Resort Finansów chce tak zmienić przepisy, by osoby, które mają tylko jednego klienta, a rozliczają się liniowo, zostały tego prawa pozbawione. Prawo do płacenia z 19-procentowego PIT od dochodów mieliby stracić tym samym samozatrudnieni, a przysługiwać by ono miało przedsiębiorcom.
Rozdzielenie dochodów z pracy i firm wymaga jednak nowego określenia, kim jest przedsiębiorca, a kim samozatrudniony – informuje czwartkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
Gospodarka zmienia się szybciej niż prawo
Zbudowanie definicji, która w sposób jednoznaczny pozwoli na odróżnienie samozatrudnionych od przedsiębiorców, jest bardzo trudne. Przywołani przez "DGP" eksperci wskazują, że ustalenie katalogu kryteriów służących do definiowania przedsiębiorczości jest ryzykowne, gdyż gospodarka rozwija się bardzo szybko i raz ustalone zasady mogą się bardzo szybko zdezaktualizować.
Wiceminister finansów Paweł Gruza powiedział, że ostatecznie to i tak służby KAS będą oceniały, kto ma prawo rozliczać się jako przedsiębiorca, a kto zapłaci podatki według skali. Wskazał, że do cech charakteryzujących przedsiębiorców można zaliczyć podejmowanie ryzyka gospodarczego i obsługiwanie większej liczby klientów. Jeśli klient jest tylko jeden, to można przyjąć, że mamy do czynienia z samozatrudnionym.
Nowa regulacja miałaby uniemożliwiać „ucieczkę” w samozatrudnienie wysoko opłacanych specjalistów, którzy wykonują pracę wypełniającą definicję z Kodeksu pracy, ale dzięki prowadzeniu działalności gospodarczej płacą niskie podatki.
To wymaga jednak stworzenia nowej definicji przedsiębiorcy, gdyż obowiązujące teraz przepisy nie są w tej materii wystarczające.
Zobacz też: Emilewicz o podatkach: każdy powie, że wolałby, żeby ich nie było
Kryteria pozytywne czy negatywne – eksperci podzieleni
Roman Namysłowski z firmy doradczej Crido Taxand zwraca jednak uwagę, że kryterium to nie wyczerpuje wszystkich możliwych scenariuszy. Jako przykład podaje agenta lub pośrednika działającego na rzecz dużej firmy, z która ma zawartą umowę na wyłączność.
- To nie oznacza, że agenci to pracownicy tej firmy, bo podejmują ryzyko działalności na rynku, nie mają zagwarantowanych przychodów, pewności wynagrodzenia. Ale mają tylko jednego zleceniodawcę. Czy to oznacza, że nie są przedsiębiorcami? – komentuje Namysłowski.
Z kolei Rafał Iniewski, wiceprzewodniczący Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan wskazuje, że najbardziej prawidłowe byłoby dokonywanie przyporządkowania na podstawie negatywnych przesłanek. Dopiero, gdyby wszystkie były spełnione, osoba taka mogłaby zostać uznana za pozornego przedsiębiorcę, który nie może korzystać z podatku liniowego.
Przykładowo, jeśli ktoś wystawia faktury na rzecz jednego podmiotu, a z umowy wynika, że będzie otrzymywał od tego podmiotu stałe wynagrodzenie, do tego przysługują mu kojarzone z umową o pracę płatne urlopy czy okres wypowiedzenia, to wszystko wskazuje na to, że działalność mogłaby zostać uznana za pozorną.