Według rządowych szacunków ustawa obejmie ok. 200 tys. przedsiębiorców. Ponadto rozwiązanie pozwoli wyjść wielu osobom z szarej strefy. Łącznie ma być kilkaset tysięcy osób, które realnie skorzystają na nowych przepisach.
Niższy ZUSdla mikroprzedsiębiorców, to obok: obniżki podatku CIT, pieniędzy na wyprawki szkolne dla uczniów, funduszu budowy dróg lokalnych i programu Dostępność+, punkt tzw. "Piątki Morawieckiego".
Wdrożenie powyższych projektów premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w kwietniu na konwencji Zjednoczonej Prawicy.
Celem rozwój przedsiębiorczości
Założeniem projektu "Mały ZUS dla małych firm" jest poprawa rentowność i perspektyw rozwoju małych przedsiębiorstw. Z powodu nierentowności biznesu lub nieosiągnięcia odpowiedniej skali rozwoju firmy, co roku z systemu zabezpieczenia społecznego wypada prawie 60 tys. przedsiębiorców.
Dzięki niższej składce ZUS więcej z nich ma przetrwać i mają mieć większe możliwości rozwoju. Kto i w jaki sposób skorzysta na zmianie przepisów?
Ustawa dotyczy przedsiębiorców, którzy prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą, a ich miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia - co w roku 2018 daje 5250 zł.
Mikroprzedsiębiorcy będą płacić składki nie niższe niż tzw. mały ZUS dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą. W tym roku razem ze składką zdrowotną oraz dobrowolną składką chorobową to ok. 520 zł.
To, o ile mniej zapłacą przedsiębiorcy, ma zależeć od ich rocznych przychodów. Przykładowo, gdyby mała działalność obowiązywała w 2018 r., to osoba osiągająca przychody miesięczne równe minimalnemu wynagrodzeniu, zapłaciłaby do ZUS-u niecałe 660 zł, a nie ponad 1230 zł.
Rząd spodziewa się, że taki system rozliczeń pobudzi aktywność zawodową Polaków i pomoże w rozwoju przedsiębiorczości. Mały ZUS ma też przyczynić się do rozwoju mniejszych ośrodków. Dzięki temu mieszkańcy małych miast mają zostawać u siebie i na miejscu zakładać firmy.
Jest kilka "ale"
Przedsiębiorcy, którzy będą chcieli płacić mały ZUS muszą pamiętać o kilku kwestiach.
Aby zapobiegać nadużyciom, jednym z warunków skorzystania z nowych przepisów, będzie prowadzenie biznesu w poprzednim roku przez minimum 60 dni kalendarzowych
Przedsiębiorca nie będzie mógł świadczyć tych samych usług na rzecz byłego pracodawcy, jakie były wykonywane w okresie zatrudnienia. To znaczy, że przechodząc z etatu na własną działalność, przy zleceniach dla tej samej firmy, "Mały ZUS" nie będzie obowiązywać.
Poza tym z ulgi będzie można korzystać przez trzy lata w ciągu pięciu lat prowadzenia działalności. Po tym okresie trzeba będzie ponownie zapłacić "Duży ZUS".
Nie jest to jednak koniec możliwości korzystania z "Małego ZUS-u". Pod okresie pięciu lat na własnej działalności, taka możliwość ponownie będzie przysługiwać na kolejny okres trzech lat.
Rozliczenie od przychodu - nie od dochodu
Część mikroprzedsiębiorców jest zdania, że korzystniejszym rozwiązaniem dla nich byłoby uzależnienie składek od dochodu, a nie od przychodu. To rozwiązanie pomogłoby przedsiębiorcom, którzy mają duże obroty, ale jednocześnie duże wydatki.
Rząd tłumaczy natomiast, że powiązanie składek z przychodami jest bardziej transparentne i łatwiejsze w rozliczeniu.
Niemal 40 proc. przedsiębiorców, którzy skorzystają z nowego prawa, opłaca podatek dochodowy w formie ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych. Co za tym idzie, nie jest zobowiązana do wyliczania dochodu.
Ponadto, przy rozliczeniu od dochodu, zmiany nie mogłyby być wprowadzone od stycznia. Przedsiębiorcy korzystają z odliczeń od dochodu, np. z ulgi inwestycyjnej, które są znane dopiero pod koniec marca każdego roku.
Poza tym podobne przepisy, tj. uwzględnienie przychodu obowiązują na Zachodzie, m.in. we Francji i Wielkiej Brytanii.
Według rządowych wyliczeń ulgi dla mikroprzedsiębiorców będą kosztować budżet państwa ok. 500 mln zł rocznie. Korzyści dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych to natomiast ok. 1,5 mld zł.
Ustawa „Mały ZUS dla małych firm” ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2019 r.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl