Dane Głównego Urzędu Statystycznego nie pozostawiają złudzeń: w mikrofirmach płaci się pensje mniejsze mniej więcej o połowę, w porównaniu do największych przedsiębiorstw. W 2020 r. firmy zatrudniające do dziewięciu osób płaciły średnio 3,5 tys. zł, a te mające na liście płac powyżej 250 osób - 6,3 tys. zł.
Wysokość pensji uzależniona od branży i lokalizacji
Jak pisze "Rzeczpospolita", znacznie ma to, w jakiej branży działa dane przedsiębiorstwo. Podaje przykład budownictwa, gdzie różnica między pensjami w mikro a dużej firmie wynosi prawie 180 proc.
W przypadku branży profesjonalistów w dużych firmach pracownik zarobi przeciętnie o 120 proc. więcej. Najmniejsze różnice natomiast dotyczą działalności wspierającej oraz handlu, gdzie różnice w płacach na korzyść dużych firm wynoszą odpowiednio 33 proc. i 50 proc.
Na wysokość pensji w mikroprzedsiębiorstwach wpływa też ich miejsce działalności. Mieszkaniec województwa mazowieckiego średnio zarabiał około 4,85 tys. zł, ale już województw podkarpackiego czy lubelskiego - poniżej 3 tys. zł. A jeżeli konsument ma więcej środków w kieszeni do wydania, to jest gotowy zapłacić wyższą kwotę za usługi świadczone przez najmniejsze podmioty - zwraca uwagę "Rz".
Mikrofirmy to "biedafirmy"?
Burzę wokół pensji w mikrofirmach rozpętała Anna-Maria Żukowska. Posłanka Lewicy na Twitterze nazwała je "biedafirmami". Ekonomiści, z którymi rozmawiał dziennik, wskazują, że polityczka niekoniecznie pomyliła się ze swoją oceną.
- Niestety, mamy w Polsce bardzo dużo mikrofirm, czyli takich zatrudniających do dziewięciu osób. Ale większość z nich to działalność taka rachityczna, nastawiona raczej na przeżycie, a nie na rozwój w większy biznes - mówi w rozmowie z "Rz" prof. Paweł Wojciechowski, były minister finansów.
- To niestety zwykle podmioty o małej skali i nie uzyskują wysokich dochodów. Płacą swoim pracownikom tyle, ile mogą, a więc zwykle niewiele - dodaje ekonomista, który nawiązał jakiś czas temu współpracę z Szymonem Hołownią, o czym informowaliśmy w money.pl.