Nowy podatek od powierzchni komercyjnych, który miał być wymierzony w unikające płacenia w Polsce podatków zagraniczne sieci handlowe, uderzy po kieszeni głównie polskich przedsiębiorców. Nowe przepisy są jednocześnie bardzo surowe i nieprecyzyjne.
Nie udało się z podatkiem handlowym, nie wyszło też z podatkiemod powierzchni komercyjnych, więc rząd postanowił podjąć trzecią próbę uderzenia po kieszeni zagranicznych sieci handlowych. Przepisy zmienił w taki sposób, że teraz zapłacą nawet wynajmujący budynki mieszkalne.
Podatek od powierzchni komercyjnych wszedł w życie 1 stycznia. Stawkę 0,42 proc. rocznie ustalono od wartości lokalu handlowo-usługowego lub biurowego przekraczającej 10 mln zł. Oznaczało to wprowadzenie podatku katastralnego, choć taka nazwa oficjalnie nie padła.
Od początku było wiadomo, że na taką formę podatku nie zgodzi się Bruksela, która sprzeciwia się daninom wymierzonym w wąskie grupy podatników. Rząd postanowił uniknąć powtórki z przegranej z kretesem batalii o podatek handlowy i dostosować podatek od powierzchni komercyjnych do unijnych zasad.
6 kwietnia Ministerstwo Finansów poinformowało, że "wyniku roboczych konsultacji z Komisją Europejską" wprowadzi zmiany do przepisów o podatku od nieruchomości komercyjnych. Resort oznajmił, że przepisy zostaną uszczelnione "przy jednoczesnym zachowaniu zasad równej konkurencji i zgodnie z regułami udzielania pomocy publicznej".
Jak pisze "Rzeczpospolita", nowe przepisy właśnie zostały uchwalone i już tylko czekają na podpis prezydenta. Tym razem w ustawie nie ma ani słowa o nieruchomościach służących handlowi i usługom, jest tylko mowa o wynajmowanych budynkach.
- To już nie jest podatek dochodowy, raczej majątkowy, być może nieomal katastralny - mówi "Rzeczpospolitej" Konrad Filip Turzyński, doradca podatkowy i partner w kancelarii KNDP.
Najważniejszą zmianą jest rozszerzenie zakresu podatku na wszystkie rodzaje budynków, nie wyłączając nawet mieszkalnych. Jedyny wyjątek to rządowe i samorządowe budownictwo społeczne.
Co ciekawe, nowy podatek został zapisany w ustawach o podatkach dochodowych, ale nie ma nic wspólnego z dochodem. Firma, która wynajmuje budynek o wartości ponad 10 mln zł, może być na głębokim minusie, ale i tak podatek będzie musiała zapłacić.
Nowy podatek nie uderzy tylko w właścicieli wynajmowanych budynków. Jak pisze gazeta, jeśli właścicielem jest spółka mająca różnych udziałowców, to podatek obciąży także tych udziałowców. Co więcej, obciążenie udziałowców nastąpi nawet wtedy, gdy udziałowcy nie mają nic wspólnego z daną nieruchomością.
- Powstaje pytanie, jakie jest rzeczywiste uzasadnienie wprowadzenia nowej daniny, bowiem wcześniej projektodawca dostrzegał problem ukrywania dochodów tylko u podmiotów prowadzących działalność usługowo-handlową, przede wszystkim w działalności galerii handlowych - mówi money.pl Łukasz Czucharski, ekspert podatkowy Pracodawców RP.
- Po zakwestionowaniu przez Komisję Europejską zaproponowanych pierwotnie przepisów rząd nie szukając innych rozwiązań po prostu objął nowym podatkiem dodatkową, szeroką grupę przedsiębiorców. Pozwala to zakładać, że nie walka z optymalizacją, a cele stricte fiskalne są uzasadnieniem wprowadzanych zmian - stwierdza.
Przy okazji wprowadzono też bardzo restrykcyjną klauzulę unikania opodatkowania. Przepisy stanowią, że jeśli dana firma zdecyduje się posiadany budynek sprzedać lub przekazać w leasing, podatek zapłaci jakby do żadnej transakcji nie doszło.
Cytowani przez gazetę eksperci wskazują też, że nowe przepisy są bardzo niejasne i niekonsekwentne. Nie wiadomo na przykład, na jakich zasadach udziałowcy mają płacić nowy podatek płacić. Nie przewidziano też możliwości odliczenia podatku zapłaconego przez udziałowca od podatku zapłaconego przez spółkę właściciela budynku.
To jeszcze nie wszystko, wprowadzone w nowej wersji podatku "uszczelnienie" polega na tym, że próg 10 mln zł nie będzie już obowiązywał w przypadku każdego budynku, lecz 10 mln zł będzie jedną kwotą wolną przysługującą podatnikowi niezależnie od liczby posiadanych budynków.
Jak to może wyglądać w praktyce? Jeśli dana firma ma dwie nieruchomości, które są warte po 15 mln zł, to po odliczeniu kwoty wolnej podstawą opodatkowania będzie 20 mln zł. Według starych zasad podatek zostałby naliczony od 10 mln zł, ponieważ każdy z budynków o 5 mln zł przekracza próg 10 mln zł.
Eksperci ostrzegają, że katastralny charakter tego podatku oznacza, że będzie zniechęcać właścicieli nieruchomości do remontowania i inwestowania w nie, ponieważ każdy wzrost ich wartości rynkowej oznacza wyższy podatek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl