Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Nadchodzą nowe podatki?

0
Podziel się:

Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiada, że pakiet ustaw podatkowych będzie gotowy do końca miesiąca. Ministerstwo Finansów milczy w tej sprawie jak grób i nie ma się co dziwić, skoro wcześniejsze wypowiedzi członków rządu spotkały się z ostrą krytyką.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz zapowiada, że pakiet ustaw podatkowych będzie gotowy do końca miesiąca. Ministerstwo Finansów milczy w tej sprawie jak grób. Nie ma się co dziwić, skoro wcześniejsze wypowiedzi członków rządu spotkały się z ostrą krytyką premiera.

Cały pakiet ustaw podatkowych i wszystkich rozwiązań przewidzianych ma objąć lata 2007-2009. Losy najważniejszej sprawy - podatków osobistych - wciąż się jeszcze ważą. Jeżeli spełniłyby się obietnice wprowadzenia dwóch stawek podatkowych - 18 i 32 procent - zamiast obowiązujących stawek 19, 30 i 40 proc., PiS spełniłoby jedną z najważniejszych obietnic z kampanii wyborczej.

"Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie podatków od osób fizycznych" - przyznaje premier. Od razu jednak zastrzega: "Propozycje dwustopniowej skali podatkowej - 18 i 32 proc. - będą rozpatrywane". Według szefa rządu chodzi o to, aby tak oddziaływać na dochody państwa, żeby gospodarka mogła szybko się rozwijać, co najmniej na poziomie 5 proc. Ale to nie wszystko, bo oprócz tego ma być w pakietach podatkowych zagwarantowana taka polityka społeczna, która wspomaga rodzinę.

Przeciwnikom mówię głośne NIE

Jeszcze miesiąc temu wicepremier Zyta Gilowska mówiła, że nie wie, kiedy będzie można wprowadzić stawki 18 i 32 proc., a wiceminister Mirosław Barszcz wtórował jej, że jest to możliwe najwcześniej w 2009 roku. "W systemie finansów publicznych nie ma pieniędzy na przeprowadzenie takiej operacji" - uzasadniała Gilowska, według której obniżka stawek do poziomu obiecanego przez PiS (z progiem na poziomie 80 tys. zł) kosztowałaby budżet 6,5 mld zł.

Premierowi takie wypowiedzi zdecydowanie się nie podobają: "Jeśli rzeczywiście wiceminister Barszcz tak uważa, to znaczy, że będziemy musieli się rozstać."

Kto zapłaci mniej?

Nie wiadomo natomiast, kogo tak naprawdę dotyczyłaby niższa stawka podatkowa, bo poprzeczka progu szybko spada. W kampanii wyborczej PiS obiecywało ustawienie progu na poziomie 100 tys. zł. Potem politycy zjechali na 80 tys., teraz zaś - jak donosi prasa - rozważają podobno 60 tys. zł.

Skąd wziąć te pieniądze? Gazeta Wyborcza wyliczyła, że choć Ministerstwo Finansów nie ma w planach podwyżek podatków, to jednak niektóre wzrosną zupełnie niezależnie od woli urzędników:

1) Po pierwsze od tego roku znikła najpopularniejsza z ulg - remontowa. Co roku korzystało z niej 8 mln podatników. Gdy ulgi zabraknie, w budżecie zostanie 3,5 mld zł.

2) Akcyza na papierosy. Więcej zapłacą przede wszystkim palacze. Podatek, który w tym roku wzrósł o 16 proc., w przyszłym najprawdopodobniej urośnie o tyle samo, bo Polska zobowiązała się, że do 2008 r. dojdzie do unijnego minimum akcyzy na wyroby tytoniowe, czyli 5-5,50 zł za paczkę. Najtańsze papierosy będą wtedy kosztować 6,50 zł, a podwyżka akcyzy przyniesie ponad miliard złotych, jeśli uda się nie dopuścić do wzrostu przemytu.

3) Akcyza na benzynę. Mało prawdopodobne, żeby rząd zdecydował się w przyszłym roku zachować niższą stawkę akcyzy. Tym bardziej, że Polska już oscyluje w granicach unijnego minimum - 35 eurocentów za litr, na co zwróciła uwagę Komisja Europejska. Dzięki rekordowo niskiemu kursowi euro Polska wywinęła się spod unijnego topora, ale jeśli unijna waluta się umocni, stawkę akcyzy trzeba będzie podnieść. Fiskus dostanie z tego 1,2 mld zł.

Jak więc wyliczyła Gazeta Wyborcza, na podwyżkach podatków budżet zarobi od 4,5 do 5,7 mld zł.

Grzegorz Osowski


podatki
pit
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)