W ramach programu Start In Poland innowacyjne firmy mają dostać od rządu blisko 3 mld zł wsparcia. Spektakularne sukcesy będą rzadkością. - Przy takich projektach ryzyko inwestycyjne jest największe, średnio 8 na 10 przedsięwzięć kończy się porażką. Tak jednak tworzy się niezwykle pozytywny dla gospodarki mechanizm kreatywnej destrukcji - mówi w wywiadzie z money.pl Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
Ogłoszony podczas Kongresu Impact 2016 program ma być największą tego rodzaju platformą w Europie Środkowo-Wschodniej. Firmy otrzymają pomoc na każdym etapie rozwoju. Główną siłą Start In Poland ma być skuteczna komercjalizacja projektów. Pomysłodawcy inicjatywy minister rozwoju Mateusz Morawiecki i minister nauki Jarosław Gowin liczą na powstanie i rozwinięcie działalności 1,5 tys. innowacyjnych firm w ciągu najbliższych 7 lat.
- Polski Fundusz Rozwoju powstał po to, by finansować najlepsze pomysły. Chcemy doprowadzić do spotkania dobrych projektów z pieniędzmi - mówi money.pl Borys. - Będziemy dostarczali wsparcie finansowe na różnych etapach. Na środki mogą liczyć zarówno niesprawdzone i całkiem nowe pomysły, jak i firmy ze znanymi już produktami, które szukają finansowania zagranicznej ekspansji - tłumaczy prezes PFR.
I dodaje, że kryteria przyznawania pieniędzy będą jasne i przejrzyste. - W większości będziemy działać za pośrednictwem funduszy venture capital. Zamierzamy inwestować w nie do 50 proc., resztę da prywatny kapitał. Będzie to swoiste partnerstwo publiczno-prywatne. Niezwykle istotne jest jednak to, że to firma zarządzająca składającą się z profesjonalistów oceni konkretne projekty - przekonuje Borys.
Prezes PFR zdaje sobie sprawę z tego, że kapitału prywatnego skłonnego inwestować w tym segmencie jest niewiele. Jak zaznacza, na świecie dużą rolę w rozwoju innowacji odgrywają trzy kategorie inwestorów, których u nas bardzo brakuje. Są to duże spółki, ubezpieczyciele i fundusze emerytalne. Ale PFR liczy, że i to wkrótce się zmieni.
Zobacz także: Aeromobil: latający samochód ze Słowacji