Marcin Łukasik, money.pl: Squid po polsku to kałamarnica. Jesteś entuzjastą owoców morza?
Johan Othelius, CEO Squid: Nie należy jeść własnych dzieci. A Squid to właśnie nasze dziecko. Kałamarnica to mądre stworzenie. Wyłapuje to, co najcenniejsze. Nasza aplikacja robi dokładnie to samo, tyle że w oceanie informacji. Wybiera i pokazuje użytkownikom najciekawsze treści z poszczególnych
kategorii.
W jaki sposób pozyskujecie te treści?
Mamy system, który przy pomocy algorytmów wyszukuje i sortuje teksty oraz treści video. Algorytmy nadają im priorytet. Użytkownikowi wyświetlają się te artykuły, które mogą być dla niego najbardziej użyteczne. Co ważne, użytkownik może dodawać i usuwać kategorie, które go interesują, a nawet zaznaczyć, z jakich źródeł chce czerpać wiedzę, a z jakich nie. W całej Europie mamy 18 tys. źródeł. W Polsce 3 tys. źródeł.
Internet jest przesycony treściami. Squid, jak rozumiem, działa jak sito. To musi się podobać milenialsom.
Nasi użytkownicy mają od 18 do 34 lat. Choć nie brakuje też osób młodszych i nieco starszych. Ale tak, milenialsi uwielbiają Squida. To młodzi, dynamiczni, aktywni ludzie. Takie osoby chcą być na bieżąco z tym, co się dzieje. Jednocześnie nie jest łatwo dotrzeć do nich i zainteresować ich informacją. Squid nie jest nauczycielem, który mówi, co masz czytać, a czego nie. Nasza aplikacja ma inspirować użytkowników do poszerzania zainteresowań. Uważam, że Squid to bardzo demokratyczne narzędzie. Pozwala dotrzeć do bardzo niszowych treści.
A co z tego mają media?
Każdy artykuł przekierowuje na stronę internetową danego medium. W ten sposób np. portale horyzontalne zyskują nowe źródło ruchu. Zdobywają nowych, młodych czytelników, a ich treści mają więcej odsłon.
Newsfeed Facebooka też wyświetla artykuły, zarówno te bezpośrednio z serwisów, jak i treści sponsorowane czy udostępniane przez moich znajomych.
Mamy w Squid ponad 60 różnych kategorii i artykuły są w nich umieszczane z podziałem na treść. Facebook nie jest dla nas konkurencją, w naszej aplikacji w kilka chwil widzisz przegląd najnowszych artykułów, wszystko masz podane w czytelny sposób i bez szukania.
Jak wiele osób ściągnęło aplikację?
W Europie naszą aplikację ściągnięto 1,5 mln razy. Łącznie działamy w dwunastu krajach. Polska była pierwszym, w którym wystartowaliśmy. To było dwa lata temu. Pierwsze wersje naszej aplikacji powstały po polsku, angielsku, włosku i francusku. W dalszym ciągu naszymi największymi rynkami są właśnie Polska, Francja i Włochy.
Wspominałeś, że wystartowaliście dwa lata temu. Mieliście inwestora?
Tak, mieliśmy kilku prywatnych inwestorów. Tzw. aniołów biznesu. Woleliśmy współpracować z osobami, które nie tylko mają fundusze, ale są też zaintrygowane rozwiązaniem, które może zmienić społeczeństwa. Gdy czytasz, dowiadujesz się różnych rzeczy i dojrzewasz jako osoba. Chcieliśmy, by nasi inwestorzy rozumieli to podejście. Do tego ważne było, by inwestor miał doświadczenie i chciał się nim podzielić. Czyli takie połączenie pieniędzy i smart money. Stworzyliśmy też coś w rodzaju zarządu doradczego, który wspiera nas pod kątem eksperckim. W tym zarządzie mamy m.in. założyciela Studia Filmowego Zodiak oraz przedstawicieli firmy telekomunikacyjnej i byłego naczelnego jednego z dzienników.
Ile pieniędzy zainwestowaliście na początku?
Na początek było to 500 tys. euro. Przyznaję, że nie jest to zawrotna kwota. Pozwoliła nam stworzyć nieduży team i wejść na pierwszy rynek. Na rozwój potrzebowaliśmy więcej pieniędzy. W tej rundzie zebraliśmy ok. 3 mln euro.
To dalej nie jest dużo. Współpracując z funduszem venture capital [inwestującym w przedsiębiorstwa znajdujące się we wczesnych fazach rozwoju red.] mielibyście więcej możliwości. Braliście to pod uwagę?
Nie przy takim projekcie. Tutaj najważniejsze jest, aby dzielić tę samą wizję. Traktujemy się z naszymi inwestorami jakbyśmy byli rodziną, mimo że nie jesteśmy spokrewnieni. Pamiętajmy też, że oni dają nam swoje prywatne pieniądze. A funduszem zarządzają menadżerowie. Taka relacja byłaby bardziej formalna i zorientowana na osiągnięcie wyników.
A czy da się zarobić na takim projekcie jak Squid?
W zeszłym roku zaczęliśmy rozwijać nasz projekt w taki sposób, aby móc zacząć na nim zarabiać. Zaczęliśmy od budowy działów sprzedaży w Polsce i we Włoszech. Teraz spotykamy się z domami mediowymi. Rozmawiamy z reklamodawcami. Są zainteresowani naszą bazą użytkowników, którą w dużej mierze stanowią milenialsi. Ruszyliśmy z monetyzacją na serio. Choć nie chcemy nachalnych, wyskakujących reklam, które będą zakłócać naszym użytkownikom odbiór treści.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl