"Na umowie o pracę wpiszemy część twoich zarobków, a pozostałą kwotę otrzymasz w osobnej kopercie" - mniej więcej tak brzmiącą formułkę słyszy od swojego pracodawcy nawet co ósmy pracownik na etacie. W ujęciu liczbowym oznacza to, że "pod stołem" część wynagrodzenia pobiera 1,4 mln pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.
Polski Instytut Ekonomiczny w najnowszym raporcie "Skala płacenia 'pod stołem' w Polsce" zwraca uwagę, że to zjawisko dotyczy przede wszystkim osób zarabiających płacę minimalną. Przeciętnie natomiast pracownik otrzymuje nawet 1971 złotych pensji nieujętej w umowie.
Przez płacenie "pod stołem" pracownik traci na świadczeniach
Na takim rozwiązaniu zyskują teoretycznie i pracownik - bo otrzymuje więcej "na rękę" - i pracodawca - bo zmniejsza swoje koszty. Autorzy raportu podkreślają jednak, że tak naprawdę tracą na tym wszyscy: pracownik, państwo i rynek.
Po kolei. Przez to, że od części pensji pracownika jego pracodawca nie odprowadza podatków i składek, ów zatrudniony ma mniejsze świadczenia społeczne, np. zasiłki chorobowe i macierzyńskie.
Jak to się przekłada na rzeczywistość? Załóżmy, że pracownik pobierający część pensji "pod stołem" zachorował. Wysokość tzw. chorobowego jest wyliczana na podstawie jego ewidencjonowanych zarobków. Dlatego też 80 proc. tylko od części wynagrodzenia - zawartego na umowie - może skutecznie zniechęcić go do przechodzenia na L4, a w konsekwencji zmusza go do pracy w czasie choroby.
Wreszcie osoba pobierająca wynagrodzenie w ten sposób musi się liczyć z tym, że w przyszłości będzie miała niższą emeryturę. W skrajnych przypadkach do jej świadczenia dopłacić będzie musiało państwo.
Luka w finansach publicznych
A i finanse publiczne naszego kraju sporo tracą przez ten proceder. Jak oszacowali eksperci PIE, straty sektora finansów publicznych z tego tytułu wynoszą 17,3 mld złotych rocznie. Dla porównania: przez lukę VAT budżet traci ok. 19 mld złotych, a przez lukę CIT - ok. 22 mld złotych.
Na zjawisku płacenia części pensji "pod stołem" traci przede wszystkim sektor ubezpieczeń społecznych - 11,6 mld złotych. Kolejne 2,6 mld złotych to mniejsze dochody NFZ płynące z tytułu składki zdrowotnej. 3 mld złotych natomiast "odpływają" budżetowi państwa i samorządom z podatku PIT.
Eksperci oszacowali, że w Polsce poza wszelką ewidencją pracownicy na etatach zarobili 34 mld złotych w rok. To przeszło 1,6 proc. polskiego PKB, a zarazem 6 proc. z około 600 mld złotych sumy dochodów ze stosunku pracy w polskiej gospodarce.
Przez to zjawisko kurczy się również średnia płaca w Polsce, ponieważ dane GUS nie uwzględniają części pensji wypłacanej "pod stołem". A jak na tym zjawisku traci rynek?
- Płacenie "pod stołem" - występujące w Polsce w ogromnej skali - ma poważne konsekwencje gospodarcze. Zaburza konkurencję na rynku, sprawiając, że uczciwe przedsiębiorstwa mają gorszą pozycję niż firmy stosujące nieuczciwe praktyki - tłumaczy Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
"Pod stołem" płaci się przede wszystkim w mikrofirmach
Zdecydowanie częściej zjawisko płacenia części pensji "pod stołem" występuje w mikrofirmach. Autorzy raportu zwracają uwagę, że odsetek osób otrzymujących część wynagrodzenia "pod stołem" wynosi 31 proc. w mikrofirmach, ale już w przedsiębiorstwach liczących dziesięciu i więcej pracowników - 11 proc.
Z czego się to bierze? W raporcie wskazano na cztery czynniki. Po pierwsze w mikrofirmach relacje między pracownikiem a pracodawcą są mniej formalne. Bardziej koleżeńska relacja ułatwia zawarcie nieformalnej umowy dotyczącej wynagrodzenia między przełożonym a zatrudnionym.
Drugim powodem jest forma działalności. Mikrofirmy rzadziej prowadzą działalność w takiej formie, która wymusza prowadzenie pełnej księgowości. Jak stwierdzają autorzy raportu, "każda uproszczona forma rozliczeń ułatwia z kolei ukrywanie części przepływów finansowych".
Powody trzeci i czwarty związane są z kosztami działalności. W mikrofirmach udział wynagrodzeń jest w nich zdecydowanie większy niż w większych firmach. Dlatego też ich właściciele przychylniej spoglądają na pomysł cięcia kosztów w postaci płacenia części wynagrodzenia w kopercie.
Ostatni powód dotyczy natomiast sektora, w którym działają mikrofirmy. Najczęściej rywalizują one z innymi mikro- i małymi przedsiębiorstwami, dlatego też gdy jedna z nich zacznie płacić część pensji "pod stołem", na taki sam ruch mogą zdecydować się pozostałe, aby zmniejszyć koszty i utrzymać konkurencyjność.
W których branżach najczęściej "płacą pod stołem"?
W której branży zjawisko płacenia "pod stołem" występuje najczęściej? Badacze w raporcie podkreślają, że przyjęta metodyka badania nie pozwala wskazać tego wprost. Zwracają jednak uwagę, że ten proceder zdarza się częściej w tych firmach, które oferują przede wszystkim płacę minimalną.
Z tym stwierdzeniem zgodne są wyniki ankiety przeprowadzonej przez PIE. Zgodnie z nimi część wynagrodzenia wypłacanego "pod stołem" dostrzegło 35 proc. przedsiębiorców działających w branżach świadczących drobne usługi (m.in. gastronomia, zakwaterowanie, uroda, rozrywka i rekreacja). Według nich nawet co piąty pracownik część pensji otrzymuje "pod stołem".
Co drugi przedsiębiorca dostrzegł to zjawisko w branży handlowej i w budownictwie. Jego występowanie najrzadziej dostrzegli przedsiębiorcy w przemyśle. Uwagę na nie zwrócił mniej niż co trzeci z nich (31 proc.).
Polski Instytut Ekonomiczny przygotował raport na podstawie najnowszych dostępnych danych GUS i ZUS.