mają do oddania 123 mln zł, z czego większość, bo 80 mln zł, to długi hurtowników. Blisko 52 mln zł to długi firm transportowych. Ponad 42 mln zł stanowią zobowiązania producentów, a 40 mln zł firm budowlanych. Na liście faktoringowych dłużników są też biura nieruchomości, architekci czy organizatorzy wycieczek. W sumie mają na koncie 160 tys. wszelakich zobowiązań.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl